Krótko, ale wydaje mi się, że lepiej tak niż wcale. A może się mylę? Dziękuje za komentarze i jak zawsze proszę o nowe. Urlop mi nie służy bo wen poszedł się paść.
Severus siedział na krześle w Skrzydle Szpitalnym i zastanawiał się dlaczego ciągle to spotyka właśnie ich. Zawsze gdy zaczynało się im układać coś musiało wkroczyć i zniszczyć tą odrobinę szczęścia którą udało im się wykraść od okrutnego losu. Jakby tocząca się kołem fortuna była zazdrosna o ich spokojne chwile przesycone tą odrobiną miłości i pragnęła zniszczyć wszystko co dobre. Teraz gdy wreszcie pocałował chłopaka bez żadnych ataków paniki, gdy dotyk młodzieńca przywodził na myśl tylko miłe uczucia a nie gorzkie wspomnienia, po tygodniach ciężkiej pracy nad fobiami znów lądują w Skrzydle Szpitalnym. Gdyby wiedział jak zakończy się ten dzień i wizyta Harry'ego u Dumbledora nigdy by go nie wypuścił ze swoich kwater. Nie pomyślał by pozwolić mu wyswobodzić się ze swoich objęć i nie obchodziło go, że młody Malfoy patrzył by na to zawstydzony. Nie mógł też winić starego czarodzieja, że nie zapobiegł temu co się stało, kiedy Potter na coś się uparł nie było mocnych aby go zatrzymać. Tak wiec Severus Snape siedział w Skrzydle Szpitalnym na twardym krześle, przy łóżku nieprzytomnego Harry'ego Pottera, trzymając drobna dłoń nastolatka w czułym uścisku.
- Nie wiem czy to bezpieczne.- powiedziała cicho Poppy wskazując na cztery zajęte łóżka przez innych uczniów.
- Tak bezpieczne jak eliksir nasenny.- odpowiedział chłodno nie odwracając wzroku od bladej teraz twarzy chłopaka.
- Nie zrobiłeś tego...- powiedziała oburzona pielęgniarka.
- Zrobiłem.- warknął zirytowany.- Uśpiłbym cały zamek gdybym musiał, byle by być teraz przy nim.
- Jesteś szalony...- powiedziała przerażona Pomfrey zakrywając usta dłonią.
- Powiedziałabym, że raczej zakochany.- w drzwiach stała Minerva McGonnagall wraz z dyrektorem Hogwartu.
- Jestem pewien, że Severus nie skrzywdzi naszych kochanych podopiecznych.- Powiedział spokojnie Albus.- Jest profesorem i ma chronić uczniów. Co najwyżej zapewnił im spokojny sen.- pielęgniarka spojrzała z niedowierzaniem na swojego pracodawcę a potem na McGonnagall licząc, że choć ona poprze ją i powstrzyma to szaleństwo.
- Severus nie może usypiać sobie kogo chce.- protestowała oburzona.
- Jeśli zaraz się nie ucieszysz to i Ciebie uśpię.- warknął poirytowany.
- Severusie!- krzyknęła McGonnagal patrząc na niego karcąco ale to nie wywołało żadnej reakcji u mężczyzny.
- Obiecuje, że zostanie za to ukarany.- powiedział w końcu Dyrektor co spotkało się z prychnięciom Mistrza Eliksirów i aprobatą pielęgniarki.
- Choć Poppy, opowiesz mi o stanie mojego podopiecznego.- Głowa Domu Gryffindora pociągnęła lekko opierającą się pielęgniarkę do jej pokoju na zapleczu.
- Co mi zrobisz?- warknął mężczyzna.- Dasz mi szlaban?- zadrwił ale w jego głosie było słychać zdenerwowanie.
- Nie wiem jak Cię przepraszać, kochany chłopcze.- zaczął Albus podchodząc do łóżka nieprzytomnego Gryfona a mężczyzna podniósł na niego zaskoczony wzrok.- Nie miałem pojęcia, że Harry znalazł kolejny horkruks i zechce zniszczyć dwa na raz. Zauważyłem błysk czegoś w czarze, w momencie gdy miecz praktycznie stykał się z jej powierzchnią.- w jego głosie było słychać jedynie skruchę i troskę.
- To nie Twoja wina Albusie, obaj wiemy jaki jest uparty i nierozsądny.- Snape pogładził delikatnie policzek chłopaka wolną ręką.
- Ma pan racje Profesorze Snape, to moja wina.- powiedziała cicho zjawa pojawiając się przy nich a obaj czarodzieje spojrzeli na nią zdziwieni.
- Co masz na myśli Szara Damo?- zapytał wciąż zaskoczony jej pojawieniem się starzec, patrzył na ducha unoszącego się po drugiej stronie łóżka. Zjawa nachyliła się nad młodzieńcem i musnęła dłonią jego policzek, długie czarne włosy spłynęły po jej ramieniu delikatną falą.
- To taki dobry chłopiec... - powiedziała cicho.- Zawsze gotów do pomocy, chętny do wysłuchania... Ja nie wiedziałam, że coś mu zagrozi.
- Nie dotykaj go!- warknął Snape a kobieta wzdrygnęła się zabierając dłoń.- Teraz bądź łaskawa nas oświecić.
- Z Harry'm znamy się od pierwszego roku, odkąd Nick zaprosił go na rocznicę swojej śmierci. Jednak od czasu gdy został na wakacje w zamku nasza więź stała się silniejsza. Codziennie przesiadywał w bibliotece i szukał informacji, najpierw o roślinach, zaklęciach, eliksirach a teraz o duszy i Samhain.
- Nie miałem pojęcia...- wyszeptał Severus.- Nic mi nie mówił...
- Dla niego to nic znaczącego, on jest zwyczajnie dobry dla każdego. Choć dla mnie stał się kimś więcej niż uczniem, któremu pomagałam w nauce. Jego dobroć, czułość i zainteresowanie sprawiło, że dla mnie jest przyjacielem. Tylko on i Tom Riddle z żyjących wiedzieli kim jestem tak naprawdę .- dwie pary oczu spojrzały teraz na nią przerażone.- A teraz też wy się dowiecie.- Wzięła głęboki wdech.- Jestem Helena Ravenclaw, córka Raweny. To ja jestem lrzyczyną zguby mojej matki, jej załamania i choroby. To ja ukradłam jej diadem i ukryłam go w Albanii.
- Tego się nie spodziewałem moja droga.- powiedział zaskoczony dyrektor.
- To co zrobiłam... Było złe i wolałabym aby zostało miedzy nami.- powiedziała pochylając się znów nad Harry'm.- Nigdy mnie nie oceniał, próbował mnie pocieszyć i chyba wytłumaczyć, że byłam tylko młodą zagubioną kobietą.- musnęła jego policzek ale on nawet się nie poruszył.- Dwa tygodnie temu Baron powiedział mi, że Harry poszukuje rzeczy cennych, którymi interesował się pan Riddle. Ja...- zawahała się ale patrząc na młodą twarz chłopaka, tak niewinną i spokojną postanowiła kontynuować.- Poznałam Toma kiedy był młodym i charyzmatycznym mężczyzną uczącym się w Hogwarcie, mówił tak pięknie. Oczarował mnie, omotał przez co zdradziłam mu miejsce gdzie ukryłam diadem. A on go zbezcześcił, zniszczył dziedzictwo mojej matki poprzez ludzką śmierć.- powiedziała zaciskając dłonie w pięści.- Od tego momentu miałam jeszcze większe wyrzuty sumienia, zamknęłam się w sobie na wiele lat aż pojawił się on.- patrzyła ciepło na śpiącą postać.- Gdybym kiedykolwiek mogła mieć dziecko... Chciałabym aby był taki jak Harry...- odpłynęła na chwilę myślami. Dopiero po paru minutach dyrektor zdecydował się chrząknąć.- Ale wracając do wydarzeń dzisiejszego dnia. Wiedziałam, że Tom ukrył diadem w zamku, pamietam jak wrócił, był taki zimny i obcy. Mimo wszystko postanowiłam go śledzić, zaprowadziło mnie to do Pokoju Życzeń. Powiedziałam o tym Harry'emu, spotykaliśmy się w każdej wolnej chwili, ostatnio głównie nocami i szukaliśmy odpowiedzi.- Severus mimowolnie skinął głową, ostatnio prawie każdą wolną chwilę spędzał z chłopakiem na udawanych szlabanach przez co młodzieniec miał jedynie noce wolne dla siebie.- Dziś w końcu udało mi się go odnaleźć. Udało mi się spotkać z Harry'm zanim dotarł do dyrektora, jego twarz gdy zobaczył diadem wykrzywiła się w dziwnym grymasie a oczy zamgliły. Pamietam, że źle się czuł jakby przedmiot źle na niego wpływał, jakby sączył chorobę. Mimo wszystko zmniejszył go i zabrał ze sobą do gabinetu dyrektora.- Obiecał!- popatrzyła z rozpaczą w oczy Snape'a.- Harry mi obiecał, że nic mu nie będzie! Zniszczył dowód mojej hańby, uwolnił mnie! A to co zrobił prawie go zabiło.- zapłakała.
- Kochana, nie martw się nic mu nie będzie, pan Potter to silny młody mężczyzna, wyjdzie z tego. Daję Ci słowo.- powiedział spokojnie dyrektor. Severus milczał wciąż trzymając kochanka za rękę, trawił usłyszane informacje i nie rozumiał dlaczego Harry nic mu nie powiedział. Czuł w sobie złość i rozczarowanie, może chłopak nie ufał mu na tyle aby opowiedzieć o tym czego się dowiedział.
- Niech pan nie myśli o nim źle profesorze.- odezwał się duch pojawiając się przy Severusie.- Harry tak bardzo pana kocha.- Mina Snape'a wyrażała teraz nie tylko złość ale i przerażenie.- Spokojnie, nie powiedział mi. Widziałam, jak na pana patrzy, jak się rusza w pana towarzystwie, jego ciało odruchowo przechyla się ku panu. Jego oczy błyszczą ilekroć gdzieś się spotykacie. Niech pan się nie martwi, dla niewprawnego obserwatora wciąż wygląda to jak nienawiść. Te dwa uczucia są sobie tak bliskie a jednocześnie tak przeciwstawne...- Mistrz Eliksirów odetchnął ale złość nie zniknęła z jego oczu.
- Dlaczego nic mi nie powiedział?- zapytał i nie udało mu się ukryć złości.
- Bo dał mi słowo. Dał słowo, że nikt nigdy się nie dowie kim jestem ani co zrobiłam. Czy to wystarczy aby pan profesorze mu wybaczył?- zapytała a w jej oczach czaiła się złość. Mężczyzna skinął głową i odwrócił się znów w stronę nieprzytomnej postaci.
- Chciałbym zostać z nim sam.- powiedział sztywno. Kobieta skinęła głową i rozpłynęła się w powietrzu.
- Severusie...- zaczął staruszek.- Jutro masz zajęcia i powinieneś położyć się choć na chwilę.
- Chce go zabrać.- chłód i determinacja przecięły powietrze w pomieszczeniu.
- To nie jest dobry pomysł.- powiedział spokojnie dyrektor.- Jego przyjaciele będą chcieli go odwiedzić. Minerva powiedziała im, że miał wypadek na miotle gdy nielegalnie latał po ciszy nocnej.
- Nie obchodzi mnie to.- warknął ostro.- Chce go zabrać do siebie.
- Nie ma takiej opcji!- krzyknęła Poppy wychodząc z zaplecza wraz z McGonagall.- Zachowujesz się jak szaleniec! Nie pozwolę ci go zabrać!- Snape zerwał się na równe nogi, wyglądał jak zwierzę gotowe do ataku. Pielęgniarka pochyliła się niebezpiecznie w jego kierunku i zaczęła szukać różdżki.
- Spokojnie.- powiedziała opiekunka Harry'ego wchodząc miedzy dwoje przyjaciół z podniesionymi rękoma, wyczuwała buzujący ogień w Ślizgonie.- Myślę, że możemy iść na kompromis. Harry nie musi tu leżeć, myśle, że Severus zajmie się nim bez zarzutu. Niestety Albus ma rację, Gryfoni będą chcieli go zobaczyć, napewno cała reprezentacja.
- Co proponujesz?- zapytał lodowatym tonem wodząc wzrokiem miedzy Poppy a McGonnagal lecz napięcie wcale się nie zmniejszyło.
- Zabierzesz go na noc do siebie a przed śniadaniem pan Potter wróci do swojego łóżka. Zgadzasz się?- popatrzyła surowo na młodszego czarodzieja, który właśnie zdawał się zastanawiać.
- Dobrze.- powiedział powoli nie spuszczając oka z teraz niezadowolonej pielęgniarki.- Hermiona wie?- zapytał nagle zaskakując wszystkich zebranych.
- Nie. Uznałam, że nie będę jej przeszkadzać. Poinformuje ją z samego rana.- powiedziała z rezygnacja wzdychając.- Ta dziewczyna się też nacierpi...
- Nawet nie masz pojęcia.- warknął po czym podszedł do łóżka i wziął nieprzytomne ciało bardzo ostrożnie w ramiona.- Będzie tu z samego rana.- powiedział odwracając się do zgromadzonych po czym rozpłynął się w czarnej mgle.Severus położył chłopaka delikatnie na łóżku i okrył szczelnie kołdrą. Rzucił zaklęcia ochronne i monitorujące po czym udał się pod prysznic, nie chciał się kłaść obok Gryfona brudny, po całym dniu pracy nad eliksirami. Wyszedł z łazienki wycierając mokre włosy, Harry nadal leżał w tym samym miejscu, nieprzytomny, spokojny i po prostu piękny. Snape odrzucił ręcznik i przywołał sobie krzesło na które usiadł po czym chwycił ponownie dłoń Pottera. Pochylił głowę i pocałował młodą dłoń, poczuł ogromny ból w okolicach serca, który przeniósł się w górę ściskając jego gardło. Z przerażeniem pomyślał, że młodzieniec może się nie obudzić, przecież Dumbledore mógł nie zareagować tak szybko jak powinien i dusza Czarnego Pana mogła poczynić szkody w organizmie chłopca. Popatrzył na opuszczone powieki i te długie rzęsy spod których tak często patrzyły na niego zalotnie piękne zielone oczy.
- Harry...- wyszeptał cicho przez zaciśnięte gardło.- Harry proszę obudź się. Dam Ci wszystko czego zapragniesz, zrobię co zechcesz tylko wróć...- przyłożył czoło do spokojnie spoczywającej w jego ręce dłoni. Nie wiedział ile tak siedział ani kiedy ostatecznie zmorzył go sen.
CZYTASZ
Moje miejsce
FanfictionUWAGA: BETA: Arancia85- narazie do 60 rozdziału poprawki trwają. Po śmierci Syriusza Harry jest załamany. Uważa, że wszytko stracił. Na dodatek Dumbledore każe mu zostać w Hogwarcie. Nie było by to złe gdyby nie fakt, że zostaje oddany pod opiekę Sn...