Skończył pracę późno w nocy, ku jego zaskoczeniu Granger wróciła do pracowni zaraz po kolacji. Kiedy popatrzył na nią pytająco, odpowiedziała tylko, że Harry musiał iść do swojej babci i będzie dopiero wieczorem więc i tak nie ma co robić.
Wiedział, że to nie do końca prawda, wolała jego odpychające towarzystwo niż samotne siedzenie w pokoju i rozmyślanie o śmierci młodego Weasleya. Ogromnie mu ulżyło, gdy nie poruszyła już więcej tematu Pottera, choć oczywiście nigdy by się do tego nie przyznał. Miał już dość po utarczce z Are, wiedział, że chłopak nie chciał zapewne źle, ale Mistrz Eliksirów był zwyczajnie zły i musiał ochłonąć, a te wszystkie wycieczki jeszcze bardziej go drażniły.
Granger o dwudziestej pierwszej oznajmiła, że idzie sprawdzić, czy Potter wrócił do siebie, po czym się już nie pokazała.
Wzmocnił bariery zabezpieczające kwatery i chwilę później poczuł magię Tari Amme. Ostrzegał, że nikogo nie wpuści, może dzieciaki wpuszcza ją do mieszkania, ale nie do jego kryjówki. Później poczuł jeszcze obecność Io, ale jej też nie zaszczycił swoją obecnością.
Westchnął ciężko i zgasił płomienie pod gotowymi eliksirami, sprawdził czas, była druga. Zastanawiał się, czy powinien coś zjeść, w końcu poza śniadaniem nie miał nic w ustach, ale nie był wcale głodny.
Kiedy wyszedł z laboratorium, skierował się w stronę pokoju Harry'ego z nadzieją, że znajdzie tam chłopaka. Złość ulotniła się na tyle, że marzył, tylko by wziąć to szczupłe ciało w ramiona i ukryć przed całym światem. Zwłaszcza że domyślał się w jakim stanie jest Harry. Gryfon na pewno dręczył się cały i obawiał, że mężczyzna go wyrzuci z domu i życia.
Szybko okazało się, że pokój jest pusty, poczuł lekki niepokój, ale pomyślał, że jeśli byłoby coś nie tak, Granger zaraz by do niego przybiegła. Prawdopodobnie byli razem w jej pokoju, przyjdzie porozmawiać mu z Potterem w takim razie rano.
Skierował się do swojej sypialni z zamiarem wzięcia prysznica, widok jaki w niej zastał, nieco go zaskoczył. Na jego łóżku oparta o wezgłowie siedziała Hermiona Granger, a na jej kolanach spoczywała rozczochrana ciemnowłosa głowa Harry'ego. Dziewczyna delikatnie i uspokajająco głaskała go, przeczesując włosy palcami. Nie to jednak było tak uderzające, że na sekundę oddech Mistrza Eliksirów zamarł, ale fakt, że na policzkach Złotego Chłopca widniały ślady łez. Gryfon przyciskał do piersi górę od piżamy Ślizgona niczym małe dziecko swoją ukochaną szmaciankę.
Widząc go, Hermiona chciała wstać, ale gestem dłoni nakazał jej, by została w na miejscu, dając jej znać, że idzie pod prysznic. Gorąca woda rozluźniła jego napięte od pracy mięśnie, cały dzień jego umysł pracował na najwyższych obrotach, przetwarzając uzyskane informacje. Musiał porozmawiać z Are i niestety konieczna była jego wizyta na Tolnaur. Nie mógł już w tym momencie ignorować groźby Aresa i Voldemorta, na szali leżało zbyt wiele żyć.
Postanowił zabrać chłopaka do swojej ojczyzny, gdy tylko pozbędą się tego znaku hańby i poddaństwa z jego przedramienia. O ile oczywiście to się uda, Minerva mówiła o niebezpieczeństwie spowodowanym przejęciem nad nim władzy przez ciemną stronę jego natury. Zawsze był jej świadom, ogromu władzy, jaki nad nim ma, ale teraz, gdy miał Harry'ego był pewien, że chłopak nie pozwoli mu się zatracić, uratuje go.
Zakręcił wodę i osuszył powoli swoje ciało ręcznikiem. Nałożył spodnie od piżamy i chciał wyjść, lecz przypomniał sobie o młodej kobiecie w jego sypialni, więc założył krótki zielony szlafrok. Kiedy stanął przed łóżkiem, dziewczyna zmierzyła go mimowolnie wzrokiem, gdy padł on na kawałek nagiej skory na klatce piersiowej mężczyzny, zawstydzona opuściła wzrok. Severus wzniósł oczy do nieba i naparł na jej jaźń swoją.
- Cóż za pruderyjność... - uśmiechnął się złośliwie, gdy lekko podniosła zaskoczone oczy - To jest Legilimencja, Harry ci chyba mówił... - skinęła głową przerażona i spojrzała na śpiącego chłopaka - Nie będę przeszukiwał twojego umysłu, nie mam ochoty na studiowanie książek - powiedział sucho. Po czym spojrzał na śpiącego chłopaka - Przeżyje, nie martw się - Odczytała zawoalowany nakaz i delikatnie podniosła głowę Gryfona i położyła ja na poduszce. Harry bardziej przycisnął do siebie materiał piżamy Snape'a i mruknął coś niezrozumiale. Kiedy była już przy drzwiach Mistrz Eliksirów naparł znów na jej umysł - Dziękuje - nie zareagowała, tylko wyszła cicho z pokoju. Mężczyzna westchnął i podszedł do łóżka, usiadł na brzegu, wyciągnął dłoń i pogładził policzek młodzieńca. Twarz chłopaka choć niezwykle smutna była piękna, zwłaszcza gdy nie szpeciły jej te okropne oprawki. Przeczesał palcami niesforne kosmyki i zastanawiał się, jak mógł wcześniej tak bardzo go nienawidzić.
Patrzył na śpiącą postać długo, czule gładząc włosy, dopóki zmęczenie nie dało znać o sobie, zdjął szlafrok i wsunął się pod kołdrę obok chłopaka. Zapadł w niespokojny sen o Czarnym Panu, stracie i przepięknym czarnym ptaku.
Rano Harry obudził się nadal skulony z przyciśnięta koszulą kochanka do piersi. Uświadomił sobie, że musiał zasnąć w ubraniu, czekając na niego.
Kiedy podniósł głowę, zobaczył śpiącego po drugiej stronie Severusa. Marszczył przez sen brwi i wykrzywiał usta, jakby w złości.
Chłopak nie ośmielił się poruszyć, choć potrzeba przytulenia mężczyzny była tak silna, że aż dusiło go w piersi. Severus wrócił, postanowił położyć się koło niego i może mu wybaczy... W pewnym momencie powieki Ślizgona uniosły się, ukazując czarne oczy, westchnienie ulgi wyrwało się z wąskich ust. Po chwili przekręcił głowę, by spojrzeć na młodzieńca po drugiej stronie łóżka, jakimś dziwnym trafem Harry odsunął się od niego w nocy, ale nadal przyciskał jego piżamę do siebie.
- Musimy porozmawiać - powiedział mężczyzna, przecierając oczy, aby usunąć resztki snu.
- Myślałem, że nie będziesz mnie chciał... - zaczął nabrzmiałym od emocji głosem.
- To, że nie chciałem z tobą wczoraj rozmawiać, nie oznacza, że nie chce tego dziś - Snape starał się mówić spokojnie, ale do jego głosu wkradła się nutka irytacji - Musiałem się uspokoić, odreagować twój... - zawahał się przez moment - brak zaufania.
- Ufam ci! - prawie wykrzyknął chłopak, patrząc na mężczyznę błagalnie - Ja nie pomyślałem, że tak to odbierzesz... - powiedział skruszony, spuszczając wzrok, próbując usunąć z pościeli niewidzialne nitki.
- Tak, zdążyłem się zorientować, że nie chciałeś nic złego w momencie, gdy połowa obecnych rezydentów Hogwartu urządziła sobie krucjaty do moich komnat w obronie świętego Pottera - powiedział sarkastycznie.
- Ja... Nie wiedziałem, nie chciałem tego, oni nie mieli prawa. To tylko nasza sprawa... - mamrotał.
- Czy cokolwiek, co kiedykolwiek dotyczyło ciebie, było tylko twoją sprawą?- zapytał retorycznie Snape - Jesteś dobrem narodowym niczym Królowa Elżbieta - zakpił.
- Przepraszam - powiedział chłopak, zdając sobie sprawę jakie życie zgotował mężczyźnie. Severus westchnął teatralnie na brak poczucia humoru u swojego kochana. Najwyraźniej Harry nadal czuł się winny. I musiał coś z tym zrobić.
- Co ty tam robisz? - warknął.
- Przepraszam... Już wracam do siebie - powiedział chłopak bardzo zasmuconym głosem, podnosząc się do siadu.
- Pytam, co ty tam robisz, zamiast być obok mnie - powiedział poirytowanym głosem, unosząc się, by oprzeć plecy o wezgłowie i rozkładając zapraszająco ramiona. Oczy Pottera zrobiły się ogromne i podpełzł do Snape'a niczym mały posłuszny szczeniak. Wtulił się w mężczyznę i trwali tak przez chwilę w kompletnej ciszy. Wydawało się, że konflikt został zażegnany, ale Harry postanowił się odezwać.
- Nie chciałem stracić tego, co mamy - wymamrotał.
- A nie pomyślałeś o tym, że może uda się znaleźć jakieś rozwiązanie? Może uda się jakoś uratować twój Gryfoński tyłek? - powiedział zły mężczyzna.
- Nie chciałem, żebyś cały czas, który nam pozostał, spędzał na szukaniu. Nie chciałem, żebyś skupiał się na stracie tylko... Na mnie.
- Ty samolubny mały bachorze! - syknął.
- Ale ja umrę Severusie! Dobrze wiesz, jak niszczy się horkruksy. Muszę zginąć, aby on nie mógł znów powstać! - wykrzyczał z rozpaczą.
- Wystarczy - warknął, wypuszczając chłopaka z objęć - Muszę iść do biblioteki - wstał i zaczął się ubierać tyłem do młodzieńca, znów poczuł palącą złość.
- Widzisz? Już to robisz! Tego właśnie chciałem uniknąć. Chciałem być z tobą, póki jeszcze mogę! - wrzasnął Harry, a jego oczy wypełniły się łzami.
- Głupi chłopaku... - powiedział, odwracając się do niego, jednocześnie zapinając koszulę - Nie chce być z tobą tylko teraz - wysyczał - Chce być z tobą do końca moich dni! - w momencie, kiedy wypowiedział te słowa, jego źrenice rozszerzyły się w szoku. Zapadło długie i ciężkie milczenie, wypełnione tylko ich oddechami i spojrzeniami.
Powiedział zbyt dużo, za bardzo się odsłonił, a Harry siedział i tylko patrzył na niego tymi wielkimi zielonymi oczami, nic nie mówiąc. Wyszedł z sypialni najszybciej, jak mógł, zachowując przy tym odrobinę godności. Nie chciał dać po sobie poznać, że brak reakcji chłopaka go zranił.
Kiedy Potter usłyszał trzask zamykanych drugich drzwi, dopiero się ocknął i zerwał się z miejsca, wpadł do salonu, gdzie na kanapie siedziała Hermiona i czytała jakieś opasłe tomiszcze. Harry'emu zdawało się, że teraz czyta jeszcze więcej, uciekając w świat książek przed tym, co ją otacza. W końcu ona też straciła wszystko, miała tylko jego, Harry'ego i teraz Severusa. Byli taka trochę dziwną, dysfunkcyjną rodziną, choć żyli w trójkę dopiero parę dni, ale Potter wiedział, że tak właśnie powinno być.
- Gdzie...? - zdołał wyrzucić z siebie jedynie, gdy podniosła na niego wzrok. Po chwili skierowała spojrzenie na drzwi wyjściowe i chłopak ruszył z determinacją.
- Harry? - zapytała cicho.
- Jestem imbecylem... - było wszystkim, co powiedział, nim wypadł na korytarz. Zdawało mu się, że słyszał, jak dziewczyna wzdycha ciężko i mówi "dzieciaki", ale nie miał czasu się nad tym rozwodzić.
Dlaczego Severus musiał się przemieszczać za pomocą tej cholernej mgły? Musiał znaleźć mężczyznę, ale gdzie? Gdzie do licha mógł pójść? Pierwszą myślą była Io, ale szybko ją porzucił, gdyż królowa miała dziś rano spotkanie z Ministrem Magii ponieważ po obiedzie wracała na wyspę. Jak stwierdziła i tak już zbyt długo zabawiła poza Tolnaur i puściła wszystkich samopas. Are? Nie... Dumbledore! Przecież był dla niego jak ojciec. Snape miał na pewno do niego żal o to, że ten mu nie powiedział o horkruksach!
Zapominając całkowicie o swoich mocach, popędził do gabinetu. Kiedy zdyszany stanął przed himerą, zauważył, że schody prowadzące do dyrektora przemieszczają się, ale nie tak jakby ktoś wchodził, a wychodził. Stał cierpliwie i czekał, licząc, że to Severus, który odbił się od zamkniętych drzwi. Jakież było jego zdziwienie, gdy stanął oko w oko z Draco Malfoyem. Wytrzeszczył oczy w szoku i tylko wysyczał zszokowany
- Malfoy!
- Potter! - blondyn, przedrzeźniając jego minę, powiedział z drwiną, po czym minął osłupiałego chłopaka.
- Co ty tu robisz? - rzucił wciąż zbyt zaskoczony widokiem juniora.
- Miałem sprawę do Dumbledora w imieniu ojca. Teraz jeśli pozwolisz, wrócę do siebie. Miłego dnia - skłonił się. Harry nie wiedział, czym był bardziej zaskoczony, widokiem Malfoya, czy tym, że nie szuka on zaczepki i jest... Miły? Blond włosy chłopak jakby się rozmyślił i odwrócił z powrotem do swojego wroga. Podszedł do niego i popatrzył mu w oczy, przekrzywiając lekko głowę na bok. Potter stał wyprostowany, zmieszany i lekko skonsternowany. Jego mięśnie były napięte i gotowe do walki, jeśli zajdzie potrzeba, ale nic się nie działo.
- Wiem kim jesteś - usłyszał cichy szept - Wiem też, z kim jesteś - oczy Gryfona rozszerzyły się w szoku i przerażeniu, a ręka powędrowała do paska, gdzie miał różdżkę. Ślizgon wyciągnął dłoń, zatrzymując tym samym chłopaka i zacisnął ją na ręce Gryfona, trzymającej już rękojeść gotowej do wyciągnięcia różdżki.
Harry spiął się momentalnie, ale Malfoy nie zrobił nic więcej, mierzył go tylko badawczym wzrokiem. Gryfon myślał, że dłoń jego rywala będzie zimna, oślizgłą i nieprzyjemna w dotyku, a tymczasem okazała się po prostu ciepła i gładka.
- Nie spotka cię żadna krzywda ze strony mojej, ani żadnego Ślizgona - powiedział spokojnie - Masz moje słowo.
- Ja... - wypuścił powietrze z płuc, choć nawet nie wiedział, że je wstrzymał - Nie wiem, co powiedzieć - zaczął ciągle zszokowany oświadczeniem swojego byłego wroga.
- Nic - blondyn uśmiechnął się złośliwie - Nie jesteśmy przyjaciółmi. Po prostu szanuję Severusa i jego wybory - odwrócił się ponownie, aby odejść, ale rzucił jeszcze przez ramię - Przyjmij moje kondolencje z powodu Weasleya. To musi być okropne stracić przyjaciela - Zaczął znów się oddalać.
- Draco! - Ślizgonowi nie udało się ukryć zaskoczenia na dźwięk swojego imienia z ust Złotego Chłopca - Dziękuje. Może jeszcze nie jest za późno byśmy się... tolerowali - powiedział ostrożnie, mając na uwadze to, co powiedział mu Severus o młodym dziedzicu.
- Może... - Dracon lekko się uśmiechnął i odszedł, zostawiając osłupiałego Gryfona na korytarzu.
Harry ostatecznie znalazł Severusa pogrążonego w lekturze, w bibliotece między trzema stosami książek. Podszedł ostrożnie i stanął przy jego boku.
- Przepraszam - powiedział, przerywając grobową ciszę panującą w pomieszczeniu. Snape nawet na niego spojrzał, ale jego oczy przestały śledzić tekst, tylko zatrzymały się na jednym wyrazie. Harry przestąpił z nogi na nogę zdenerwowany - Wybaczysz mi moją wrodzoną głupotę?
- Czy mam jakiś wybór? - zapytał w zamian zrezygnowany.
- Oczywiście, możesz mnie wyrzucić ze swojego mieszkania i życia. Jesteś wolnym człowiekiem - powiedział stanowczo Harry, na co Snape zaśmiał się gorzko.
- Obaj wiemy, że to kłamstwo. Nawet ty nie możesz być tak naiwny - wycedził przez zęby - Zapomnijmy o wszystkim.
- Co? Dlaczego? - zapytał, nie rozumiejąc, o co chodzi mężczyźnie. Czyżby Snape z nim zrywał?
- Bo nie mam ochoty wałkować tych tematów po raz setny, Potter!
- Ale powiedziałeś, że nie wyrzucasz mnie... - zaczął, ale widząc zdziwione spojrzenie mężczyzny, powiedział tylko - Jestem imbecylem.
- Trafna uwaga - zadrwił mężczyzna - Powtarzam ci to już od dłuższego czasu.
- Ja też chce być z tobą już na zawsze... - powiedział cicho, a spojrzenie jego kochanka zmiękło.
- Powinniśmy porozmawiać, czyż nie? - zapytał z westchnieniem starszy czarodziej.
- Zachowałem się jak idiota - powiedział chłopak - Typowy Gryfoński głupek, całkowity bezmózg...
- Samobiczowanie istotnie może pomóc w poprawie mojego samopoczucia - zakpił mężczyzna - Nie o to jednak chodzi Harry. Z góry założyłeś, że będę siedział cały czas przy książkach, zapominając o tym co mamy. Nie pomyślałeś, że Are, Hermiona, czy nawet Minerva i Filius chętnie pomogą? Myślę, że nawet Hagrid, gdyby rozumiał choć trochę, co czyta, rzuciłby się w wir poszukiwań - Gryfon naburmuszył się na uwagę o Gajowym - Wiem, że masz mnie za samotnika, ale dzięki tobie moje umiejętności interpersonalne zwiększyły się i umiem poprosić o pomoc - powiedział prawie łagodnie - Może nie umiem mówić o uczuciach i pewnie nigdy się nie nauczę, ale jesteś dla mnie ważny. Nie licz na bardziej wylewne wyznania z mojej strony. Jeśli naprawdę cenisz to, co jest między nami, nigdy więcej tego nie rób, nie zatajają niczego, ani nie okłamuj mnie. Będę przy tobie, zawsze kiedy będziesz mnie potrzebował - Harry patrzył w te czarne oczy i wyciągnął dłoń, by musnąć kosmyk włosów mężczyzny, a coś ciepłego i drżącego rosło w jego piersi. W tej chwili czuł tak wielki przypływ emocji i czułości, że wyszeptał cichutko wyznanie.
- Kocham cię - gdy te słowa opuściły jego usta, zielone oczy rozszerzyły się w szoku. Kiedy usłyszał, co powiedział, zrozumiał, że to prawda, kochał tego mężczyznę. Snape uśmiechnął się smutno i pokręcił głową. Harry wiedział, że Ślizgon nie wziął jego słów na poważnie, ale postara się mu udowodnić, że to prawda.
- Sentymentalny dzieciak- powiedział z czułością, nie mógł dać wiary słowom wypowiedzianym pod wpływem chwili i to w takich okolicznościach. Harry nie zdawał sobie sprawy z tego, co mówi i jak poważne słowa wypowiada. Mimo to ciepło zagościło we wnętrzu Snape'a, dusząc resztki złości i zawodu. Severus wstał i machnięciem różdżki zaczął lewitować stosy książek.
- Pomóc ci? - zapytał automatycznie chłopak.
- Dobrze się składa, że pytasz, bo będziesz odpowiedzialny za jeden z tych stosów - Harry jęknął żałośnie.
- A nie możemy poprosić Hermiony? - zapytał z miną niewiniątka.
- Panna Granger ma swój prywatny stosik.
- Czego właściwie będziemy w nich szukać? - zapytał, spoglądając na opasłe księgi.
- Sposobu, aby Czarny Pan, zażywając decoctum unitatis i odprawiając rytuał, wypędził swoją, a nie twoją dusze. Może to, że umieścił jej cześć w tobie, mordując Lily, pomoże nam uratować ci życie - powiedział mężczyzna chłodno, przyspieszając kroku.
- Czy to możliwe? - zapytał zszokowany chłopak.
- Mam nadzieje - odpowiedział szczerze mężczyzna - Zrobię wszystko, by znaleźć na to sposób.
CZYTASZ
Moje miejsce
FanficUWAGA: BETA: Arancia85- narazie do 60 rozdziału poprawki trwają. Po śmierci Syriusza Harry jest załamany. Uważa, że wszytko stracił. Na dodatek Dumbledore każe mu zostać w Hogwarcie. Nie było by to złe gdyby nie fakt, że zostaje oddany pod opiekę Sn...