Nieszczęścia chodzą dziesiątkami

55 8 0
                                    

To były najgorsze (niecałe) dwa tygodnie w tym roku.

Dwa razy, przy okazji ćwiczenia ustnej z polskiego i angielskiego, zrobiłam z siebie pośmiewisko.

Na teście z polskiego w połowie wypełniania go, zauważyłam, że przez przypadek wzięłam drugi, a dziewczyna z klasy musiała przez to dzielić się arkuszem z inną. Było za późno, żebym się zgłosiła, poza tym, zapewne nie potrafiłabym nawet dość głośno się odezwać. Przez pół lekcji zastanawiałam się, co zrobić, aż w końcu wcisnęłam drugi test do plecaka.

Wczoraj po raz trzeci nie zdałam prawa jazdy, a o trzeciej w nocy obudziłam się trzęsąc z zimna, z gorączką i bólem każdej cząstki mojego ciała. Rano na szczęście poczułam się nieco lepiej, ale i tak miałam nieco podwyższoną temperaturę, a tabletki niewiele pomogły na gardło. Poszłam do szkoły, bo przez egzamin nie byłam wczoraj, a moja mama czepia się o każdy przegapiony dzień w szkole.

Do tego po raz pierwszy przeciekł mi okres. Poleciałam do toalety zmienić podpaskę, miałam plamę na spodniach, a jak wróciłam na miejsce, zauważyłam, że pobrudziłam krzesło. Myślałam, że padnę na zawał. Wzięłam chusteczkę i tak, żeby nikt nie zauważył, wypuściłam na nią trochę herbaty z ust i przetarłam to krzesło. Na szczęście moja mama zgodziła się zwolnić mnie z ostatniej lekcji, kiedy napisałam, że przeciekło mi i mam poplamione spodnie.

Do domu wracałam zła i zmęczona tym wszystkim. Ile jeszcze takich sytuacji mnie spotka?! Ktoś sprawdza moją wytrzymałość psychiczną? To chyba nie wie, że nie mam żadnej takiej wytrzymałości. Naprawdę mam już dosyć!

I'm nothingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz