- Mój Panie - powiedział automatycznie, nie podnosząc wzroku. Zmaterializował się w tej samej sali, gdzie wcześniej jego palce zostały połamane. Klęczał z nisko pochyloną głową w geście poddania.
- Nareszcie odzywasz się do mnie tak, jak powinieneś - dobiegł go nieznajomy męski głos. Poderwał zaskoczony głowę, aby spotkać tak samo jak jego, czarne oczy. Stał przed nim dojrzały mężczyzna o długich czarnych włosach, zaczesanych w dobierany warkocz, biegnący przez czubek głowy i kończący się na wysokości pasa. Po bokach włosy były gładko wygolone, cera mężczyzny nie była tak blada, jak u Mistrza Eliksirów, a jego twarz o łagodnych rysach zdobił trzydniowy ciemny zarost. Ubrany był w czerwone długie szaty, opadł nonszalancko, po czym rozparł się na "tronie" Voldemorta i patrzył z pogardą na klęczącą postać - Tak powinno być od początku. Ty, na kolanach przede mną, swoim Panem.
- Ares - wypluł to imię Snape, podnosząc się z kolan i chwytając różdżkę.
- I co chcesz zrobić tym kawałkiem rozpałki, kuzynie? - zapytał z drwiną w głosie, siedzący mężczyzna.
- Mógłbym zacząć od przyjemnej klątwy torturującej, która sprawi, że poczujesz, jak każde włókno w twoim ciele będzie płonąć ogniem, którego nie jesteś w stanie ugasić - czarne oczy Snape'a płonęły nienawiścią - Potem przeszedłbym do klątwy, która sprawi, że staniesz się bezwolną marionetką, abyś mógł sam zadać sobie odrobinę rozkosznego bólu... Nadal lubisz ostrza, kuzynie? - ostatnie słowo wymówił z odrazą - Mógłbym zmusić cię, abyś odcinał kawałek po kawałku swoje mięśnie... - uśmiechnął się mrocznie - Na koniec, gdy będziesz już błagał mnie o litość, ja łaskawie rzucę na ciebie ostatnie z niewybaczalnych zaklęć... - Ares nie czekał na koniec zdania, machnął ręką, posyłając w stronę Mistrza Eliksirów ognisty pocisk. Severus wyciągnął otwartą dłoń przed siebie, zatrzymując pędząca kulę. Kiedy zamknął dłoń w pięść, płomień rozpłynął się w powietrzu. Ślizgon zacmokał ustami z dezaprobatą, po czym uśmiechnął się drwiąco - Kpisz, Aresie?
- Jak śmiesz?! - ryknął czarnowłosy, siedzący mężczyzna, prostując się na siedzeniu - Jesteś bękartem! Zwykłym zdrajcą! - Ares krzyczał, zaciskając dłonie na oparciu krzesła, a jego oczy płonęły furią.
- I kto to mówi? - zadrwił chłodnym głosem Snape.
- Twoja matka była zwykłą ladacznicą, która puściła się i sprzeniewierzyła tradycji! - Mistrz Eliksirów uniósł różdżkę, aby rzucić zaklęcie.
- Sseverusie - rozległ się zimny głos Czarnego Pana, który właśnie pojawił się w pomieszczeniu. To ostudziło gniew Ślizgona i natychmiast opuścił różdżkę - A może powinienem mówić do ciebie... Taninie? - spojrzał wymownie na mężczyznę, który zajął jego miejsce i machnął ręką, by zszedł - Czy tak należy traktować moich gości? Crucio - zaśpiewał melodyjnie, kierując różdżkę w stronę sługi. Snape zacisnął zęby, przegryzając dolną wargę do krwi i napiął wszystkie mięśnie. Nie pokaże słabości przed tym zdrajcą. Wytrzyma, będzie stał na własnych nogach, dopóki zaklęcie nie ustanie.
- Mój Panie... - zaczął Snape, gdy zaklęcie zostało zdjęte, ale Voldemort mu przerwał syknięciem.
- Daruj sobie Severusie. Wystarczy już tej maskarady - machnął ręką, usuwając z twarzy maskę mężczyzny i przywołując krzesło - Usiądź - Mistrz Eliksirów niechętnie usłuchał, zajmując miejsce wyznaczone mu przez Czarnego Pana po swojej lewicy. Jego kuzyn z niezadowoloną miną, stanął z boku, opierając się o ścianę. Nagle gad chwycił dłoń Ślizgona i ścisnął w morderczym uścisku - Widzę, że dłonie zostały uleczone... - uniósł przed siebie rękę, aby dokładnie się jej przyjrzeć - Nasz kochany Harry, dobrze się spisał - Severus lekko spiął się na te słowa, a Voldemort uśmiechnął się znacząco - Tak, Severusie... Wiem wszystko. Twój... kuzyn - spojrzał wymownie w stronę mężczyzny pod ściana - wszystko mi opowiedział. Powinienem cię zabić sługo - rzekł chłodno - Ale potrafię docenić prawdziwy talent - gładził lodowatym palcem policzek Ślizgona - Zwodziłeś mnie przez tyle lat... - palec powędrował niżej w stronę szyi - Tymczasem ty i mój kochany Harry...
- Panie, to nic nie znaczy. To tylko pociąg fizyczny - zaczął się tłumaczyć chłodno - Nadal jestem ci wierny - Ares prychnął, ale Voldemort jakby tego nie słyszał - Udało mi się opracować formułę decoctum unitatis...
- Czyżby...? - zasyczał Czarny Pan.
- Tak, mój Panie. Właśnie kończę warzyć pierwszy prototyp.
- Uwielbiam twoje kłamstwa Severusie... - powiedział gad tuż przy twarzy mężczyzny. Szpiczasty język wysunął się i przebiegł po policzku.
- Nie kłamie, Panie - odparł szybko, wstrzymując oddech na dotyk wężowatego - Eliksir...
- Och... Nie mówię o eliksirze - zaśmiał się chytrze gad - Nie wątpię, że go uwarzysz i to poprawnie - kolejne muśnięcie języka - To dla ciebie wyzwanie, a ty... Uwielbiasz je. Chodzi mi o ciebie i chłopca. O twoje pochodzenie i status. Jesteś władcą tak, jak ja Taninie.
- Jestem twoim sługą - powiedział powoli Snape.
- Jesteś nim przez to - wskazał palcem na przedramię z mrocznym znakiem - Wiem, że pragniesz Harry'ego Pottera Severusie - powiedział tuż przy uchu profesora - Czuje jego słodki zapach na tobie...- powiedział, liżąc ucho mężczyzny - Jak to jest, Severusie? Być tak blisko niego... Pieścić, dotykać i nie móc posiąść? - ugryzienie w ucho.
- Mój Panie... - Snape przełknął ciężko.
- Chciałbym, aby Potter posiadł twoje uległe ciało...- powiedział, wodząc długim, zimnym palcem po szyi mężczyzny - Musiałem nieco zmodyfikować swoje plany... - różdżka rozdarła rękaw szat mistrza Eliksirów, ukazując znak jego złych decyzji w pełnej krasie - Ty też musisz go posiąść... - Voldemort wbił paznokieć kciuka w głowę węża, przyszpilając go, aby się nie ruszał, a Severus spiął się w bólu. - Eksssitusss sservum - Snape poczuł, jak jego tatuaż zaczyna palić, znów zagryzł wargi, ale tym razem poczuł krew w ustach. Kiedy czar zakończył się, spojrzał pytająco na swojego byłego pana i na rękę. Znak nadal tam był, równie żywy, co wcześniej - Zdjąłem z ciebie zaklęcie Severusie - powiedział, wyjmując paznokieć z rany - Twoje ciało nie należy teraz do mnie, ale dusza tak.
- Panie? - zapytał zaskoczony Mistrz Eliksirów.
- To, co słyszałeś. Macie się zerżnąć. Przecież tego chcesz... - zaśmiał się przy uchu profesora.
- Twoje życzenie, jest dla mnie rozkazem - powiedział sztywno mężczyzna.
- To napewno - zaśmiał się mrocznie - Teraz posłuchaj mnie uważnie - gad odsunął się i spojrzał w czarne oczy - Jesteś władcą swojego ludu wiec dam ci wybór - uśmiechnął się złośliwie - W swoim czasie dostarczysz mi gotowy eliksir i swojego kochanka, bo w przeciwnym razie... - uśmiechnął się mrocznie - Zniszczę całą wyspę i twoich ludzi - pogładził podbródek Mistrza Eliksirów, jakby nie mógł przestać go dotykać - Rozumiesz Taninie? - uśmiechał się złośliwie - Dusza Harry'ego Pottera, za tysiące żyć na Tolnaur. Wybieraj.
- Panie... - zaczął powoli, starając się opanować zdenerwowanie, chowając je pod kolejną z masek.
- Och, nie odpowiadaj teraz. Dam ci czas. Zastanów się... Naciesz chłopcem... - pochylił się i pocałował usta Mistrza Eliksirów, brutalnie wdzierając się do środka. Po chwili Snape odpowiedział na atak, a Voldemort zacisnął zęby, przebijając jego dolną wargę - Wezwę cię znów Sługo - puścił mężczyznę, który wstał, aby się oddalić - Severusie... - Mistrz Eliksirów odwrócił się do swojego Pana, który jakby nagle namyślił się, aby coś jeszcze zrobić.
Voldemort podszedł do niego powoli, objął jego kark lewą ręką i przyciągnął do kolejnego brutalnego pocałunku. Kiedy gadzi język wdarł się w usta sługi, Czarny Pan przebił bok mężczyzny sztyletem. Snape spiął się i sapnął z nagłego bólu. Kiedy jego pan go puścił, zatoczył się lekko i opadł na kolana, trzymając za zranione miejsce.
- To tak na pamiątkę, abyś wiedział, że nadal jesteś mój i mogę z tobą zrobić, co zechcę - zlizał krew Ślizgona ze swoich niby ust - Poradzisz sobie z tym przecież bez większego problemu. Jednym, czy dwoma eliksirami mam racje? Severusie? - czarnooki był tego doskonale świadomy, poza tym miał te eliksiry aktualnie w swojej kieszeni, więc wystarczy, że stad wyjdzie. Voldemort skinął na Aresa który rzucił pod nogi Ślizgona drewniany przedmiot. Mężczyzna schylił się i podniósł różdżkę, obracając ją w palcach. Czuł ciepło znajomej magii. Jego oczy rozszerzyły się mimowolnie w cichym szoku - twój chłopiec będzie cię teraz bardzo potrzebował. Przekaż mu ten prezent z pozdrowieniami ode mnie. Może tym sposobem łatwiej go zaliczysz... - Voldemort uśmiechnął się dziko. - Precz! - krzyknął, a Snape zniknął.
- Dlaczego go puściłeś? - zapytał zły Ares - Myślałem, że go zabijesz! Przyrzekłeś! - wrzasnął, a Voldemort uderzył w niego niewerbalnym zaklęciem. Książę uderzył o ścianę, a potem osunął się po niej na kolana.
- Nie bądź głupi - syknął wężowaty - twój kuzyn jest najlepszym Mistrzem Eliksirów. Tylko on może sporządzić dla mnie eliksir. A ty nigdy więcej nie waż się podnosić na mnie głosu.
- Ale jeśli oni się połączą, ich moc wzrośnie niewyobrażalnie! Nie tylko moc chłopaka, ale Tanina również!
- Twój kuzyn to tylko i wyłącznie twój problem - powiedział lekceważąco Voldemort - Może nie jesteś dość silny, by go zniszczyć? - spojrzał z pogardą na mężczyznę - Mimo to obiecałem ci pomoc. Zniszczę go, pamiętaj, że to nadal mój sługa... Znak mu nie pozwoli podnieść na mnie ręki. Uznaj więc, że już jest martwy - powiedział pełnym mrocznej satysfakcji głosem.
- Jak możesz mu zaufać? Twoje ultimatum jest głupie! Ludzie Ognia nic dla niego nie znaczą! - wysyczał wściekły książę. Czarny Pan nie zaszczycił go nawet spojrzeniem, gdy odpowiadał na jego pytanie chłodnym głosem.
- Tak jak ciebie? - Czarnooki chciał już coś odpowiedzieć, ale zamknął usta - Honor, Aresie. Severus Snape to bardzo honorowy mężczyzna... ale, co ty możesz wiedzieć o tej cesze... Zdrajco krwi.
Severus zatrzymał się przed zamkiem, nie wiedząc, gdzie iść najpierw. Czy złożyć raport dyrektorowi, czy pospieszyć do Harry'ego? Wiedział, że Gryfon będzie wściekły na niego, a po tym, co zrobił jego kuzyn, może go znienawidzić. Wyjął z kieszeni eliksir i wypił go jednym łykiem, po czym odsłonił zranione miejsce, by nasmarować je drugim.
Rana była niegroźna tak, jak mówił Czarny Pan, gdyż była jedynie ostrzeżeniem. Co się z nim stanie, jeśli nie wypełni rozkazu. Tom był dziś wyjątkowo spokojny, jak na rewelacje, które otrzymał, więc Severus był w nie małym szoku, ale z drugiej strony informacje o naturze Pottera były mu na rękę. Kiedy już weźmie ciało chłopaka, będzie ono przepełnione mocą tak ogromną o jakiej nie śnił. Czymże jest to w porównaniu z tym, że nie będzie jego pierwszym? Zresztą, gdyby chłopak był, jak Draco już dawno nie byłby prawiczkiem, a wręcz pierwszym ogierem Hogwartu. Kiedy w końcu eliksiry zakończyły swoje działanie z sukcesem, wziął w dłoń to, co miał przekazać Harry'emu jako przestrogę. Obrócił niespokojnie różdżkę w palcach, natrafiając na wygrawerowane inicjały na rączce. Pogładził je delikatnie, badając ich fakturę "R. W." głosił napis. Westchnął ciężko i powziął decyzje, wchodząc do zamku.
CZYTASZ
Moje miejsce
FanfictionUWAGA: BETA: Arancia85- narazie do 60 rozdziału poprawki trwają. Po śmierci Syriusza Harry jest załamany. Uważa, że wszytko stracił. Na dodatek Dumbledore każe mu zostać w Hogwarcie. Nie było by to złe gdyby nie fakt, że zostaje oddany pod opiekę Sn...