Następny w piątek?
Stanęli na brzegu morza, wiatr targał długą, siwą brodę Dumbledora porywając jego tiarę w odmęty wody. Przepadła jak wiele istnień, które przed nimi trafiły do tej zionącej fetorem śmierci jaskini. Czarny Pan zadbał o to by wody znajdujące się w kamiennej szczelinie zapełnione były martwymi istotami, na wieki strzegącymi jego sekretu. Harry otulił się szczelniej kurtką a Severus postawił kołnierz swojej peleryny po czym chwycił drobna dłoń w swoją smukłą i elegancką. Czarnowłosy mężczyzna nie uśmiechnął się, nie posłał czułego spojrzenia, jedynie ściskał rękę kochanka wciąż zły na fakt, że młody Gryfon postawił na swoim i udał się z nimi do tego miejsca zapomnianego przez jakiegokolwiek Boga. Ruszyli powoli za dyrektorem, w ciszy, każdy pogrążony w swoich myślach, do miejsca wydrążonego głęboko w skale. Nie była to piękna plaża, było na niej pełno ostrych kamieni, połamanych drzew i szczątków ryb wyrzuconych na brzeg. Nie było w niej nic zachęcającego, wydawała sie być tak niegościnnym miejscem jak wrota piekieł. Severus podejrzewał, że jest to efekt czarów jego pana a w chwile później potwierdził to Dumbledore cichymi słowami.
- Tom zabezpieczył to miejsce swoją czarną mocą by stało się niegościnne i nieprzychylne każdemu, kto zechce postawić tu stopę. Odpycha i zniechęca wszystkich, którzy zapuszczą się tu przez przypadek.- coś w oczach starca zdradzało smutek. Jego oczy od dawna już nie błyszczały tymi wesołymi iskierkami, jakby straciły swój blask i siłę.
- My nie jesteśmy tu przez przypadek.- powiedział Gryfon pewnie.
- Dlatego zastanawiam się co tu na nas czeka.- mruknął cicho Snape.
- Nie możemy zawrócić. Ja nie mogę zawrócić.- powiedział poważnie chłopak puszczając dłoń kochana i wyprzedzając staruszka, który najwyraźniej nie wiedział dokąd się kieruje. Szli brodząc butami w piachu a fale przypływu raz po raz uderzały w ich kostki. Potter dziękował bogom za istnienie magii i zaklęcia odpychające wodę bo w przeciwnym razie mogliby już być przemoczeni. Nie obejrzał sie za siebie, nie musiał, wiedział, że Severus podąża za nim. Bał się tego co zostawił tam Voldemort, wiedział czym są Inferiusy, widział też, że medalion jest ukryty pod jakąś miksturą. Widział jak odbija sie w niej twarz Toma Riddle'a gdy napełniał misę w której na dnie umieścił medalion Salazara. Nie wszystko powiedział swojemu ukochanemu bo wiedział, że mężczyzna nigdy by się nie zgodził na to by Harry choć pomyślał o podejściu tego co może być tam umieszczone.Zamknął drzwi sali eliksirów po czym rozejrzał się w poszukiwaniu. Żadnych szat. Nie zauważył jednak swojego kochanka wiec zrobił parę kroków w przód kierując się w stronę zaplecza gdzie Snape trzymał zapas szkolnych ingrediencji. Nagle bardziej poczuł niż zobaczył ruch za sobą, znajomy zapach, tak lubiany silny chwyt w pasie wiec Harry pozwolił sie porwać temu wszystkiemu. Snape przywarł do jego pleców, pochylając się w przy jego uchu by moc je podrażnić swoim oddechem.
- Dziękuje.- powiedział Gryfon odchylając głowę tylu by wargi popieścił małżowinę uszną, zadrżał lekko kiedy osiągnął swój cel.- Dziękuje za Nevilla.
- Jesteś usatysfakcjonowany?- zapytał mroczny głos posyłając słodkie podniecenie w dół, od ucha do młodego członka.
- Bardzo...- jęknął cicho chłopak.- Nie spodziewałem się tego... Myślałem, że raczej zwyczajnie mu odpuścisz...- ręce Mistrza Eliksirów wędrowały po uczniowskiej szacie w poszukiwaniu drogi do ukrytego pod nią ciała.
- Ja nigdy nie odpuszczam.- zamruczał.- Mam nadzieje, że odopłacisz mi sie teraz za moje zaangażowanie.- uśmiechnął sie dotykając wrażliwej skory za uchem chłopaka. Przez co młodzieniec cicho jęknął odchylając głowę tym razem na bok dając ustom lepszy dostęp.
- Z chęcią o ile Nev przeżyje te dodatkowe lekcje.- powiedział odpychając sie tyłkiem od mężczyzny. Zarobił za to niezadowolony pomruk ale mężczyzna nie zatrzymywał go, wypuścił z objęć młode ciało.
- Postanowił przyjść?- zapytał zaciekawiony po czym pokręcił głową z rozbawieniem.- Gryfogłupek.
- Nie zrobisz mu krzywdy?- zapytał podejrzliwie chłopak podchodząc do nauczycielskiego biurka i siadając na nim. Jego nogi swobodnie zwisały nie sięgając ziemi, pochylił sie do przodu opierając łokcie na kolanach i patrząc na podchodzącego mężczyznę.
- O ile sam jej sobie nie wyrządzi...- prychnął pod nosem- To będzie ze mną bezpieczny.- Potter wydął usta niezadowolony.- Będę na niego uważał. Włos z głowy mu nie spadnie.- obiecał uroczyście zatrzymując się przed chłopakiem. Harry powiódł czubkiem buta po wewnętrznej stronie łydki kochanka ku górze zatrzymując ją na udzie.- Uważaj Potter bo zapomnę, że zaraz zaczynam następne zajęcia.- mruknął mężczyzna.
- Zaraz zwali ci sie tu banda Krukonów i Puchonów?
- Cóż za interesujący dobór słów, panie Potter.- Snape uniósł brew po czym uśmiechnął sie chytrze a chłopak zachichotał.
- Ktoś mnie zaniedbuje...- nie dokończył bo Ślizgon pochylił sie i pocałował go szybko zrzucając go z biurka.- Już dobrze, dobrze rozumiem przenośnię.- powiedział chłopak burmusząc się lekko i podchodzac do drzwi.- Mam tylko nadzieje, że nie będziesz całował innego Gryfona na tym biurku.
- Niby dlaczego?- zapytał lekko rozbawiony Snape.
- Bo to moje biurko.- Złoty Chłopiec wzruszył ramionami ale uśmiechnął się widząc ten drapieżny błysk w oku kochanka. Poruszył klamką i uchylił drzwi.
- Szlaban Potter.- dobiegł go lodowaty głos nauczyciela.- To była aluzja a nie przenośnia i dziesięć punktów od Gryffindoru za bezczelność.- powiedział ze złośliwym uśmieszkiem nim drzwi zamknęły się za Harry'm.
CZYTASZ
Moje miejsce
FanfictionUWAGA: BETA: Arancia85- narazie do 60 rozdziału poprawki trwają. Po śmierci Syriusza Harry jest załamany. Uważa, że wszytko stracił. Na dodatek Dumbledore każe mu zostać w Hogwarcie. Nie było by to złe gdyby nie fakt, że zostaje oddany pod opiekę Sn...