Ryzykowny plan Albusa

2K 158 21
                                    

Niespodzianka! Dziękuje za komentarze i gwiazdki!!!

Severus zobaczył jak ciało Harry'ego bezwładnie opada na gołą glebę, ryk triumfu Czarnego Pana rozdarł niebo. Snape walczył właśnie z Bellatriks, która jeszcze bardziej oszalała z powodu oparzeń i spowodowanego nimi bólu. Kobieta ciskała w niego przeróżnymi zaklęciami, nawet takimi nie służącymi do walki. Kiedy głowa jego małżonka spoczęła na ziemi już dłużej nie czekał, zwłaszcza, że samozadowolenie Czarnego Pana odwróciło uwagę Lestrange, użył zaklęcia zabijajacego po czym rzucił się biegiem miedzy walczących. Najwyraźniej Voldemort zarządził odwrót gdyż dało się słyszeć trzaski aportacji. Mistrz Eliksirów nie zważał na rannych wkoło siebie, biegł przerażony tym, że to co widział, śmierć Harry'ego jest prawdą. Dopadł do ciała swojego ukochanego, rwąc spodni na kolanach i raniąc się na kamieniach, wyciągnął drżącą dłoń by dotknąć brudnego od ziemi policzka. Skóra wciąż była ciepła i miękka ale jednocześnie nie inna w dotyku, Snape jeśli ktoś kazałby mu zdefiniować jaka była znał tylko jedno określenie- martwa. Mężczyzna poczuł jak robi mu się ciemno przed oczami, serce staje i nie może nabrać oddechu w płuca. To było dokładnie to samo co poczuł gdy znalazł martwą matkę, dowiedział się o śmierci ojca a potem Lily. Obrócił chłopaka na plecy i wciągnął na siebie, tułać go do swojej piersi, panika ustępowała powoli miejsca rozpaczy, która znalazła ujście w przerażającym krzyku, który spowodował, że wszyscy obecni zwrócili się w jego stronę. Nie wiedział kiedy zaczął płakać, nie obchodziło go, że widzi go cały Zakon Feniksa i aurorzy, tulił do siebie ciało swojego męża kołysząc się lekko. Robił to w taki sposób jakby chciał ululać do snu małe, niespokojne dziecko. Jego serce rozdzierał ogromny ból, nie mógł myśleć, mógł jedynie czuć rozpacz, pustkę, samotność i zdradę. Tak, zdradę gdyż to nie Harry miał oddać swoją duszę, nie jego Harry miał już nigdy nie zaznać szczęścia, jego Harry miał być żywy i uśmiechnięty, szczęśliwy. Poczuł jak ktoś kładzie mu dłoń na ramieniu.
- Severusie...- to był Lupin, który upadł zaraz potem na kolana obok swojego byłego, szkolnego wroga. Snape ściskał mocno ciało swojego partnera nie dbając już w tym momencie o nic, mógł zginąć tu i teraz byle by tylko nie czuć.
- Sev... Sever...- usłyszał bardzo cichy znajomy głos dobiegający z pomiędzy jego ramion.
- Nie potrafiłem cię obronić... Przepraszam...- powiedział cicho przy uchu Pottera.- Masz prawo mnie teraz dręczyć... Nie opuszczaj mnie...- gorące łzy spłynęły po jego policzkach...- Tak bardzo Cię kocham... Nie umiem bez ciebie...
- Dusisz... mnie...- wyjęczał chłopak. Snape otworzył oczy pewien, że kompletnie stracił zmysły gdyż słyszy głos zmarłego. Jednak kiedy się skupił pod ramionami wyczuł równe, silne bicie serca. Mężczyzna zamiast wypuścić chłopaka i dać mu odetchnąć zaczął jeszcze mocniej go przyciskać do siebie i całować jego skroń. Potter przestał walczyć widząc w jakim stanie jest Mistrz Eliksirów, podejrzewał, że sam byłby w o wiele gorszym gdyby kiedykolwiek przyszło mu zmierzyć się ze śmiercią Snape'a. Czekał wiec cierpliwie aż mężczyzna nad sobą zapanuje, słyszał jak dyrektor kazał się oddalić aurorom zabraniając mówić komukolwiek o czymkolwiek co tu zobaczyli, związał wszystkich przysięgą i dopiero odprawił. Harry czuł jak boli go wszystko, nie do końca wyleczone jeszcze rany, utrata znacznej mocy, zaklęcie zabijające i panika Severusa sprawiły, że ledwo czuł się na siłach by się aportować. Kiedy w końcu Snape opadł z sił, Harry wyswobodził się z jego ramion i usiadł ale zaraz potem odwrócił się by złapać upadającego kochanka. Remus objął go mocno i zaniósł się płaczem, szczęśliwi, że młody Gryfon żyje.
- Zabierz go stąd, Harry.- usłyszał ciepły głos Albusa nad sobą gdy tak pochylał się nad Mistrzem Eliksirów.- Wezwałem Poppy do waszych kwater, niech się wami zajmie. Tak, wiem. Jesteś feniksem ale jesteś ranny a on będzie cię potrzebował gdy się obudzi wiec postaraj się nie zużyć całej swej energii na uleczalnie. Remusie musisz go puścić.- powiedział spokojnie dyrektor a wilkołak usłuchał.- Mamy wielu rannych, jesteś potrzebny Remusie.- starzec obrócił się a chłopak podążył za jego wzrokiem dostrzegając leżące na ziemi ciało Aresa.
- Nie rozumiem...- zaczął Harry.
- Idź już, tu nie jest bezpiecznie. Przyjdę do was gdy uporam się z sytuacją.- pospieszył go dyrektor.

Moje miejsceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz