Przepraszam, wciąż nie jestem zadowolona z tego rozdziału ale dodaje.
Potter wrócił na zajęcia a Mistrz Eliksirów miał ciężki orzech do zgryzienia, pomimo oświadczenia młodzieńca z przyszłości wciąż miał wątpliwości dotyczące odprawienia rytualu. To nie było mugolskie małżeństwo, nawet nie magiczne, to było coś co scali ich na zawsze, choć sądząc po tym co mówił przyszły Harry to na zawsze było bardzo krótkie. Snape udał się więc do jedynej osoby, której mógł się poradzić z racji wieku, doświadczenia i faktu, że jej jedynej ufał bezgranicznie. Nie chciał iść do Dumbledora, ostatnio coś działo się ze staruszkiem i nie wiedział w jakie machlojki chce ich znów wciągnąć Dyrektor. Postanowił mu nie dawać kolejnej broni do ręki. Zasiadł wiec w fotelu z filiżanką mocnej aromatycznej herbaty na przeciw Tari Amme, która słuchała go z uwagą rozważając każde słowo. Dlługo rozmawiał z Minervą na temat tęgo co wydarzyło się podczas pierwszego lotu Pottera. Kobieta w pewnym momencie rozstawiła przed nim szachy, lubiła z nim grać. Severus miał bystry i łatwo przystosowujący się do zmiennych sytuacji umysł a partia pomagała im w myśleniu.
- Co myślisz?- zapytał po dłuższej chwili milczenia przestawiając gońca.
- Szczerze? Sama nie wiem co powinnam myśleć.- powiedziała przestawiając wieżę.- To brzmi tak niewiarygodnie, że aż cieżko mi się odnieść. Harry z przyszłości nie wyglądający jak on, ostrzegający cię przed złym wyborem ale nie podający żadnych szczegółów.- podniosła głowę by spojrzeć na towarzysza.- To niepokojące.- Snape prychnął na to lekkie niedomówienie i przesunął królową.
- Niepokojący to jest Longbottom w mojej klasie Zaawansowanych Eliksirów.- wymamrotał a kobieta rzuciła mu gniewne spojrzenie bijąc jego piona.- TO jest przerażajace.
- Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć co sądzę...- zaczęła.
- Przemierzyłem wszystkie piętra zamku i opowiedziałem Ci to tylko z nudów.- powiedział z drwiną w głosie.
- Nie kpij.- warknęła.- Myśle, że powinieneś spełnić prośbę Harry'ego i połączyć się z nim za pomocą Świętego Ognia.- powiedziała nagle.- To pozwoli wam połączyć wasze magie, spotęguje moc. Nie wiem za dużo o tym rytuale bo gdy Enaqua go tworzył nie byłam miłe widziana w Kraju Ognia.- powiedziała przepraszająco.- Mój syn odebrał mu to co kochał najbardziej, był zły i rozżalony.- zbiła jego piona po czym westchnęła.- Myśle też, że nie powinniście tego robić z wielką pompą lecz po cichu i z zaufanymi osobami. Najlepiej jeszcze przed waszą oficjalną wizytą na Tolnaur myśle, że Are mogłaby to zrobić. Nie potrzebujecie kapłanki, Il Istima ma ogromną moc i odpowiednie kwalifikacje.- zamyśliła się na chwilę gładząc policzek.- Nie wydaje mi się by kiedykolwiek w historii ktoś odważył się przeprowadzić takie połączenie...- spojrzała na niego a on potwierdził skinieniem głowy.- Jakoś uda nam się zorganizować tę eskapadę.- uśmiechnęła się ale Severus nie był tak entuzjastycznie nastawiony. Miał wiele pytań a jedno cisnęlo mu się na usta. „ Dlaczego Harry tak nalegał na rytuał?- Zastanawia mnie dlaczego tak nalega na ten rytuał.- wypowiedziała na głos jego własne pytanie. Snape westchnął i rozłożył ramiona ukazując swoją niewiedzę.
- Może koniecznie chce zaspokoić swoje pragnienie przynależności?- McGonnagall spojrzała na niego ostro na co on wywrócił oczami. Postanowiła pozostawić jego uwagę bez komentarza. Wiedziała, że sarkazm i drwina to jego tarcza, w końcu znała go od dziecka wiec postanowiła nie reagować. Po przedłużającej się ciszy Mistrz Eliksirów skapitulował.- A co myślisz o tej części o nieumarłych zmarłych?
- To zbyt zagmatwane.- powiedziała w końcu.- Myślę, że musimy obserwować bieg wydarzeń, może w pewnym momencie wszystko stanie się jasne. Zadawanie sobie pytań na, które odpowiedzi jeszcze nie istnieją nie ma sensu.- Snape prychnął pogardliwie na tą uwagę.
- Wiem, ze to trudne ale skupmy się na weekendzie. W sobotę ruszacie po medalion?- zapytała a jej oczy straciły cały blask.
- O ile Twoi Gryfoni nie wykończą mnie w piątek.- zadrwił przez co zarobił kolejne karcące spojrzenie.
- Bierzesz ślub Taninie. Czujesz już ten stres?- odgryzła się z wredną miną a Snape wzdrygnął się. Postanowiła mu odpłacić za obrażanie jej kochanych lwiątek drażniąc się z nim odrobinkę.
- To nie jest ślub i nie nazywaj mnie tym imieniem.- wywarczał przez zaciśnięte zęby.
- Łączysz się z drugą osobą za pomocą świętych więzów. Będziesz z nim na dobre i złe, kochasz go. I nawet nie zaprzeczaj!- rzuciła ostro nim zdążył choć pomyśleć by otworzyć usta.- To, co to według ciebie jest, jak nie małżeństwo?- zaśmiała się a w jej oczach pojawiły się te denerwujące Snape'a iskierki. Skrzywił się brzydko rozumiejąc, że kobieta ma racje.
- Pozostaje jeszcze kwestia tego czy Harry się zgodzi.- powiedział spokojnie mężczyzna. Minerva podniosła jedna brew robiąc specyficzna minę dla Postrachu Hogwartu.
- Za dużo czasu ze mną przebywasz.- warknął widząc jak go przedrzeźnia.
- Tego akurat nauczyłam się od Salazara.- wyjaśniła rzeczowo. Mężczyzna westchnął i popatrzył w dal zapominając o grze.
- Co zrobimy z Dumbledorem? Wolałbym mu nie mówić o rytuale...- popatrzył niepewnie na Tari Amme a ona tylko przytaknęła.- Ale jak dobrze wiesz on wie o wszystkim co dzieje się w zamku. Może użyć zaklęcia...- tym razem to kobieta prychnęła z rozbawieniem.
- Czy ty myślisz, że Albus Dumbledore nie ma lepszych rzeczy do roboty?- powiedziała zirytowana broniąc przyjaciela choć sama zauważyła, że staruszek się zmienił.- Co noc siedzi w swoim ulubionym fotelu i rzuca zaklęcia lokalizując na cały zamek żeby się rozerwać.- westchnęła odpędzające gniew, musiała zrozumieć też Severusa w końcu został ostrzeżony.
- Znając jego wścibstwo...- udał zamyślenie.- Nie wiem co roi się w jego przeżartym cukrem umyśle.- pomimo wrednego tonu postawa nie była już tak harda. Musiał pamiętać, że Albus i Minerva znali się całe lata.
- Jeśli cię to uspokoi to zajmę go czymś.- powiedziała z prowokującym uśmiechem na ustach.
- Minervo w tym wieku?- zapytał udając święte oburzenie.- Właśnie zniszczyłeś mi wieczór...- firmowy uśmieszek wykrzywił jego wąskie wargi.
- Ty mały zbereźniku...- szczerze się oburzyła a przynajmniej miało to tak wyglądać.- Będę z nim grać w szachy!- zaczęła sie śmiać a mężczyzna zamknął szachownice.
- Jesteś pewna, że Gryffindor to Twój dom?- zapytał wrednie.
- Nigdy nie zostałam przydzielona, mój drogi.- puściła mu oczko.- Idź.- Nakazała.- Harry powinien już być w lochach a Ty chyba masz problem z libido...-
- Czy ty myślisz, że Potter i ja tarzamy się tylko w pościeli?- wywarczał przez zaciśnięte zęby.
- Severusie nie obchodzi mnie gdzie, ani tym bardziej w czym się tarzacie.- powiedziała prychając. Twarz Mistrza Eliksirów stała się wystudiowaną maską, Minerva zaczęła się lekko obawiać, że przyciągnęła strunę dręcząc się z mężczyzną.
- Swoją drogą zastanawiające jest to, że osoba z twoją reputacją nie ma nic przeciwko sodomii z uczniem.- całkowicie lodowaty ton głosu posłał dreszcz po jej ciele. Nie lubiła tego u swojego młodego wychowanka, oznaczało to, że za chwile przekroczą granice.- Żelazna Damo.- zakończył jadowicie.
- Oboje wiemy, że reputacja to jedno a prawda to drugie. Gdybym wierzyła reputacji to znaczyłoby, że nie wiesz jak wygląda prysznic.- wzruszyła ramionami.
- Czyli nie nosisz żelaznego pasa cnoty?- zadrwił.
- Severusie! Ty...- nawet nie zdążyła skończyć zdania bo mężczyzna już się przeniósł.
CZYTASZ
Moje miejsce
FanficUWAGA: BETA: Arancia85- narazie do 60 rozdziału poprawki trwają. Po śmierci Syriusza Harry jest załamany. Uważa, że wszytko stracił. Na dodatek Dumbledore każe mu zostać w Hogwarcie. Nie było by to złe gdyby nie fakt, że zostaje oddany pod opiekę Sn...