Królowa Io opuściła Hogwart w ciszy, nie rzucając się w oczy dokładnie tak, jak do niego przybyła. Osiągnęła to, po co przyjechała, poznała Enaque i uzyskała obietnice, że obaj z Taninem przybędą na wyspę. Pożegnali się w spokojnej, dostojnej atmosferze w gabinecie Dyrektora. Harry wiedział, że Severus czekał na ten moment, by porozmawiać z Are, ale nie miał pojęcia o czym. Pomimo usilnych starań chłopak nie uzyskał informacji od żadnego z nich, co więcej Mistrz Eliksirów poprosił, by tym razem nie drążył tematu. Dał mu słowo, że gryfon dowie się wszystkiego w odpowiednim czasie. Kiedy Severus poprosił, Potter nie mógł odmówić, zwłaszcza że jego kochanek nigdy nie prosił. Snape wydawał się dość spięty po tej rozmowie i czasem dziwnie zerkał na Harry'ego, jakby coś rozważał. Jednak nie zmieniło to zbytnio ich relacji, ani porządku panującego w ich kwaterach, więc młodzieniec się nie martwił.
Hermiona dostała nieograniczony dostęp do laboratorium i Potter był pewien, że to sposób Ślizgona na powiedzenie "przepraszam" za ostre słowa skierowane do dziewczyny. Młody czarodziej też oczywiście takie otrzymał, ale nie miało to znaczenia, gdyż w "Świątyni Severusa" jak zwykł nazywać pracownie Mistrza Eliksirów, przebywał jedynie z właścicielem.
Tym, co zatrzęsło w posadach światem Harry'ego była wizyta państwa Weasley. Widok załamanej Molly i smutnego Artura zniszczył kruchy spokój, jaki udało się osiągnąć Severusowi. W zasadzie nie wydarzyło się nic, czego by się nie spodziewali. Rodzice Rona przybyli siecią Fiuu do gabinetu dyrektora, gdzie już czekała na nich dwójka gryfonów wraz z opiekunką domu.
Jak zawsze zostali wyściskani przez seniorkę rodu, choć tym razem objęcia były bardziej mokre i zaborcze. Hermiona została zapewniona, że nikt nie chowa do niej urazy za kłótnie z rudzielcem, a reakcja nastolatka była po prostu nieodpowiedzialna. Jej obecność w Norze zawsze miała być miłe widziana. Harry natomiast miał przysiąc, że nie będzie pakował się w żadne kłopoty i będzie na siebie uważał. Kiedy zapytał, dlaczego Ginny nie została wcześniej zabrana do Hogwaru, usłyszał jedynie odpowiedź, że Weasleyowie muszą się teraz trzymać razem. To stwierdzenie upewniło chłopaka w przekonaniu, że nie jest częścią tej rodziny, a wszystko, co było, odeszło w niepamięć bo zawsze będzie im przypominał o zmarłym synu.
Siedzieli teraz na kanapie przed kominkiem w kwaterach Mistrza Eliksirów z ciężkimi książkami na kolanach, patrząc tępo w płomienie. Widząc to, sfrustrowany mężczyzna zamknął z trzaskiem swoją księgę i położył na stoliku obok podłokietnika, po czym zniknął na chwilę w sypialni. Poszukiwania nie przyniosły na razie żadnych rezultatów. Wydawało się, że nikt nigdy nie próbował zrozumieć natury zjawiska, jakie zachodziło między częścią duszy a naczyniem w które wstępowała.
- Wychodzimy - powiedział chłodno, wracając do salonu przebrany w białą koszulę i cienkie lniane spodnie w kolorze khaki. Spojrzały na niego dwie pary pustych oczu - Wstawać, wychodzimy - powiedział tym razem zirytowany - To, że Gryfoni mają problemy z mózgiem, a raczej jego brak, to wiedziałem, ale, że ze słuchem też? - zakpił. Dla większego efektu podszedł do kanapy, zabierając młodzieży ich tomiska. Nastolatki niechętnie wstały, po czym wyszli z komnat, kierując się do wyjścia z zamku.
- Dokąd idziemy?- zapytał Harry, kiedy zrównał się z szybko idącym Severusem - Na safari? - zmierzył Ślizgona zaciekawionym spojrzeniem.
- Popływać - warknął
- Żartujesz? - powiedział zszokowany Gryfon.
- Poszukiwania... - zaczęła cicho Hermiona, ale przerwało jej gniewne spojrzenie profesora.
- Masz mnie za niewidomego, czy niespełna rozumu? - warknął. Dziewczyna zarumieniła się i spuściła wzrok - Widziałem, że i tak nie czytacie, tylko bezproduktywnie patrzycie się w płomienie. Skoro i tak trwonicie czas, to zróbmy to choć w przyjemny sposób. Dobrze wam zrobi zmiana otoczenia i absorpcja promieni słonecznych - spojrzeli oboje zdziwieni. Mężczyzna przewrócił z irytacją oczami. - Witamina D - powiedział, jakby to wszystko miało wyjaśnić.
- Nie mamy kąpielówek! - powiedział przerażony chłopak, kiedy wyszli przed zamek.
- Ale mamy magię! - powiedział, przedrzeźniając go Mistrz Eliksirów.
- Zachowujesz się jak prawdziwy dupek, wiesz? - Harry postanowił się dąsać. Rękawica została rzucona. Mężczyzna westchnął cierpiętniczo, nim zdecydował się ją podnieść.
- Imbecyl - warknął - Czego uczą was na zajęciach? Tylko Accio i Lumos? - zadrwił - Skoro pierwszym waszym odruchem nie jest magia, a mugolskie przyzwyczajenia. To żałosne.
- Dupek kwadrat! - powiedział chłopak, kiedy znaleźli się już niedaleko jeziora.
- Twój zasób słów jest zatrważający... - zadrwił mężczyzna.
- Ironista - powiedział pod nosem Harry.
- Co proszę? - mężczyzna uniósł brew - Pan Potter odnalazł słownik synonimów! - drażnił się dalej Snape - Wiedziałem, że gdzieś miałem go na półce...
- Stary cynik - syknął młodzieniec.
- Teraz mi wiek wspominasz? - syknął mężczyzna - Bezczelny smarkacz.
- Może tobie też przydałby się słownik? Znasz tylko dwa słowa... bachor i smarkacz - powiedział rozjuszony już nastolatek.
- Potter!
- No tak, pamięć trochę szwankuje... - rzucił pod nosem, patrząc na mężczyznę z ukosa - Już nie TWÓJ Potter? - mężczyzna starał się wyglądać groźnie, ale w głębi swojego czarnego serca śmiał się, podobała mu się ta mała utarczka słowna. W pewnym momencie usłyszeli melodyjny kobiecy śmiech. Obaj obrócili się do źródła dźwięku jakie stanowiła ich towarzyszka.
- Wybaczcie, ale kłócicie się jak stare małżeństwo - powiedziała, ocierając łzę.
- Uroczo - powiedzial kwaśno Snape, a Harry rzucił jej ciepłe spojrzenie.
- Zrobiłeś to specjalnie? - zapytał chłopak, kiedy dotarło do niego, co zrobił jego kochanek. Zatrzymali się przed rozłożonym kocem z koszem piknikowym.
- Zazwyczaj wszystko, co robię, robię celowo.- powiedział poważnie Ślizgon.
- Dziękuje.
Severus wzruszył ramionami i usiadł na kocu, obserwując rozbierającego się młodzieńca, jego koleżanka lekko zawstydzona usiadła koło niego, obejmując kolana ramionami. Harry stanął skonsternowany i zaczął marszczyć nos, rozglądając się wkoło, kiedy dobiegł go zirytowany pomruk Snape'a, więc zebrał się w sobie.
- Accio różdżka - po czym wskazał na swoje czarne slipki i wymruczał zaklęcie transmitujące w kąpielówki. Zadowolony z efektu spojrzał na mężczyznę.
- Chyba nie liczysz na oklaski? - zakpił tylko w odpowiedzi. Gryfon przewrócił oczami.
- Idziesz Herm? - dziewczyna spojrzała niepewnie na profesora, ale ten wyjął tylko książkę i schował się za nią, ignorując całkowicie towarzyszy.
- Nadal nie zainteresowany, Granger - powiedział po chwili, gdy dziewczyna się nie poruszyła. Potter parsknął śmiechem i grzecznie odwrócił się, by dać jej odrobinę prywatności. Kiedy Gryfonka stała już w stroju kąpielowym młodzieniec zwrócił się do Ślizgona.
- A ty Sev? - mężczyzna nawet nie zaszczycił go spojrzeniem. Warknął coś niezrozumiałego - Dobra, dobra siedź tu sobie sam. Tylko nie wiem, po co nas tu zaciągnąłeś, skoro nie wchodzisz do wody.
- Po pierwsze lubię swoje imię takim jakim ono jest, więc nie skracają go w żaden obrzydliwy sposób - powiedział bardzo chłodno. Rzucił przelotne spojrzenie znad książki dziewczynie, a ona się zarumieniła - Nie uważasz, że twoja przyjaciółka mogłaby czuć się dość niezręcznie, widząc swojego profesora w samych... - zawiesił głos bardzo sugestywnie - kąpielówkach ?
- Nie pomyślałem o tym... - spojrzał przepraszająco na Granger, która aktualnie podziwiała bardzo interesujący kamień.
- Tak, myślenie to nie jest coś, co robisz w pierwszej kolejności... - powiedział spokojnie Mistrz Eliksirów, zerkając na chłopaka z dezaprobatą, za co zarobił ostre spojrzenie.
- Przepraszam... - bąknął młodzieniec. Dziewczyna uśmiechnęła się smutno, a zaraz potem pociągnęła chłopaka za rękę w stronę wody. Severus spoglądał znad lektury na dwoje młodych ludzi pluskających się przy brzegu w akompaniamencie pisków i śmiechu. Pomimo tego, że bardzo chciał być przy Harrym, nie zrobi tego Granger, zresztą był przecież Severusem Snapem, a on się nie pluska.
Czytał więc traktaty o tworzeniu horkruksów, aby zrozumieć sposób w jaki cześć duszy zagnieżdżała się w przedmiocie, aby moc proces odwrócić. Spoglądając od czasu do czasu na całkiem uśmiechnięte nastolatki, gratulował sobie w myślach dobrego pomysłu.
Na dworze było gorąco i pomimo tego, że koc był w cieniu drzewa, Severus myślał, że się roztopi. Patrzył na dwójkę nastolatków bawiących się w płytkiej wodzie i zazdrościł im.
W zasadzie to zazdrościł Hermionie, że będzie mogła być z Harry'm kiedy otoczą ich tłumy uczniów. Nie będzie musiała się ukrywać, wstydząc się więzi z tym młodym człowiekiem. Czy Gryfon będzie się go wstydził? Tłustowłosego dupka z lochów, nietoperza i postrachu szkoły w jednej osobie. Na chwile złapał wzrok chłopaka i już wiedział, widział w tych migoczących oczach, że nie. Skupił się ponownie na książce, by po jakimś czasie poczuć chłodne krople wody na swojej koszuli, uniósł lekko wzrok znad strony i zobaczył przed sobą kąpielówki nastolatka. Podążył wzrokiem w górę płaskiego brzucha, klatki piersiowej przez kuszącą szyję, zatrzymując się na chwilę na słodkich ustach, by ostatecznie dotrzeć do tych roześmianych zielonych oczu.
- Woda jest cudowna, na pewno nie wejdziesz? - Snape jedynie pokręcił głową, skupiając się znów na książce, która została wyjęta z jego ręki i odłożona na trawę obok ich koca. Chłopak opadł na koc obok niego i westchnął z ulgą. Severus poczuł, jak mokre ciało przylega do niego, mocząc jego białą koszulę. To było tak przyjemne, chłodne ciało dawało ulgę jego rozgrzanej skórze, zatracił się na chwilę w tym uczuciu.
- Co robisz?- zapytał, gdy uświadomił sobie, że nie są tu sami, a chłopak go obejmuje i odsunął się trochę.
- A na co to wygląda?- chłopak nachylił się w jego stronę i przesunął nosem po ciele mężczyzny, zaczynając tuż za uchem, by zakończyć pocałunkiem na szyi, gdzie znikała za kołnierzykiem koszuli.
- Harry... - przełknął ciężko - Przestań. Twoja przyjaciółka może zobaczyć.
- Spokojnie - uniósł głowę i pocałował skroń mężczyzny - Herm postanowiła popływać chwilę sama. Chyba chciała, żebyśmy zostali we dwóch.
- Uroczo - Gryfon przewrócił oczami.
- Polubiłeś to słowo - zaśmiał się młodzieniec, a Snape przełknął ślinę - Co myślisz o tym, co powiedział Malfoy? - zapytał, zmieniając temat. Severus pogładził plecy Pottera i popatrzył na dziewczynę w wodzie.
- To logiczne. Czarny Pan na pewno powiedział o tym Lucjuszowi, a on Draco. Mając nadzieje, że zniszczy zaufanie chłopaka do mnie - powiedział smutno - Jak widać, jego machinacje nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. A wręcz przeciwnie, spowodowały jego lojalność względem ciebie - uśmiechnął się blado.
- Czy Draco i ty...- zaczął nieśmiało, ale nie wiedział, czy chce poznać odpowiedź, więc urwał.
- Nigdy głupi dzieciaku - warknął mężczyzna - Myśle, że traktuje mnie jak swojego mentora albo ojca. - westchnął zrezygnowany - Lucjusz nigdy zbytnio się nim nie interesował... Tresował, jak pieska na mugolskie zawody championów.
- To... przykre - powiedział szczerze.
- Istotnie, zawsze miał więcej mojej uwagi i opieki niż ojca. Nie bądź zazdrosny - poczochrał mokre włosy nastolatka. Harry uśmiechnął się smutno, po czym jego oczy wyrażały panikę.
- Ale nie będzie mówił do mnie tato?
- Imbecyl! - warknął mężczyzna, ale brakowało temu mocy, a wręcz czuć było rozbawienie. Chłopak patrzył w dal zamyślony - Co cię gryzie?
- Poza śmiercią przyjaciela? - zadrwił.
- Nie zasłaniaj się Weasleyem. Mów, obiecałeś - zażądał.
- Kiedy wróciłeś od Volde... NIEGO chciałem, żebyś mnie wziął. Pragnąłem tego tak bardzo... Ty mogłeś to zrobić, ale nie chciałeś. Nie zrobiłeś tego. Dlaczego? - popatrzył zbolałym wzrokiem w czarne oczy - Nie chcesz mnie? W ten sposób?
- Żartujesz? - prychnął mężczyzna - Nie dałem ci wystarczająco dużo dowodów, jak bardzo cię pragnę w każdym aspekcie? - powiedział cicho, opuszczając głowę i kręcąc nią z niedowierzaniem - Twoja niepewność rani mnie.
- Dlaczego więc?
- Dlaczego nie wziąłem cię na zimnej i brudnej podłodze lochów? Nie wykorzystałem twojej rozpaczy do osiągnięcia własnego spełnienia? Nie potraktowałem cię przedmiotowo, zabierając ci dziewictwo, aby rozładować własne napięcie? - mówił z goryczą w głosie, ale oczy miał smutne - Za kogo mnie masz?
- Ja nie... - powiedział zbolałym głosem, gdy dotarł do niego ogrom jego głupoty.
- Nie pomyślałeś? Znów - powiedział chłodno Ślizgon.
- Masz rację, jestem imbecylem - powiedział, chowając twarz w dłoniach - Samolubnym, zakompleksionym imbecylem. Nie pomyślałem o tobie, o tym co czujesz tylko o sobie - poczuł, jak szczupła dłoń dotknęła jego ramienia.
- Jesteś moim imbecylem - powiedział spokojnym aksamitnym głosem. Harry spojrzał na niego smutnymi oczami - Chcę, aby twój pierwszy raz... Nasz pierwszy raz był wyjątkowy, pełen uczucia, delikatny, czuły. Inny niż mój - Harry się zarumienił, podnosząc głowę, by napotkać czarne spojrzenie. Chciał zapytać o doświadczenie Severusa, ale wiedział, że to nie był właściwy moment, zamiast tego poruszył inny temat.
- Wybaczysz mi głupotę? - zapytał z nadzieją młodzieniec - Znów?
- Ciągłe wybaczanie głupoty masz wpisane w pakiet do wrednego, starego Mistrza Eliksirów - uśmiechnął się mężczyzna i pocałował chłopaka w czoło. Potter zmienił pozycję, przerzucił nogę nad udami Snape'a i usiadł na nim okrakiem.
- Wcale nie jesteś stary! - oburzył się, ale widząc brew wędrującą w górę w charakterystyczny sposób.
- Przed chwilą sam nazwałeś mnie "starym cynikiem" - powiedział mężczyzna, patrząc z rozbawieniem na zmieszanie Gryfona. Zamiast kolejnej sprzeczki Harry znów zmienił temat.
- Dziękuje. Dziękuje ci też za to, co zrobiłeś dla Tonks - Harry pochylił się i opadł na mężczyznę, opierając głowę o jego pierś. Ciepłe ramiona otoczyły go, a na głowie poczuł brodę kochanka.
- Proszę bardzo - Ślizgon zamknął oczy, wciągając zapach chłopaka. Trwali tak przez dłuższy czas z zamkniętymi oczami, delektując się swoim zapachem, bliskością i zapominając o wszystkim. Z tego błogiego stanu wyrwało ich westchnienie zachwytu. Snape odruchowo zabrał ramiona i się spiął.
- Przepraszam... - powiedziała zawstydzona dziewczyna - Wyglądaliście tak...
- Uroczo? - podsunął jej z uśmiechem Potter, patrząc zadziornie na kochanka, który tylko rzucił mu wredne spojrzenie.
- Ja... Przepraszam. Trochę mnie to zaskoczyło, bo nigdy nie okazujecie sobie uczuć przy mnie... - zaczęła zmieszana.
- Ciekawe dlaczego? - zakpił Snape, a Hermiona zarumieniła się - Och na litość Merlina Granger! Nie chciałem stawiać cię w niezręcznej sytuacji. Mieszkasz z nami, a Potter uwielbia się o mnie ocierać niczym kociak, więc się przyzwyczajaj.
- Przepraszam... - wyjąkała.
- Już dziewczyno, wystarczy. Ja cię tylko ostrzegam, że możesz kiedyś zobaczyć coś gorszego niż przytulanie - uśmiechnął się mrocznie, a Gryfonka zarumieniła się bardziej.
- Mówisz o tym, co robiliśmy w salonie? - podłapał młodzieniec - Fotelu? Przed kominkiem? I jeszcze paru innych miejscach? - patrzył z rozbawieniem na pogłębiającą się czerwień na policzkach dziewczyny.
- Nie zapominaj o laboratorium... - zamruczał głębokim głosem mężczyzna. Hermiona otworzyła usta.
- Tak, też uwielbiam rozmawiać z tobą wszędzie - zaśmiał się Gryfon, oszczędzając przyjaciółce dalszych tortur, patrząc porozumiewawczo na Severusa.
- Wredne dranie! - krzyknęła dziewczyna, odwracając się do nich tyłem. Snape popatrzył na Pottera z błyskiem w oku potem na swoją różdżkę. Pomyślał, że skoro chcą bawić się po mugolsku, to on też ten jeden raz może pobrudzić sobie ręce i odłożył ją przy koszyku. Wiedział, że skóra dziewczyny rozgrzała się już słońcem, wstał i podszedł do niej. Szybkim ruchem wziął ją na ręce, jakby nic nie ważyła.
- Profesorze? - zapytała, a jej oczy rozszerzyły się w szoku, gdy przylgnęła do jego klatki piersiowej. Mężczyzna uśmiechnął się złowieszczo, patrząc na nią z góry i zaczął iść, wchodząc na niewielki pomost, mocno trzymając dziewczynę, która desperacko chciała się uwolnić - Proszę... Nie! Severusie! - krzyczała, szarpiąc się nieskutecznie.
- Na przyszłość dwa razy zastanowisz się, nim obrazisz Ślizgona i jego partnera - uśmiechnął się tym swoim wrednym uśmieszkiem i wypuścił Gryfonkę wprost do chłodnego jeziora. Po chwili poczuł drobne dłonie, które popchnęły go stanowczo, stracił równowagę i runął do jeziora.
Kiedy się wynurzył wściekły, cały mokry spojrzał zabójczym wzrokiem na Harry'ego spomiędzy włosów lepiących się do jego twarzy. Odgarnął je i zobaczył, że młodzieniec szczerzył się do niego z pomostu.
- Potter! Pakuj tu zaraz swój chudy, mały tyłek, albo wciągnę cię siłą! - pogroził niezbyt skutecznie, gdyż gryfon zaśmiał się szczerze. Najwyraźniej to, że wyglądał jak zmokła kura, nie pomagało jego autorytetowi. Odchylił głowę do tylu, mocząc włosy, by choć trochę poprawić swój wygląd.
- Zapamiętaj sobie profesorze Snape, by nie zadzierać z Gryfonami!- krzyknął i wskoczył do wody. Kiedy zaczęli się przekomarzać, chlapać i śmiać Hermiona stwierdziła, że może naprawdę wszystko się jakoś ułoży. W końcu znalazła nowe miejsce na ziemi i małą choć dysfunkcyjną, ale mimo to rodzinę.
CZYTASZ
Moje miejsce
FanfictionUWAGA: BETA: Arancia85- narazie do 60 rozdziału poprawki trwają. Po śmierci Syriusza Harry jest załamany. Uważa, że wszytko stracił. Na dodatek Dumbledore każe mu zostać w Hogwarcie. Nie było by to złe gdyby nie fakt, że zostaje oddany pod opiekę Sn...