Severus zmienił zdanie odnośnie natury Harry'ego Pottera, po tym, jak spędził z nim parę ostatnich nocy. Złoty Chłopiec Gryffindoru był zły i okrutny, nie ulegało to wątpliwości.
Mistrz Eliksirów sądził, że jako nastolatek chłopak będzie żądny wrażeń, ale po ich jednym, jedynym zbliżeniu nastała cisza. Owszem spali w jednym łóżku, całowali się, ale na tym się kończyło.
Snape czuł się nieswojo, budząc się i zasypiając, mając obok siebie ciepłe ciało. Co gorsza, czuł się pobudzony, mając w pamięci to, co potrafi Gryfon.
Jego obrażenia na dłoniach wygoiły się, ale niestety ich sprawność pozostawiała wiele do życzenia. Nowe mięśnie, kości i stawy musiały nauczyć się współpracy, a to bolało, więc nadal nosił rękawice, ale nie nocami. Nocami w swoim łóżku w lochach, mógł dotykać delikatnej i gładkiej skóry chłopaka, śpiącego obok.
Tak, tak długo uśpione potrzeby Severusa, zostały brutalnie obudzone przez tego niesamowitego młodego człowieka, który tak spokojnie spał, zawsze wtulony w niego. Ślizgon wiedział, że to nie jest wina Pottera. Chłopak był wyczerpany po całodziennych treningach. Zwłaszcza teraz, gdy zakończyli z Pomoną pracę nad jej szklarnią i Harry uczył się od McGonnagall animagii. Gryfon był sceptycznie nastawiony do całości przedsięwzięcia, gdyż powszechnie wiadome jest, że czarodzieje nie mogą zmieniać się w magiczne zwierzęta.
Posiadają one swoją własną magię, a łączenie ich z magią czarodzieja, mogło być ryzykowne. Minerva wytłumaczyła mu jednak, że ryzyko raczej nie istnieje, gdyż magia Feniksa to cześć jego własnej mocy. Współistnieją od urodzenia Pottera, a jego przemiana uzewnętrzniłaby ją tylko, nie robiąc szkody. Tym sposobem, Harry Potter przechodził nielegalny kurs animagii. Mimo tego wszystkiego, co się działo, tego szaleńczego tempa byli ze sobą, choćby tylko w łóżku Severusa. Leżeli obok siebie i spali. Harry uwielbiał to uczucie przynależności i bliskości.
Oczywiście Snape nadal był Snape'em, sarkastyczny, wredny, czasem okrutny, ale Potter nie miał wątpliwości, że był jego. Mimo wszystko, profesor dość często porzucał swoją gardę i był po prostu Severusem, co Gryfon uwielbiał najbardziej. Mistrz Eliksirów siedział w łóżku i czytał traktat o jednym ze składowych eliksiru dla Voldemorta, czekając na powrót chłopaka z zajęć z Filiusem. Zamiast otwieranych drzwi, usłyszał ciche pukanie, zmarszczył brwi i podszedł do drzwi, otwierając je.
- Witaj Severusie — przywitała się McGonnagall.
- Minervo, co cię sprowadza o tak późnej porze? - zapytał aksamitnym tonem — Nie czekaj na niego dziś. Jest w wieży, musi odpocząć. Dostał eliksir na sen, byłam zmuszona poczekać przy nim, aż zacznie działać — mówiła spokojnie. Widząc rozszerzające się czarne źrenice, dodała pospiesznie — Nic mu nie jest. Jest tylko przemęczony. Kiedy przyszłam z nim porozmawiać, zasnął na siedząco.
- Po co więc eliksir? - zapytał chłodno.
- A jak myślisz? – prychnęła -Przecież nie pozwoliłabym mu spać w pozycji siedzącej. Kiedy go obudziłam, upierał się, żeby iść do lochów, albo się tam przenieść, bo musi z tobą porozmawiać — pokręciła głową z dezaprobatą — Nie wiem, co byłoby gorsze — powiedziała, wzdychając.
- Dziękuje — powiedział Snape — Nie musiałaś przychodzić.
- Musiałam. Odprowadzisz mnie? - zapytała delikatnie – Chcę z tobą porozmawiać. A i tak wiem, że będziesz spał dziś w wieży — uśmiechnęła się pod nosem, na co Severus się skrzywił.
- O czym? - zapytał w zamian podejrzliwie.
- O chłopcu — Snape przywołał szlafrok, wychodząc z kwater.
- Prowadź — wyszli z lochów i kierowali w stronę Wielkiej Sali. Mężczyzna warknął w końcu na przeciągającą się ciszę — Chciałaś rozmawiać.
- Jest przemęczony — zaczęła poważnie.
- To już wiemy – odpowiedział chłodno, na co kobieta westchnęła.
- Rozmawiałam z Filiusem, on uważa, że Harry mógłby zrezygnować z zaklęć.
- Więc? – wycedził – Co stoi na przeszkodzie?
- Potter — powiedziała chłodno kobieta. Mężczyzna uniósł jedną brew w pytającym geście.
- Nie chce rezygnować. Filius mówi, że radzi sobie świetnie i ma predyspozycje do tego, ale nie jest konieczne, aby ćwiczyli codziennie. Mogą to robić dwa razy w tygodniu. Uważam też, że zajęcia ze mną mogłyby odbywać się dwa razy w tygodniu. Pierwsze przemiany są ciężkie i wyczerpujące, gdyż trzeba zachowywać świadomość w obcym ciele i walczyć z instynktami.
- Udało mu się? - zapytał zaskoczony Snape, zatrzymując się na schodach — Tak szybko?
- Prawie — odpowiedziała smutno — Zaczął zmieniać kształt, ale jakby się z tego wycofał.
- Skąd pewność, że mnie posłucha? – zapytał, a Minerva spojrzała na niego wymownie. - To wciąż Potter — warknął.
- Myślę, że jeśli użyjesz swojego sprytnego i zdolnego języka, jakoś uda ci się go przekonać – powiedziała, zatrzymując się przed wejściem do swoich kwater. Brew Mistrza Eliksirów powędrowała jeszcze wyżej, na tę dwuznaczną uwagę.
- Czy ty właśnie... - zapytał z drwiną.
- Och przestań! - fuknęła — Oboje wiemy, że nie czytacie książek w łóżku — jej policzki lekko zaróżowiły się, ale jak przystało na jej pozycję i wiek zniosła to z godnością — Zrób wszystko, co trzeba, aby zwolnił. Niech odpoczywa, Albus mówi, że jutro też może mu darować.
- Jak sobie życzysz Tari Amme — ukłonił się ze złośliwym uśmieszkiem. Już miał odejść, gdy nagle przypomniał sobie coś — Powiedziałaś mu? - Kobieta spięła się na te słowa — Rozumiem... - powiedział powoli — Powiedz mu.
- A co jeśli on nie zrozumie? Jeśli... - nie dokończyła, gdyż mężczyzna spojrzał na nią, robiąc minę wyrażającą czysty sceptycyzm.
- To Harry Potter — powiedział z drwiną. Minerva westchnęła.
- Powiem mu – powiedziała, poddając się. – Wkrótce — Snape skinął głową i ruszył do dormitorium.
Harry powoili wracał świadomością z krainy Morfeusza. Jak przez mgłę słyszał mroczny głos, szepczący mu do ucha słowa, których nie rozumiał.
Ciepłe powietrzne owiewało jego ucho, powodując przyjemne dreszcze, biegnące w dół kręgosłupa. Powoli z mgły zaczęły wyłaniać się litery, a z nich słowo, jego imię i Harry już wiedział, do kogo należy ten mroczny ton.
- Uwielbiam brzmienie twojego głosu – powiedział, powoli otwierając oczy.
- Harry... - zamruczał Mistrz Eliksirów przy uchu chłopaka i podziwiał przechodzący po młodym ciele dreszcz.
- Taki zmysłowy, aksamitny i głęboki — przekrzywił lekko głowę, by nos profesora podrażnił jego ucho — Czasem myślę, że mógłbym dojść, tylko go słuchając — obrócił się, by pocałować te posępne usta, ale Snape się odsunął. Gryfon popatrzył na niego zdziwiony.
- Chce to zobaczyć — wymruczał głębokim, wibrującym głosem, a chłopak zadrżał.
- C- co? - zapytał zdezorientowany.
- Chcę zobaczyć, jak dochodzisz. Jak pieścisz się sam — Potter zarumienił się i spuścił oczy, przełykając ciężko — Zrobisz to dla mnie?
- T-tak – wyjąkał, a mężczyzna zdjął z nich kołdrę. Ręka Gryfona powędrowała w dół do wzwiedzionego członka.
- Nie tak szybko, Harry... - powiedział mroczny ton, wprost do ucha młodzieńca — Powiem ci, co masz robić. Jak masz się dotykać... - czarne oczy napotkały bursztynowy rozpalony wzrok — Weź prawy palec wskazujący do ust i delikatnie przygryź — rozkazał aksamitny wibrujący ton. Chłopak posłusznie wykonał polecenie — Dobrze... Pieść go językiem... - przez uchylone lekko usta, widać było, jak ślizga się po palcu, delikatnie niczym piórko — Wyzwól w tym palcu mały płomień swojej magii i dotknij nim swoich ust — mruczał przy uchu cicho – Dobrze... – powiedział, gdy na opuszku palca pojawił się blask ognia, dotykający ust — Obrysuj nim swoje usta, bardzo powoli... delikatnie... - kiedy chłopak wykonał polecenie, westchnął cicho z zadowoleniem, a jego penis stwardniał na to cudowne uczucie. Mężczyzna jednym ruchem przy pomocy różdżki pozbył się piżamy Gryfona, na co młodzieniec znów zadrżał, był odsłonięty, a Snape patrzył na niego. Owszem już wcześniej widział go bez ubrania, ale teraz naprawdę patrzył na niego.
Te czarne oczy pochłaniały każdy milimetr nagiej skóry, podziwiały poruszające się pod nią napięte ze wstydu mięśnie. Pożerały go. Policzki Pottera zaczerwieniły się z zażenowania i chciał się zakryć, ale powstrzymał go znów ten zniewalający głos.
- Nie pozwoliłem ci odrywać palca od ust. Jesteś piękny... Idealny... Tylko mój... – mruczał, trącając znów płatek ucha, w delikatnej pieszczocie – Teraz powoli... Bardzo wolno wytycz ścieżkę od ust do prawego sutka, nie gaś płomienia, niech ślizga się po twojej cudownej skórze — Harry usłuchał i czuł, jak to cudowne uczucie mrowienia przesuwa się na jego pierś. Jęknął cicho, gdy opuszka dotknęła brodawki, a jego biodra szarpnęły się — Nie tak szybko Potter... Zataczaj koła coraz mniejsze, o tak... Dobrze, powoli... Drugą dłonią przejedź w dół brzucha, drażniąc go paznokciami, ale nie waż się dotknąć podbrzusza, bo otrzymasz karę... - zagroził mrocznie. Na te słowa Gryfon znów jęknął, ale tym razem przeciągle, a jego biodra ponownie szarpnęły się — Weź sutek w dwa palce i zacznij go pocierać... - na ten dotyk Harry sapnął niekontrolowanie, a ręka z brzucha przeniosła się na łóżko i zacisnęła na prześcieradle — Chcesz, bym cię ukarał, Harry? - usłyszał aksamitny głos przy swoim uchu — Mogę to zrobić... Zapewniam cię... Jak byś chciał, bym cię ukarał? - chłopak przełknął ciężko, a na jego skórze pojawiły się małe kropelki potu. Czuł, jak jego członek twardnieje, tak bardzo, że niemal boleśnie na te słowa. Stał się tak wyczulony na dotyk, że czuł, jak na jego penisie zbiera się ciecz i kropla spływa po nim, w okrutnej pieszczocie.
Mógł dojść, chciał dojść nawet teraz. Od samego tego wibrującego tonu, który wpadał przez jego ucho, biegł wzdłuż szyi i kręgosłupa wprost do jego lędźwi, rozchodząc się przyjemnymi falami po ciele. Poderwał niekontrolowanie biodra do góry, szukając kontaktu, ale niczego tam nie było. Jedna dłoń na prześcieradle, druga na sutku, mężczyzna obok niego, ciepłe powietrze opiewające jego ucho i ten głos...
- Och, Boże... - jęknął. Czuł, jak Snape przełyka ciężko ślinę, ale kontynuował tym samym tonem.
- Chciałbyś, abym dał ci klapsa, Harry? – zamruczał – Nie dotknę cię, ale ty uszczypnij sutek... mocniej – polecił, a kiedy chłopak usłuchał, członek Gryfona się poruszył. Mistrz Eliksirów wydał z siebie tak elektryzujący dźwięk, że Potter myślał, że umrze.
- Boże, proszę... - zakwilił. Snape przestał się śmiać, ale nie mógł się powstrzymać i koniuszkiem języka dotknął płatka ucha przed sobą. Na ten dotyk młodzieniec napiął wszystkie mięśnie i krzyknął, nie przerywając pieszczoty, którą kazał mu wykonywać profesor.
- Jeszcze nie... – powiedział, zabierając język – Teraz tym samym palcem, wytycz ścieżkę w dół... Okrąż drugi sutek, uszczypnij go, a potem zmierzaj w dół bardzo powoli... Poprzez brzuch, aż do biodra.
- Och Boże proszę! – krzyknął – Nie dam rady! - Potter niemal widział ten uśmieszek samozadowolenia na twarzy czarodzieja, gdy szarpał biodrami ku górze.
- Mam przerwać? - zamruczał znów. Harry zakwilił i pokręcił rozpaczliwie głową, szarpiąc się i zaciskając kurczowo dłoń na prześcieradle — W takim razie przejedź ciepłą od ognia dłonią po wnętrzu swojego uda, ale nie dotykaj penisa — Młody człowiek zaskomlał na ten dotyk tak rozkosznie, że Mistrz Eliksirów pomyślał, iż jego własny członek za chwile eksploduje przyjemnością — Chciałbyś go dotknąć? - Potter w odpowiedzi zachrypł tylko i przeniósł drugą dłoń na prześcieradło, zaciskając tak, że pobielały mu kłykcie. Profesor dał mu chwilę, aby odsunął od siebie moment spełnienia.
- Pocałuj mnie... - powiedział chłopak, dysząc ciężko, kiedy odzyskał już trochę kontroli. Popatrzył na mężczyznę, a ten pokręcił przecząco głową. Oczy starszego czarodzieja były błyszczące, głodne, a Harry mógł w nich dostrzec ten płomień. Jedna rzecz zaskoczyła Pottera, Snape był nagi obok niego.
Powiódł wzrokiem po cudownym ciele kochanka, aż do penisa i jęknął przeciągle. Severus był twardy i lekko się sączył. Gryfon na ten cudowny widok i świadomość tego, co robi z mężczyzną obserwowanie go, przeniósł dłoń z powrotem na udo.
- Przesuń teraz paznokciami po wewnętrznej stronie uda — młodzieniec usłuchał i wiedział już, że obaj zadrżeli — Rozpal znów płomień i delikatnie muskaj wnętrze, ale nie dotykaj niczego, poza cudownie wilgotną skórą nóg — młodzieniec słyszał, jak Mistrz Eliksirów wciąga powietrze na widok wędrującej ręki. Wiedział, że to nie potrwa już długo, ale zajęczał z przyjemności i oczekiwania — Teraz powoli przenieś swoją dłoń na jądra, a druga pieść lewy sutek — jak zwykle usłuchał. Cudowne mrowienie prześlizgnęło się po jego ciele, drażniąc wrażliwe i ciężkie już jądra. Mężczyzna znów przełknął, a Harry runął w szaleństwo od tych pieszczot.
Chciał więcej, więcej dotyku, chciał ręki na swoim członku ust Snape'a na jego. Z powodu tak przemożnego pragnienia i odczuwanego braku, wyrwało mu się skomlenie.
- Dotknij go Harry, poprowadź opuszkami palców po całej jego długości — kiedy chłopak usłuchał, prawie zawył z rozkoszy na uczucie mrowienia na swoim członku — Owiń dłoń u podstawy i zaciskaj... mocno... mocniej — słyszał napięty głos Severusa i zaczął się wić pod własnym dotykiem.
- Proszę... – zakwilił, ruszając biodrami i uciskając członek.
- O co prosisz, Harry? - wymruczał ten cudownie aksamitny głos przy jego uchu.
- Pozwól mi... błagam... och, proszę... - chłopak jęczał. Profesor wymruczał zaklęcie, a dłoń Pottera zrobiła się przyjemnie śliska od lubrykantu.
- Pokaż mi Harry... Pokaż mi, jak chciałbyś, abym cię dotykał. Jakbym cię karał... - wymruczał wibrującym, z potrzeby głosem. Potter runął w szaleństwo rozkoszy. Była tylko jego ręka rozpalona magią i śliska, na jego członku. Poruszająca się rytmicznie i głos Snape'a przy jego uchu, posyłający wibracje do jego członka.
- Och Boże... - jęczał chłopak.
- Jak chciałbyś być karany? Chciałbyś klapsy? Nie... – zamruczał – Wiem, czego pragniesz Harry... - powiedział niskim aksamitnym tonem – Pragniesz, abym przyszpilił cię do mojego biurka w sali eliksirów... Głową przy blacie, płasko przyciśnięty, ocierający się o twarde drewno pod sobą... Z zerwanymi spodniami, bielizną i zadartą szatą...
- Severusie... - jęczał chłopak, ruszając dłonią coraz szybciej.
- Taak Harry — to zabrzmiało, jak jęk, posyłając iskry w głąb ciała Gryfona — Pokaż mi... Pokaż, jak byś chciał... - Potter mgliście usłyszał syk Mistrza Eliksirów, gdyż mężczyzna chciał owinąć palce wkoło własnego członka, ale bez rezultatu. Gryfon jednak nie był w stanie zrobić nic poza pieszczeniem własnego sutka, poruszaniem ręką i wyobrażając sobie tego wszystkiego, o czym mówił ten cudowny zmysłowy głos — A ja brałbym cię... Och tak, Harry... Brałbym cię szybko, mocno i bez litości... Wchodząc i wychodząc raz po raz w twoje chętne ciało... - to było za dużo dla Pottera. Ten mroczny głos, jego własne dłonie, mrowienie magii ognia na członku i wizja, jaką roztaczał przed nim profesor.
- Spójrz na mnie Harry – zażądał, a chłopak otworzył oczy – Chcę widzieć twoje oczy – Potter patrzył w te czarne tęczówki, w te dwa płonące węgle i jęczał cicho, pieszcząc się — Teraz Harry... Dojdź, dojdź dla mnie... - chłopak zamknął oczy, szarpnął dłonią, napiął mięśnie i zaszlochał, dochodząc prawie boleśnie.
Myślał, że straci przytomność z rozkoszy, gdyż było to tak intensywne, tak dobre. Kiedy ostatnie spazmy orgazmu ucichły, obrócił głowę w stronę Snape'a, napotykając to rozpalone pożądliwe spojrzenie. I wreszcie został pocałowany. Namiętnie, głęboko i zachłannie. Kiedy obrócił się na bok, by przysunąć się do profesora, musnął udem jego nabrzmiałego i bolącego z potrzeby penisa. Mężczyzna oderwał usta i syknął na ten niespodziewany dotyk. Młodzieniec wsparł się na rękach, odepchnął w dół i objął ustami członka nauczyciela. Snape zaskoczony sytuacją, sapnął na dotyk warg i języka. Harry na chwile przytknął język do główki, ale wiedząc, jak potrzebujący jest jego kochanek, szybko zaczął ssać. Resztę członka pieścił śliską od własnego spełnienia dłonią. Nie trwało to długo, po takiej grze wstępnej Mistrz Eliksirów szybko poddał się dotykowi Pottera, osiągając orgazm. Po tym chłopak przysunął się w górę do ust mężczyzny po pocałunek. Kiedy się odsunął i spojrzał w twarz Severusa, zobaczył, że mężczyzna uśmiecha się z samozadowoleniem.
- Nie wiem, jak wytrzymam teraz zajęcia z tobą bez erekcji — Potter uśmiechnął się, sięgając po różdżkę, by usunąć ich wydzieliny. Kącik ust Ślizgona uniósł się wyżej.
- Skoro tak działa na ciebie mój głos, to co dopiero dłonie... - oczy chłopaka rozszerzyły się nagle.
- Twoje dłonie!- krzyknął nagle – Severusie chyba już wiem, jak ci pomóc – powiedział, podnosząc się do siadu.
CZYTASZ
Moje miejsce
FanfictionUWAGA: BETA: Arancia85- narazie do 60 rozdziału poprawki trwają. Po śmierci Syriusza Harry jest załamany. Uważa, że wszytko stracił. Na dodatek Dumbledore każe mu zostać w Hogwarcie. Nie było by to złe gdyby nie fakt, że zostaje oddany pod opiekę Sn...