Ostatnio doszłam do pewnego wniosku. Coś mnie olśniło.
Wolę obserwować życie niż je przeżywać.
Gdy byłam młodsza i chodziłam do podstawówki, lubiłam z siostrą grać w simsy. Lubiłam oglądać jak tworzy simów, buduje domy, gra tak jak chce, w jej własnym stylu. Często grała naprawdę długo, a ja także chciałam zagrać, spróbować, stworzyć swoich simów itd.
Co ciekawe, zwykle po pół godzinie nudziło mnie to i przestawałam. Wolałam obserwować, jak ktoś inny gra.Lubię oglądać seriale. Chociaż to w sumie są mieszane uczucia. Z jednej strony lubię śledzić kogoś losy, z drugiej przywiązuję się do bohaterów i kiedy serial się kończy, przeżywam istny moralny kac. W sumie nadal tęsknie za serialem Dexter...
W serialach uwielbiam patrzeć na kogoś życie, na jego pracę, przyjaciół, to, że nikt nie boi się kontaktu z innymi, swobodnie rozmawia ze znajomymi...
Nawet w prawdziwym życiu lubię patrzeć na innych i ich interakcję z innymi ludźmi, to jak swobodni i szczerzy są. Jak są wolni.
Wolę stać za grubym szkłem, obserwując innych niż sama przeżywać swoje życie.
Jestem bierną obserwatorką.
CZYTASZ
I'm nothing
SpiritualNie jest tu kolorowo. Najczęściej panuje tu obezwładniająca ciemność, wypływająca z mojego zakażonego, zepsutego umysłu. Bo tak właśnie się czuję. Zepsuta. | Zakończone | | Druga część „Struggling" na moim profilu |