Konsekwencja obietnicy

2.8K 224 29
                                    


To były trzy najdłuższe dni i jedne ze straszniejszych od lat w życiu Severusa Snape'a i znów były udziałem Pottera. W zasadzie młody gryfon był ich przyczyną, on, jego lekkomyślność i Gryfońska głupota zwana przez idiotów odwagą. Wszyscy myśleli, że Harry obudzi się następnego ranka a najpóźniej do południa ale chłopak wciąż był nieprzytomny. Mistrz Eliksirów nocą zabierał go do swoich kwater by czuwać w samotności, z dala od wścibskich oczu Poppy i Albusa. Ci dwoje nie dawali mu spokoju, za każdym razem powtarzając, że jeśli stan chłopaka się zmieni Potter ma natychmiast wracać do Skrzydła Szpitalnego. W końcu Severus warknął na nich wściekle zabierając kochanka po raz kolejny z mocnym postanowieniem, że Gryfon już tam nie wróci. Nikt i nic nie było wstanie go zmusić aby oddał Harry'ego z samego rana, No chyba, że chłopak wyjdzie o własnych siłach. Snape był ogólnie zirytowany zachowaniem dyrektora ponieważ ostatnimi czasy często go nachodził. Przy każdej możliwej okazji zapraszał na herbatę a przy stole prezydialnym starał się aby wolne miejsce dla Mistrza Eliksirów zostawało najczęściej przy nim. Pytał Dumbledora co się dzieje ale on tylko wzruszał ramionami i uśmiechał się mówiąc, że dzieci tak szybko dorastają. To irytowało Snape'a najbardziej, od śmierci matki nie uważał się już za dziecko. Jednak nie to było ważne w tym momencie ale nieprzytomny Harry, Albus zawsze był wystarczająco ekscentryczny by Severus mógł przymknąć w tym momencie oko na jego fanaberie. W ciągu dnia Ślizgon wymyślał najróżniejsze preteksty by zjawiać się w Skrzydle Szpitalnym. Ludzie siedzący przy łóżku młodego Gryfona zmieniali się nieustannie poza jedną osobą- Hermioną. Dziewczyna czuwała przy bladym przyjacielu w każdej wolnej chwili, z książką w ręku czekała aż otworzy oczy, zmieniana wieczorami przez Severusa wracała do swojego pokoju. Co noc Snape obiecywał chłopcu dać wszystko czego zapragnie byleby otworzył w końcu oczy.
- Wiesz czego chce.- usłyszał w końcu w trzecią noc. Gryfon mówił słabym zasypanym głosem wkładając palce w czarne, teraz znów mokre włosy profesora. Mężczyzna poderwał głowę z prześcieradła a na jego policzku widniał ślad po spływającej łzie.
- Harry...- powiedział podnosząc się, nachylając nad chłopakiem i zaglądając w jego oczy. Sięgnął po różdżkę i rzucił zaklęcia diagnozujące.
- Płakałeś?- zapytał zaskoczony chłopak wyciągając palce w kierunku policzka mężczyzny ale ten cofnął się momentalnie.
- Nie bądź głupi!- warknął lekko zażenowany.- To woda z umytych włosów.- Harry uśmiechnął się na to drobne kłamstwo.- Jak się czujesz?
- Wyspany.- uśmiechnął się chłopak siadając pewnie na łóżku a Snape poprawił mu poduszkę.
- Nic dziwnego skoro spałeś trzy doby.- syknął mężczyzna.- Coś ty sobie myślał niszcząc dwa horkruksy jednocześnie?- wściekłość zagościła w oczach czarnowłosego mężczyzny, a z tyłu, w tęczówkach zaczął pojawiać się mały płomień.
- Trzy doby? O mój Boże to znaczy, że pojutrze jest Samhain!- Harry próbował wstać ale mężczyzna go przytrzymał. Szamotali się chwilę ale Potter przegrał z silniejszym Snape'm, który teraz nad nim górował przyszpilając do łóżka.
- Gdzie się wybierasz?- warknął mężczyzna siedząc praktycznie na chłopaku. Kiedy Gryfon poruszył się ponownie Mistrz Eliksirów zmienił pozycje.
- Teraz już nigdzie.- Uśmiechnął się psotnie chłopak.- Obiecująca pozycja, prawda?- Mężczyzna spojrzał w dół, jego kolana znajdowały się po bokach bioder chłopaka, ręce przyszpilały te młodsze do materaca a całe ciało było umiejscowione nad chłopakiem. Gdyby teraz usiadł poczułby...
- Kurwa.- warknął czując, że robi mu się gorąco a jego ciało chce odpowiedzieć nie tak jakby sobie tego życzył. Musiał zganić chłopaka, wbić mu do głowy, że ma więcej takich szaleństw nie robić. Powinien teraz wyrzucić go na zbity pysk ze swoich komnat ale jedyne o czym mógł myśleć to te usta, które były przed nim, uwodzicielsko rozchylone i zapraszające. Harry zgiął delikatnie nogę w kolanie a jego udo popchnęło pośladek mężczyzny tak, że prawie opadł na chłopaka.- Jesteś irytującym gówniarzem z tendencją do wpadania w kłopoty.- warknął ponownie nachylając się do tych kuszących warg i zatrzymując tuż nad nimi. Oddech Gryfona przyspieszył i stał się nierówny, oczy zamglone pożądaniem a z rozchylonych warg wyrwał się jęk zrodzony z potrzeby. - Do tego nienasyconym...- zamruczał po czym poczuł dreszcz przeszywający młode ciało pod nim. Severus pod swoimi palcami mógł wyczuć szybki, silny puls młodzieńca, krew praktycznie dudniła w jego żyłach. Chwila przeciągała się w nieskończoność stając się słodką torturą, Snape wciąż wisiał nad wargami chłopaka a nieznośne milimetry dzielące ich od chwili szczęścia nie zmniejszały się. W końcu mężczyzna wyszeptał swoim zimnym tonem.- Nic z tego.- po czym zaczął się zbierać by usiąść w krześle.- Przed chwilą byłeś jeszcze na skraju śmierci.- Potter wypuścił z frustracja powietrze i zamknął oczy starając się uspokoić.
- Przyrzekłeś dać mi wszystko co zechce jeśli się obudzę.- powiedział przełykając cieżko miedzy głębokimi oddechami.- Pragnę tylko ciebie.
- Harry...- ton głosu był inny niż ten, którego zawsze używał profesor. Jakby pokonany i zrezygnowany.
- Severusie nie oszukasz mnie, ty też tego pragniesz. Czuje twoje pragnienie, czuje Twój wewnętrzny płomień który rwie się w stronę mojego.- powiedział otwierając oczy i spoglądając na ciemnowłosego mężczyznę, który teraz wydawał mu się niesamowicie delikatny.- Boję się, że podczas rytuału pójdzie coś nie tak.- chłopak podniósł się do siadu ale nie patrzył na mężczyznę.- Boję się, że gdy zapłoną ogniska to już nie będziesz Ty... Chcę się kochać z Tobą i tylko z Tobą.- powiedział łamiącym się głosem.
- Będziesz ale nie chciałbym aby Czarny Pan czuł...
- Pieprzyć Voldemorta.- powiedział ostro gryfon.
- Wolałbym już nigdy więcej nie zaznać tej jakże wątpliwej przyjemności.- powiedział kwaśno mężczyzna.
- Pragniesz mnie Severusie?- zapytał nagle chłopak ignorując wzmiankę o tym, że Snape i Voldemort znaleźli się kiedyś w intymnej sytuacji. Spojrzał na mężczyznę intensywnie a w ustach Mistrza Eliksirów zaschło. Nigdy nie widział tak niesamowitego spojrzenia, nie mógł skłamać, nie potrafił.
- Tak. Pragnę.
- Wiec zgadzasz się?- zapytał z nadzieją w głosie i iskrami w zielonych oczach.
- Tak, w końcu obiecałem dać Ci wszystko czego zechcesz jeśli się obudzisz.- ton głosu był neutralny. Gryfon się skrzywił.
- Nie chcę Cię przymuszać! Jeśli robisz to tylko dlatego, że...- długi palec przykrył jego usta zmuszając do ciszy. Czarne oczy patrzyły czule na zdezorientowanego ale przestraszonego młodzieńca.
- Chcę tego. Chcę Ciebie.- powiedział jakby kosztowało go to życie.- Nie stosujesz przymusu, to w żaden sposób nie jest wymuszone.- odsunął się i patrzył intensywnie  w zielone oczy.- Harry ja...- wziął głęboki wdech, musiał poruszyć wszystkie kwestie jeśli mieli się kochać.- Nie jestem pewien czy będę w stanie poddać się penetracji.- nie wiedział jak zareaguje chłopak, może zmieni zdanie to w końcu ich pierwszy raz, pierwszy raz Pottera i młodzieniec mógł chcieć górować. Gryfon popatrzył na niego ciepło, usiadł poprawiając ubranie i zsunął z materaca tak, że ich nogi otarły się o siebie gdy siedzieli twarzą w twarz.
- To nie ma znaczenia- powiedział cicho dotykając stopą łydki mężczyzny.- Jest coś niezwykle pociągającego w myśli, że będziesz we mnie. W byciu wziętym, przyszpilonym, branym...- jego głos zdawał się mieć inną barwę, głębszą jakby starał się uwieść starszego czarodzieja. Severus poczuł gorąco a przyjemny dreszcz przeszedł jego ciało gdy Harry delikatnie przejechał stopą po jego stopie.- Bardzo chcę Ci ulec, poddać się Twoim pieszczotom- Gryfon przejechał opuszkami palców w górę uda mężczyzny. Snape nie spuszczał wzroku z zielonych oczu teraz intensywnie migoczących. Czuł jak gorący jest jego oddech, jak mocno i równo bije jego serce, czuł jak podniecenie ogarnia jego ciało gdy ta dłoń przeniosła sie na wewnętrzna stronę uda.- Wiem, że mnie nie skrzywdzisz.- wymruczał chłopak.- Chcę żebyś nade mną górował, to wymaga dużo troski i samokontroli.- drobna słoń dotknęła jego twarzy a Severus zamknął oczy z cichym jękiem.- Zatroszcz się o mnie w ten sposób Severusie... Chcę być Twój...- Mężczyzna przełkną a chłopak wychylił się wspierając na biodrach Ślizgona i pocałował go. W tym momencie obu przeszedł dreszcz tak intensywny niczym uderzenie bata. Snape pociągnął chłopaka a następnie chwycił za pośladki i usadził prawie na swoich biodrach. Pocałunek z początku delikatny, drażniący i zachęcający zmienił się w drapieżny i głodny. Mistrz Eliksirów zaatakował szyję chłopaka, który teraz wił się i jęczał wbijając paznokcie w górę piżamy mężczyzny. Erekcja chłopaka wbijała sie w brzuch profesora a ta Ślizgona w pośladki chłopaka. Severus podniósł młodego kochanka i wstał by położyć go na łóżku. W jego głowie nie istniało nic poza tym chętnym ciałem, jękami i prośbami. Chciał tego, tak bardzo chciał wziąć chłopaka ale wiedział, że nie powinno to tak wyglądać, nie w ten sposób. Polizał szyje od obojczyka aż po ucho i oparł czoło o czoło kochanka. Przytrzymał jedną ręką biodro Pottera, by się o niego nie ocierał a na drugiej się wsparł uspokajając swoje ciało.
- Jesteś mój.- powiedział a gorący oddech owiał Gryfona, który zakwilił z potrzeby.- Będziesz czuć to wszystko, dam Ci wszystko ale nie dziś.- odsunął się biorąc parę uspokajających oddechów.
- Dlaczego?- tylko to był w stanie wydusić z siebie nastolatek wciąż zamroczony pragnieniem i pieszczotami.
- Bo obaj jesteśmy zmęczeni i nie będziemy czerpać z tego pełnej satysfakcji.- powiedział już całkowicie rozdzielając sie z Gryfonem i usiadł na krześle. Jego członek wciąż pobudzony prężył się pod cienkim materiałem spodni.
- On uważa co innego.- powiedział chłopak z ogniem w oczach ale usiadł na łóżku i zaczął się poprawiać.- Kiedy?
- Jutro.
- Obiecujesz?- zapytał twardo chłopak.
- Obiecuje.- Potter uwielbiał tą determinację w głosie profesora, która oznaczała, że podjął decyzje.- Jutro porozmawiam z Albusem aby przytrzymać Cię w Skrzydle Szpitalnym. Nie chce aby Twoi przyjaciele szukali cię po nocy w zamku.- Harry przytaknął.- A teraz...-popatrzył złowrogo na kochanka.- Coś ty sobie myślał?! Dwa horkruksy jednocześnie?- wysyczał mężczyzna wściekłym tonem. Potterowi opadła szczeka.
- Jak możesz tak szybko zmieniać swój tok rozumowania? Mój mózg wciąż siedzi na Twoich kolanach i cię całuje.
- Byłem szpiegiem Potter, szesnaście lat. Jedynie dzięki umiejętności szybkiej zmiany toru myślenia i dostosowywaniu się do zaistniałej sytuacji wciąż żyje.- wyjaśnił zniecierpliwiony.- Ponawiam pytanie, o czym myślałeś?
- O tym co zwykle czyli nie myślałem.- westchnął zrezygnowany.
- Nie wiem czy się śmiać czy płakać.- mężczyzna chwycił się za nasadę nosa zirytowany.
- Zdecydowanie wolałbym to pierwsze.- wymamrotał chłopak.- Chciałem odwrócić jego uwagę od Ciebie, zadać mu ból tak jak on zadał go tobie. Nie pomyślałem o sobie. Zresztą im dłużej zwlekamy tym on rośnie w siłę. Musimy go pokonać i to jak najszybciej.- powaga w głosie nastolatka zaskoczyła Mistrza Eliksirów.
- Harry... Nie możesz...- Ślizgon chciał coś powiedzieć ale chłopak wpadł mu w słowo.
- Wiem gdzie jest następny. To medalion. Widziałem Toma, jaskinię i chyba sierociniec.- zamilkł na chwilę zastanawiając się.- Tak mi się przynajmniej wydaje, że to sierociniec, bo było tam dużo dzieci jednakowo ubranych a wśród nich mały Tom.- dokończył zdecydowanie kiwając głową.
- I kto tu błyskawicznie zmienia tor myślenia.- zadrwił Severus.
- Było tam coś jeszcze jakby ciała pod powierzenia wody i łódź sunąca po tafli jeziora.- mówił podniesiony, głosem nie zwracając uwagi na wtrącenie kochanka.
- Inferiusy...- powiedział przestraszony Snape.
- Co to takiego?- zapytał przerywając swój potok słów.
- Żywe zwłoki. Ciała ofiar, które strzegą zapewne horkruksa.- powiedział patrząc w przestrzeń nie widzącym wzrokiem.
- Muszę to powiedzieć Dumbledorowi.- chciał wstać ale Snape znów go powstrzymał.
- To może poczekać.- powiedział stanowczo. Chłopak miał już zaprotestować ale przerwał mu cichy rozbawiony głos.- Jeszcze chwilę temu chciałeś się ze mną kochać na krześle nie myśląc o Czarnym Panu, horkruksach  i mam nadzieje, że o Albusie również.
- Ale teraz...- zaczął chłopak wstając.
- Ale teraz coś w końcu zjesz a potem położymy się spać.- pchnął delikatnie chłopaka na łóżko i wezwał skata prosząc o lekki bulion dla Gryfona.- Nawet nie próbuj protestować- powiedział ostro.- Albus śpi, zreszta i tak nie uda się teraz opuszczając zamek.- Harry nawet nie wiedział jaki był głodny dopóki nie skosztował zupy. Pochłonął ją w mgnieniu oka pod czujnym wzrokiem kochanka.
- Pozwolisz mi tu spać?- zapytał nieśmiało.
- Nie.- Harry wzdrygnął się słysząc ostry ton i odmowę.- Ja Ci nakazuję tu spać.- przerażenie znikło z młodej twarzy zastąpione ulgą a następnie radością. Kiedy położyli się obok siebie a gryfon delikatnie wtulił się w kochanka Severus powiedział.- Rano odprowadzę cię do Skrzydła a sam udam się do Dumbledora. Przyśle go do ciebie a ty z łaski swojej w międzyczasie udawaj chorego.- Harry uśmiechnął sie przy jego piersi.- Hermionie powiedz prawdę. Ja... przyjdę po ciebie wieczorem, tak jak obiecałem. Harry skinął głową, Snape nawet nie wiedział kiedy młodzieniec zasnął. Przygarnął go do siebie i przytulił zanurzając nos w jego włosach.- Nie chce żebyś szedł po ten medalion... Nie możesz. Nie mogę cię stracić.

Moje miejsceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz