„Jeśli ty masz takie problemy, to ja się nie odzywam".
„Takie" bo o innych nie mówię. To, że często narzekam na pierdoły nie znaczy, że to jedyne moje problemy.
Najprościej rzecz ujmując: nikt mnie nie rozumie. Wiem jak to brzmi. Jak wyznanie jakiejś nastolatki przekonaniem, że nikt nie zrozumie jej problemów, chociaż tak nie jest.
Ale taka jest prawda. Nie jest to moje wyobrażenie. Po prostu na każdym kroku, kiedy jest pewne nawiązanie do mojego strachu albo innych rzeczy, kiedy nawet dość otwarcie o tym powiedziałam, usłyszałam, że „ty to masz dopiero problemy". Każda taka sytuacja pokazała mi dobitnie, że najnormalniej w świecie bliskie mi osoby (oprócz jednej, która tez zmagała się z pewnymi demonami) tego nie rozumieją i w ogóle się z tym nie kryją.
Więc dryfuję samotnie. W milczeniu przeżywając każdy ból, strach, wyrzut, mając jednocześnie w głowie, że przecież moje problemy są niczym.
Nawet tutaj jestem samotna. Wracam tu, na mój nieoficjalny profil, w ciemność. W miejsce, gdzie ukryte myśli znajdują ujście. Wylewam swój strach, a później wylogowuję się, zamykając je na klucz. Ale one niestety nie znikają.
CZYTASZ
I'm nothing
SpiritualNie jest tu kolorowo. Najczęściej panuje tu obezwładniająca ciemność, wypływająca z mojego zakażonego, zepsutego umysłu. Bo tak właśnie się czuję. Zepsuta. | Zakończone | | Druga część „Struggling" na moim profilu |