Echo przyszłości

3.2K 212 37
                                    

Niespodzianka!
Tak ładnie zostałam poproszona o następny rozdział, że postanowiłam zrobić wyjątek i zakończyć poprzedni wątek szybciej. Tak wiec przedstawiam wam efekty Samhain. Dziękuje za każdą gwiazdkę i każdy jeden komentarz są naprawdę dla mnie ważne. Teraz potrzebuje chwili na odnalezienie weny bo przez te upały mózg mi nie chce pracować i mam małą blokadę.

Pozdrawiam!

Ślizgon pchnął drzwi gabinetu dyrektora Hogwartu i wszedł do środka bez pukania. Doskonale wiedział, że Dumbledore już i tak wie kto za nimi stoi. Chimera zdążyła mu już napewno donieść, że blondyn wszedł na schody.
- Mamy problem dyrektorze...
- Witaj Draco.- powiedział staruszek uśmiechając się ciepło.- Co Cię do mnie sprowadza?- zdawał się jakby nie słyszeć wcześniejszego oświadczenia Ślizgona.
- Mamy problem.- powtórzył podchodzac do fotela, opadając na niego i zamykając oczy. Wciąż miał na sobie szatę Śmierciożercy a w ręku maskę, która teraz wysunęła się z jego uścisku i upadła na podłogę z cichym brzękiem. Może nawet się stłukła ale młody Malfoy miał to gdzieś, był zmęczony, zły i przerażony.
- Co się stało drogi chłopcze?- młodzieniec otworzył oczy i popatrzył na podchodzącego staruszka twardym wzrokiem.
- Czarny Pan chce pańskiej śmierci, profesorze.- oznajmił z czymś dziwnym w oczach, czymś jakby smutkiem a może to było politowanie? Wszyscy wiedzieli, że jeśli ten gad coś sobie postanowi to napewno zrealizuje swój plan. Jedyny wyjątek stanowił Potter ale to był wyjątek potwierdzający regułę. Albus uścisnął jego ramie lekko w pocieszającym geście po czym usiadł w fotelu naprzeciw blondyna. Przywołał dzbanek herbaty ze swojego biurka i dwie filiżanki. Rozlał aromatyczną ciecz do białej porcelany po czym jedną filiżankę wręczył młodzieńcowi przed sobą z uspokajającym uśmiechem.- Słyszał pan co powiedziałem?- zapytał lekko zdezorientowany widząc zachowanie dyrektora ale przyjmując od niego napój.
- Słyszałem.- dyrektor upił łyk napoju i zamknął oczy delektując się jej smakiem.
- Czarny. Pan. Chce. Pana. ZABIĆ.- powiedział akcentując ostro każde słowo a ostatnie niemal wykrzykując. Może Dumbledore był jednak szalony w ogóle mie przejmował się groźbą.- Czy to pana nie rusza profesorze?- zapytał gdy Albus nadal nic nie powiedział na temat planów Voldemorta.
- Draco... Uwielbiam młodzieżowe odżywki.- zaśmiał się odrobinę spoglądając na Ślizgona.- Oczywiście, że mnie „rusza", każdy mój uczeń przechodzący na mroczną stronę, stający się złym sprawia mi ból. Dla mnie jesteście wszyscy równi.- Malfoy spojrzał z powątpiewaniem.- Tak, wiem. Masz co do tego wątpliwości, owszem jestem Gryfonem z domu ale cenię wszystkich uczniów. Bardzo przepraszam za Twój pierwszy rok.- Blondyn popatrzył na niego jak na szaleńca.- Puchar Domów.- wyjaśnił krótko.- Pracowaliście ciężko cały rok a ja wam go tak poprostu odebrałem, w pięć minut na uczcie pożegnalnej.- powiedział ze skruchą.- Wybacz mi, byłem zbyt podekscytowany... lekkomyślny.
- Profesorze...- Malfoy zaniemówił.- Mówimy o Pana życiu!- młodzieniec był coraz bardziej zirytowany.
- Draco, nie pierwszy raz Tom chce mnie zabić...
- Ale pierwszy raz JA mam to zrobić. To moje zadanie!- powiedział zrozpaczony.- To przez horkrusy, chce Pana zabić nim zniszczy Pan wszystkie.
- To zmienia postać rzeczy i nastręcza problemów. Przykro mi, że zostałeś tym obarczony.- Draco sfrustrowany jęknął, miał dość tego współczującego wszystkim starca.

Obudził się gwałtownie siadając, gdy coś jak imadło ścisnęło jego serce zadając ogromny psychiczny ból. Zalany strachem umysł rejestrował znajome kąty i krzywizny ciemnej sypialni. Panika ograniczała ruch, spięte mięśnie nie chciały pozwolić by ruszył głową a powietrze jakby zablokowało jego pierś.
- Severus?- wyrzucił z siebie ledwo słyszalne imię, które utonęło w ciemności. Blask kominka wydłużał drapieżne cienie starające się go sięgnąć, minęła nieznośna chwila ciszy, niepewności i przerażenia gdy nagle w pomieszczeniu rozległ się dobrze znany mroczny głos należący do Mistrza Eliksirów.
- Już jestem Harry.- powiedział mężczyzna wchodząc do sypialni przez otwarte drzwi z łazienki. Chłopak nie wiedział co było gorsze to, że jego mięśnie w jednej chwili boleśnie się rozluźniły i drży na całym ciele czy to, że fala ulgi zalewająca jego umysł była tak ogromna, że aż wyciskała łzy z jego oczu. Chciał coś powiedzieć, otworzył usta niezdolny do wypowiedzenia choćby słowa więc zamknął je z cichym klepnięciem. Mężczyzna zbliżył się i opadł na brzeg łóżka aby spojrzeć młodzieńcowi w twarz. Potter jakby z niedowierzaniem patrzył swoimi wielkimi, cudownie zielonymi oczyma na niego szukając i rejestrując wszytko co mogło odbjegać od normy. Drobne dłonie skierowały się na jego twarz, badając ją niczym nieznaną cudowną fakturę. Palce młodzieńca teraz chłodnie ślizgały się po twarzy ale łzy jakby nie mogły znaleść ujścia.
- To Ty?- zapytał zduszonym głosem Gryfon.
- To moja sypialnia wiec kogo się spodziewałeś tu zobaczyć? Hagrida?- Zapytał z drwiącym uśmieszkiem ale jego oczy wyrażały jedynie czułość.
- Udało się?- wychrypiał z nadzieja i napięciem w głosie Gryfon. Snape odpiął guzik i podwinął mankiet koszuli, ukazując niewielką bliznę wzdłuż przedramienia, jedyną pamiątkę po Mrocznym Znaku. Harry z radości rzucił się na mężczyznę i przytulił mocno do siebie. Jego strach i nieporadność w końcu znalazły ujście na materiale koszuli kochanka. Ślizgon jęknął cicho na ten atak gdyż młodzieniec, chwytając go tak nagle i zaborczo, wydusił z jego płuc całe powietrze. Zaczął uspokajająco gładzić plecy kochanka dając mu czas by doszedł do siebie, czuł na ramieniu mokry ślad łez ale nie przerwał wykonywania uspokajających ruchów. Kiedy chłopak się uspokoił mężczyzna pocałował go w czubek głowy i odsunął od siebie ale wciąż trzymał w zasięgu rąk.
- Udało się.- powiedział zaglądając w zielone oczy a delikatny uśmiech błąkał się po jego ustach.- Teraz jeśli pozwolisz zawiadomię Fan Club Złotego Chłopca, że się obudziłeś.- Potter złapał go za nagie przedramię i przyciągnął bliżej siebie.
- Nie pocałujesz mnie?- zapytał zdziwiony Gryfon a w jego sercu zakiełkowało zwątpienie czy to napewno Severus.
- Och, dam Ci i to o wiele więcej niż tylko pocałunek...- powiedział głębokim głosem na którego dźwięk serce zaczęło Potterowi bić szybciej.- Ale teraz muszę wpuścić tu tych wszyskich zmartwionych fanów, inaczej nie będziemy mieli drzwi w sypialni.- Harry spojrzał na niego z lekkim przerażeniem a on tylko uśmiechnął się wrednie.- Tylko mój osławiony urok osobisty trzyma ich zdała od tego łóżka.- błysk czarnych oczu zdradzał rozbawienie. Mimo wszystko chłopak nie puścił mężczyzny wiec ten ostatecznie nachylił się i złączył ich wargi w bardzo lekkim pocałunku. Potter jęknął cichutko przylegając najbardziej jak się da do ciała profesora i oddając chętnie pieszczotę. Tak, to definitywnie był jego Severus, pomyślał mgliście gdy ich usta przesuwały się względem siebie. Mistrz Eliksirów odrwał się ale chłopak trzymał mocno wiec udało mu się odsunąć na pare centymetrów.
- Jeszcze.- zażądał chłopak a mężczyzna prychnął rozbawiony.
- Sądzi pan, panie Potter, że może wydawać mi rozkazy?- zapytał chłodno unosząc wyzywająco brew. Młodzieniec na chwile speszył się i chciał przepraszać ale zobaczył ten magiczny ogień w czarnych oczach i błysk rozbawienia.
- Ja nie rozkazuje profesorze, ja sugeruje najlepszą dla nas opcję.- powiedział uwodzicielsko.
- Czyżby...- zamruczał mężczyzna przy ustach kochanka.- A co z Twoim Fan Clubem?
- Nie zbawi ich jeszcze pięć minut niepewności.- powiedział chłopak czując jak Snape na niego napiera i kładzie na poduszkach.
- Obawiam się, że pięć minut nie wystarczy na to co chcę zrobić...- usta muskały delikatnie wargi chłopaka, który zaczął już wiercić się pod ciepłym i twardym ciałem Snape'a.- Chcę Ci podziękować w należyty sposób. Pozbądź się ich szybko a potem...- szybki pocałunek i wstał otwierając ruchem ręki drzwi przez, które już wchodzili Remus, Tonks, Minerva, Are, Filius, Hermiona i Dumbledore. Kiedy zobaczyli przytomnego chłopaka na wszystkich twarzach odmalowała się ulga.
- To napewno nie będzie szybkie.- westchnął chłopak w stronę Mistrza Eliksirów, który uśmiechnął się krzywo.
- To co chciałeś robić tym bardziej nie byłoby takie... Zapewniam Cię- wymruczał mu na ucho mężczyzna a Harry zaczerwienił się lekko. Czuł jak na dźwięk tego, magnetycznego głosu i obietnicy wypowiedzianej w taki sposób jego ciało zaczyna płonąć.

Moje miejsceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz