Jak zawsze wielkie dzięki za wszystko. Serducho rośnie. Przepraszam, że nie odpowiadam na każdy komentarz ale wszystkie bardzo cenię. Zapewniam!
Severus nie lubił robić prezentów, nigdy nie wiedział jak wybrać aby był trafiony. Tym razem nie mógł wymigać się butelka dobrej Ognistej, tym razem chodziło o Harry'ego. Siedział właśnie na herbacie u Dumbledora i stukał palcem w swoje kolano, patrzył przed siebie niewidzącym wzrokiem udając, że wciąż słucha co mówi Albus.
- A wtedy Hagrid postanowił się rozebrać i zatańczyć. Nago, kankana. Tańczył na środku Wielkiej Sali a Minerva grała mu na lutni.- powiedział dyrektor Hogwartu poważnym tonem.
- Fascynujące.- odpowiedział machinalnie mężczyzna nie słuchając kompletnie treści wypowiedzi. Z zamyślenia wyrwał go dopiero głośny śmiech staruszka, który patrzył teraz na niego pobłażliwie.
- Nie słuchasz mnie mój drogi chłopcze.- zarzucił mu starszy czarodziej obrażonym tonem ale jego oczy wciąż się śmiały.- Na czym sobie łamie głowę najbystrzejszy umysł Hogwartu?- zapytał z iskierkami w niebieskich oczach.
- Dziękuje Albusie za komplement ale nadal uważam, że jesteś o wiele bystrzejszy.- dyrektor uśmiechnął się dobrodusznie ale nie spuścił wzroku z młodszego czarodzieja.- Myślę nad prezentem dla Harry'ego.- przyznał się niechętnie Snape.
- Ach ta młodzieńcza miłość...- westchnął Dumbledore a Severus zrobił zniesmaczoną minę.- Tak, to może być trudne skoro nasz drogi Harry uważa, że ma wszystko czego mogły pragnąć.- powiedział drapiąc sie w siwą brodę.
- Co ty nie powiesz...- powiedział pod nosem a widząc TEN uśmiech od razu niemal krzyknął.- Nie opakuje się we wstążkę.
- Nawet o tym nie myślałam.- mężczyzna zaśmiał sie radośnie.- Możesz mu jednak dać coś czego nigdy nie poznał. Coś za czym tęsknił od zawsze ale odkąd ma ciebie zeszło na dalszy plan. Możesz mu dać coś, co ty ukryłeś gdzieś bardzo głęboko przed światem.- staruszek już wiedział po rozszerzających sie czarnych oczach, że jego Mistrz Eliksirów już wie.- Możesz mu dać...
- Lily.W sali eliksirów panowała idealna cisza, przerywana jedynie cichymi westchnieniami skazańców. Severus siedział za biurkiem i sprawdzał prace a niedoszły niewidzialny człowiek oddzielał właśnie zepsute jaja Węża Morskiego od tych, które nadawały się jeszcze do użytku. Drugi nieszczęśnik miał więcej szczęścia, musiał jedynie oczyszczać ze szlamu małe Kałamarnice. Snape miał plan na tego nieszczęśnika, który tak nieumiejętnie ważył eliksir niewidzialności, chciał aby przesegregował wszystkie składniki niezbędne do tej mikstury. Było ich sporo bo aż dwadzieścia i większość tak miła jak zgniłe jaja. Kiedy usłyszeli powód dla którego Puchon to zrobił Mistrz Eliksirów niemal eksplodował. Imbecyl chciał podglądać swoje koleżanki. Ślizgon pisał właśnie wyjątkowo wredny komentarz na teście jakiegoś trzeciorocznego Krukona gdy rozległo się pukanie do drzwi.
- Wejść.- warknął Snape nie podnosząc głowy znad pergaminu, wciąż zawzięcie kreśląc czerwonym atramentem niechlujne pismo ucznia.
- Profesorze Snape?- do uszu Mistrza Eliksirów dobiegł ciepły głos, TEN ciepły, kojący głos jego męża. Harry Potter wszedł powoli do sali mijając ławki a czarne oczy skupiły się na nim analizując jego stan. Harry nigdy nie zakłócał szlabanów wiec logicznym był wniosek, ze coś się stało. Snape przełknął gulę formującą się w jego gardle.
- Brak panu szlabanów, panie Potter?- zadrwił Snape.- A może tęskni pan za swoim Mistrzem Eliksirów?- kącik ust chłopaka drgnął ale nie uśmiechnął się. Zachował powagę choć było widać, że musi się powstrzymywać by szeroki uśmiech i słowo „Tak" nie wyrwało się z jego słodkich ust. Dwóch nieszczęśników patrzyło przerażonymi oczami na Wybrańca zmierzającego nieuchronnie w stronę Postrachu Hogwartu. Profesor uśmiechnął się drapieżnie i odłożył pióro na blat.
- Profesor Dumbledore pana prosi do siebie.- powiedział w końcu zatrzymując się przy biurku. W tym momencie mierzyli się wzrokiem, wygladalo to jak ich typowa walka, jakby Harry prowokował Mistrza Eliksirów. Dzieciaki wstrzymały oddechy przestraszone odkładając swoje zajęcia i przypatrując się ciekawie rozgrywajacej się scenie.
- Chcecie dostać dodatkowy szlaban?- zapytał jedwabiście mężczyzna.- Uratowani przez dyrektora...- powiedział cicho ale uczniowie ani drgnęli.- Jesteście tak głupi czy głusi?- warknął.- Muszę wyjść wiec won!- syknął a dzieciaki nie patrząc na brudne ręce zerwały się z miejsc, chwyciły swoje torby.
- Do widzenia, profesorze.- pożegnali się grzecznie spoglądając współczująco na strasznego Gryfona. Wszyscy słyszeli o legendarnych walkach Pottera z Mistrzem Eliksirów. Niektórzy nawet zakładali się kto zabije chłopaka szybciej, Voldemort czy Snape. Harry uśmiechnął się pocieszająco do młodzików, którzy szybko uciekli z sali.
- Coś się stało Albusowi?- zapytał zmartwionym głosem profesor. Machnął szybko różdżką robiąc porządek na biurku by w chwile potem obrócić się na krześle by móc wstać. Zatrzymał się jednak w pół ruchu gdy zobaczył mały uśmieszek na ustach swojego męża. Chłopak patrzył na niego porządliwie stając przed krzesłem profesora, nie spuszczając wzroku z czarnych źrenic musnął palcami uda odziane w czerń. O dziwo Severus nie miał dziś całego swojego profesorskiego munduru, jedynie szatę wierzchnią, pochodzącą z całego zestawu na dodatek nie do końca zapiętą a pod spodem ciemną koszulę i spodnie. Potter opadł na kolana przed siedzącym mężczyzna i odsuną poły szaty tak, że nie blokowała już dostępu do czarnych, materiałowych spodni.
- Dyrektor Cię nie potrzebuje...- powiedział z delikatnym uśmiechem przesuwajac dłońmi w zdłuż ud.- Za to ja, bardzo...- gdy jego dłonie dosięgnęły celu i znalazły się na guziku spodni, Ślizgon przełknął.
- Po to przerwałeś mi szlaban?- zapytał chłodnym głosem ale pozwolił chłopakowi rozpiąć spodnie i uwolnić swojego penisa.
- Ktoś tu narzekał na brak dzikiego seksu wiec postanowiłem coś z tym zrobić.- Mistrz Eliksirów już miał gotową ripostę na to ale ugrzęzła w jego gardle gdy chłopak pochłonął cały jego członek. Pod wpływem ciepła ust, dłoni pełnych entuzjazmu i tych niesamowitych mruczących dźwięków, które wydawał jego mąż Snape szybko stał się twardy. Harry gdy osiągnął wymarzony efekt odsunął się od krocza Ślizgona z figlarnym uśmiechem po czym oblizał usta, jakby przed chwilą kosztował najpyszniejszego deseru. Snape warknął i chciał sie podnieść ale Potter zagórował nad nim popychając z powrotem na krzesło. Gryfon rozpiął swoją szatę a czarne oczy zapłonęły pożądaniem gdy spod materiału wyłoniło się nagie ciało chłopaka. Nagi młodzieniec usadowił się na kolanach profesora, jakby klękając, jedno kolana wbiły się w przestrzeń miedzy szczupłe ciało a podłokietniki. Snape który odchylił się lekko do tylu na krześle zamruczał z aprobatą. Mężczyzna wziął w dłoń swój pulsujący członek i chciał wprowadzić w kochanka ale ten zatrzymał go stanowczo własną ręką.- Poczekaj...- wyszeptał pochylając się nad uchem męża.- Patrz cierpliwie na przedstawienie jakie dla Ciebie przygotowałem.- Młody czarodziej włożył swój palec do ust po czym przejechał nim po swoim ciele zatrzymując się na prawym sutku. Drażnił go, szczypał, głaskał, jednocześnie poruszając biodrami na kolanach Ślizgona. Zielone oczy intensywnie wpatrywały się w czarne gdy Gryfon drugą ręką dotykał swojego członka, pieszcząc go z początku delikatnie a potem szybciej. Ciche jęki i westchnienia uchodziły z rozchylonych czerwonych warg przez co penis mężczyzny stwardniał boleśnie a przez to co zgotował dla niego Potter zaczął już się sączyć.- Pamiętasz jak pewnego ranka opowiadałeś mi co chciałbyś ze mną zrobić w tej sali?- zapytał miedzy jękami chłopak. Jego dłoń przeniosła się na drugi sutek a on wydał ochrypły dźwięk.- Co powiesz na to abyśmy zrealizowali Twoją fantazję?- zamruczał ściskając swój czerwony członek i oblizując usta lubieżnie. Mężczyzna przełknął swoje podniecenie starając się zapanować nad reakcjami ciała ale nic nie mógł poradzić na to, że jego lędźwia pragnęły kontaktu i szarpały się lekko. Severus wyciągnął dłoń przed siebie aby pogłaskać pierś kochanka ale jego ręka została momentalnie odepchnięta.- Żadnego dotykania dopóki ci nie pozwolę.- uśmiechnął się wrednie chłopak po czym przygryzł dolną wargę czując fale przyjemności rozchodzące sie po jego ciele. Cichutko sapnął.- Powiedz mi profesorze... Chciałbyś chwycić moje pośladki?- zapytał patrząc gorącym wzrokiem na swojego męża.- Ścisnąć mocno?- widział jak jego ukochany nabiera ze świstem powietrza a mały uśmieszek zadowolenia wypływa na jego usta. Chłopak dotykał się powoli, figlarnie od czasu do czasu zaciskając się na swoim członku mocniej.- Chciał byś aby Twój członek wszedł we mnie głęboko?- kiedy mężczyzna otworzył usta by przytaknąć Harry ostentacyjnie wepchnął w nie palec wskazujący i zaczął nim poruszać tak, że wchodził nim i wychodził. Słyszał jęk jaki wydobył się z wnętrza gardła czarnookiego czarodzieja, jęk potrzeby i desperacji. Dołączył do pierwszego palca drugi a kiedy uznał, że są wystarczająco nawilżone zabrał swoją dłoń z członka i chwycił ramię Mistrza Eliksirów aby sie na nim unieść. Wprowadził w siebie dwa palce jednocześnie i krzyknął z przyjemności. Siedział na rozchylonych kolanach profesora, w Sali eliksirów a jego prawa ręka rozciągała wejście a lewa zaciskała sie na członku. Ślizgon zastanawiał się jakim cudem Harry jeszcze nie spadł ale musiało go mieć coś wspólnego z jego umiejętnością utrzymywania się na miotle. Snape oblizał wąskie wargi i i wyciągnął ręce przed siebie aby uchwycić i pieścić pośladki Gryfona, widok stawał sie nie do zniesienia i czuł, że może dojść od samego patrzenia na tak lubieżne i bezwstydne zachowanie męża. Ze zdziwieniem poczuł, że jego dłonie zostały przytwierdzone zaklęciem do podłokietników krzesła.- Mówiłem...- wychrypiał chłopak.- Nie dotykamy...- poruszał się coraz szybciej na kolanach wciąż ubranego mężczyzny.- Powiedz mi Severusie... Chciałbyś mnie wziąć na tym stole? Chciałbyś aby Twój penis wszedł we mnie głęboko, mocno i bezlitośnie?- zapytał ostatkiem sił jęcząc rozkosznie i pieszcząc sie nieprzerwanie. Snape nie mógł oderwać oczu od lśniącej już od potu piersi chłopaka, lekko odchylonej głowy do tylu, rozchylonych różowych warg a te jęki, które obwieszczały rychłe spełnienie prawie odbierały mu rozum.
- Tak... Proszę...- wyjęczał czując już boleśnie swój członek, który rozpaczliwie drgnął z potrzeby. Harry opuścił głowę i popatrzył gorącym wzrokiem w czarne, równie płonące oczy.
- O co prosisz?- jego głos był niski, oddech urywany a ruchy coraz bardziej desperackie. Snape drgnął.
- Pozwól mi... Chcę... Pragnę... Muszę znaleść się w tobie...- wysapał mężczyzna a chłopak uśmiechnął się ponownie. Wyjął palce z siebie i puścił swój członek. Jego dłonie znalazły sie na ramionach mężczyzny.
- Ja też tego pragnę.- W jednej sekundzie uniósł sie, przesunął i nabił na skamieniały z potrzeby członek męża. Obaj krzyknęli z zadowolenia, chłopak poruszał się bardzo delikatnie, powoli, drażniąc się. Mistrz Eiksirow jęczał cicho błagając by przyspieszył aby obaj mogli osiągnąć spełnienie.- Weź je sobie Severusie...- Zamruczał chłopak i przygryzł płatek ucha kochanka. W tym momencie zaklęcie wiążące puściło i Snape zacisnął swoje dłonie na jędrnych, kształtnych pośladkach byłego szukającego. Harry pisnął zaskoczony gdy jego mąż uniósł go i niemal brutalnie pchnął na biurko zrzucając z niego kałamarz. Wszędzie rozlał sie czerwony atrament skapując powoli na podłogę. Snape nie zwracał na to uwagi, obrócił chłopaka na bok i wszedł w niego tak mocno, że ten niemal krzyknął z bólu ale i rozkoszy.
- Zaraz Ci pokaże Ty mały diable co z tobą zrobię...- warknął a jego pchnięcia były mocne, równe i bezlitosne. Harry zacisnął dłonie w pieści czując jak mocno jest brany i jak dobrze mu z tym. Nie zwrócił uwagi nawet na to, że gniecie i rwie prace swoich kolegów, mgliście czuł jak dotyka jakiejś cieczy, która jest rozlana po wszystkim do okoła. Jęczał i zawodził kiedy jego mąż uniósł wysoko jego nogę i wszedł głębiej sapiąc z rozkoszy. Wiedział, że obaj są na granicy wiec zacisnął mięśnie wkoło agresora najmocniej jak potrafił. Przez ten zabieg ruchy jego męża stały sie bardziej chaotyczne i jeszcze bardziej desperackie. Nie trwało to długo kiedy Potter w końcu eksplodował swoją przyjemnością a jego soki zmieszały sie z czerwonym atramentem. Severus obrócił go na plecy uchwycił biodra w żelaznym uścisku gdy skurcze orgazmu wciąż przechodziły przez ciało Gryfona. Potem wycofał się całkowicie, ponownie wszedł po same jądra w ten cudowny, ciasny tyłek i zastygł wydając z siebie przeciągły jęk. Opadł na czerwone od atramentu ciało Harry'ego i całował jego brzuch, pierś i wszystko czego mógł dotknąć. Kiedy Potter doszedł do siebie zaczął głaskać włosy mężczyzny którego głowa wciąż spoczywała na jego ciele.- Wykończysz mnie ty mały chochliku.- powiedział Snape dźwigając się powoli z ciała chłopaka. Kiedy spojrzał na swojego męża wybuchnął głośnym, szczerym śmiechem. Gryfon spodziewał się z czego się śmieje jego partner, który właśnie zapinał spodnie a jedyną częścią ciała jaką miał w atramencie były usta i dłonie. Przewaga tego, że Harry nie rozebrał jego tylko siebie.
- Kocham Cię.- powiedział w zamian po czym podniósł się i przejechał czerwoną od atramentu dłonią po wydatnym nosie Snape'a brudząc go. Severus pochylił się opierając dłonie o blat i pocałował go po czym złapał twarz chłopaka brudząc atramentem.
- Ja Ciebie też.- powiedział odsuwając się i pomagając zejść z biurka Gryfonowi. Cały czerwony Harry stał szczerząc się do niego niczym rozmarzony szczeniak.- Powinnismy chyba wziąć prysznic.- zasugerował z drwiącym uśmiechem Ślizgon.
- Razem?- zapytał z udawaną niewinnością Potter.
- Razem.- zaśmiał się starszy czarodziej i nim zdążył znaleść swoją różdżkę Harry uprzątnął bałagan z jego biurka za pomocą swojej magii. Chwycił rękę profesora i otoczył ich obu płomieniem zabierając wprost do łazienki.
CZYTASZ
Moje miejsce
FanficUWAGA: BETA: Arancia85- narazie do 60 rozdziału poprawki trwają. Po śmierci Syriusza Harry jest załamany. Uważa, że wszytko stracił. Na dodatek Dumbledore każe mu zostać w Hogwarcie. Nie było by to złe gdyby nie fakt, że zostaje oddany pod opiekę Sn...