Problemy ze snem

4.2K 272 61
                                    

Leżeli w łóżku Severusa, w kompletnej ciszy i ciemności. Harry z głową opartą na piersi mężczyzny, delikatnie kreślił wzory przed sobą.
W pomieszczeniu słychać było tylko ich oddechy, jakby żaden z nich nie chciał zakłócić ciszy, rozpoczynając rozmowę. Z obliczeń Pottera musiała być już pierwsza w nocy, za parę godzin musiał wstać na swój rutynowy trening. Westchnął zirytowany, po raz kolejny licząc owce, które nie wiedzieć czemu, miały w nosie skakanie przez płotek i usypianie go.

- Co cię trapi? - zapytał spokojnie Ślizgon, decydując się przerwać męczącą ciszę.

- Nie mogę zasnąć — oświadczył z westchnieniem młodzieniec. Znad głowy dobiegło go drwiące -Naprawdę?

- Ale zignorował je — Myślę o tym, co mi powiedziała Tari Amme — w końcu przyznał smutno Gryfon.

- O czym konkretnie? Z tego, co wiem, to dużo mówiła — mężczyzna mówił spokojnym, zachęcającym tonem, wplatając palce we włosy chłopaka i delikatnie je przeczesując. Harry jak kot zamruczał na dotyk i bardziej odchylił głowę w stronę ręki.

- Dlaczego to zawsze muszę być ja? - spojrzał na kochanka z wyrzutem — Dlaczego to zawsze ja muszę kogoś zabić?

- Ach to... - mężczyzna przetarł twarz wolną ręką — Harry, nikt nie powiedział, że Minerva zginie z twojej ręki — Machnął dłonią, zapalając świece na komodzie. Uwielbiał Harry'ego w ich świetle, wydobywało ono miękkie linie, kolor skóry i łagodziło fakturę ciała szczupłego młodzieńca.

- No tak — warknął — zginie przeze mnie. Też mi różnica — przekręcił się na plecy i zakrył twarz kołdrą. Snape delikatnie go odkrył — Nie ma nikogo w domu — powiedział buntowniczym tonem.

- Tylko sprawdzam, czy oddychasz — zadrwił — Nie zachowuj się, jak rozpieszczone dziecko — popatrzył na Gryfona surowo, po czym westchnął z rezygnacją. Ta metoda nigdy nie trafiała do Pottera, więc musiał obrać inną taktykę – Harry, co byś zrobił, gdybyś mógł ochronić pannę Granger przed klątwą?

- Wszystko — odpowiedział uroczyście.

- Gryfoni... - westchnął z rezygnacją Ślizgon — To właśnie Minerva zrobi dla ciebie, o ile zajdzie taka potrzeba.

- Ale Hermiona to moja przyjaciółka, a dla profesor McGonnagall jestem nikim. Jestem nieważny — powiedział zawstydzony.

- Harry, nie jesteś nikim i nigdy więcej nie waż się tak mówić! - Snape zły podniósł się gwałtownie i popatrzył na chłopaka — Dla Albusa, Minervy i Lupina jesteś ważny. Co z panną Granger i panem Weasleyem? Co z całą jego rodziną? Dla mnie jesteś najważniejszy... - zamilkł nagle, a jego twarz spochmurniała po nieplanowanym i gwałtownym wyznaniu. Potter również usiadł, patrząc na Mistrza Eliksirów z lekko zaróżowionymi policzkami, choć w świetle świec można było dostrzec jedynie te migoczące szczęściem oczy. Dotknął delikatnie opuszkami palców kości policzkowych mężczyzny i wyszeptał nieśmiało:

- Dla mnie ty jesteś najważniejszy — uśmiechnął się słabo, modląc w duszy, by mężczyzna coś zrobił. By nie schował się przed nim znów w swojej skorupie. Drgnął lekko zaskoczony, gdy Snape naparł swoimi ustami na niego. Pocałunek był krótki, płytki, ledwie uchwycenie warg, ale niemożebnie słodki. Niósł ze sobą akceptację i ich status quo, a chłopak zadrżał, gdy mężczyzna się odsunął.

- Lepiej?- zapytał mężczyzna uwodzicielskim tonem. Gryfon westchnął zrezygnowany.

- Trochę. Co robisz, gdy nie możesz spać?

- Poza zadowalaniem ciebie? - zadrwił z uniesioną brwią — Nie zaśniesz dziś? - kiedy chłopak pokręcił przecząco głową, Snape odrzucił kołdrę i wstał, spoglądając na Gryfona przez ramię.

Harry wstrzymał oddech, na widok nagiego ciała profesora. Uwielbiał każdy centymetr jasnej skóry mężczyzny, napięte mięśnie łydek, smukłe nogi, wyrzeźbione pośladki. Przesunął spojrzeniem po szczupłych plecach, silnych szerokich ramionach, w które tak lubił się wtulać, teraz okalały je czarne, długie już włosy jego kochanka. Uwielbiał ich dotykać i ściskać, w nagłym przypływie ekstazy. Kiedy Severus wciągnął na siebie czarne bawełniane, luźne spodnie warknął z dezaprobatą, a mężczyzna posłał mu rozbawione spojrzenie, po czym założył czarną koszulę.

- Idziesz? - zapytał zniecierpliwiony. Harry zerwał się z łóżka, wskoczył w krótkie czarne spodenki i wciągnął granatowy T-shirt.

- Dokąd idziemy? - zapytał, zawiązując sznurek od spodenek.

- A jak myślisz? - zapytał z chytrym uśmieszkiem mężczyzna.

- Na wieżę astronomiczną, uprawiać dziki seks? - zapytał z nadzieją, a Snape prychnął.

- Czy ja ci wyglądam na Sinistrę? Odnotuję jednak sobie tę uwagę o wieży. Idziemy do laboratorium.

- Uprawiać dziki seks? - powtórzył pytanie chłopak, szczerząc się.

- Harry... - westchnął poirytowany Ślizgon.

- Ok, Ok. Żadnego dzikiego seksu... Ale może choć normalny? – zapytał, robiąc niewinną minę.

- Potter! - warknął Severus.

- No dobra, dobra! - Gryfon zaśmiał się, podnosząc ręce w geście kapitulacji. - ŻADNEGO seksu - Snape posłał mu znaczące spojrzenie, mówiące - No co? Jestem tylko nastolatkiem, nie zapominaj o tym.

- Jakbym mógł - mruknął mężczyzna.

- Słyszałem! - zaśmiał się Harry, obchodząc łóżko i stając naprzeciw profesora - Czasem to działa na pana korzyść, panie Snape - podniósł głowę, aby musnąć usta czarodzieja.

- Taak? - zapytał tuż przy ustach chłopaka - Niby jak?

- Zawsze jestem dla ciebie gotowy – odpowiedział, lubieżnie ocierając biodra o mężczyznę. Kiedy Ślizgon pochylał się, aby go pocałować, Potter odsunął się i wyciągnął rękę w zapraszającym geście - Idziemy? - Mistrz Eliksirów warknął, ale podał chłopakowi dłoń i przeszli do salonu. Młodzieniec skierował się w stronę drzwi wyjściowych, ale mężczyzna pociągnął go w stronę swojego prywatnego laboratorium - Żartujesz? - Gryfon spojrzał zaskoczony na mężczyznę - Wpuścisz mnie do swojej świątyni?

- Tylko pod nadzorem - powiedział sucho. Chłopak nie mógł ukryć podekscytowania, to musiało coś znaczyć. Do tego pomieszczenia, nawet dyrektor nie wchodził, chyba że na wyraźne zaproszenie Mistrza Eliksirów.
Stanęli w dużym jasnym, sterylnie czystym pomieszczeniu. Pośrodku stały dwa stoły. Jeden o białym blacie z tworzywa, o którym Harry nigdy nie słyszał. Ni to plastik, ni kamień, więc Gryfon spojrzał pytająco na mężczyznę.

- Konglomerat - odpowiedział spokojnie właściciel.

Na drugim stole znajdowały się palniki. Dokładniej cztery, pod nim była półka z poustawianymi menzurkami, zlewkami i innym szkłem, koniecznym do warzenia. Poniżej była jeszcze jedna, z kociołkami z miedzi i mosiądzu o średniej wielkości. Harry uznał, że tych profesor używał najczęściej, dlatego stały pod ręką. Nad całością unosił się reling na którym zawieszone były sprzęty potrzebne do mieszania i cedzenia z różnych tworzyw i o różnych wielkościach.

Potter spojrzał ponad stołem, a na przeciwległej ścianie był regał z poustawianymi różnymi kotłami, a obok kolejne drzwi. Znów spojrzał na nauczyciela pytająco, a ten kiwnął mu głową, aby poszedł i sam sprawdził.
Harry otworzył szeroko oczy ze zdumienia, gdyż pomieszczenie wypełnione było składnikami do eliksirów. Wszystkie posegregowane w kolejności alfabetycznej. Trzymane w odpowiednich dla nich pojemnikach i zabezpieczone przeróżnymi zaklęciami. Czuł pulsującą wokół nich magię Severusa.

Kiedy zamknął drzwi, zwrócił się w stronę wnęki po prawej stronie od drzwi wejściowych. Cała wypełniona była księgami o ziołach, eliksirach, magicznych stworzeniach i zawierała inne potrzebne do tworzenia mikstur pozycje.
Chłopak chciał w zachwycie przebiec palcami po grzbietach książek, ale nie dotknął ich. Czytając tytuły, uśmiechnął się na kilka pozycji, które widział kiedyś w dziale zakazanym. W pomieszczeniu znajdował się także fotel obity w skórę, na którym zapewne Mistrz Eliksirów odpoczywał, czekając między etapami warzenia lub aż eliksir osiągnie stadium końcowe. Snape oparł się tyłem o blat stołu do przygotowywania składników i podziwiał Gryfona, podczas inspekcji.

Bardzo chciał, aby to miejsce wywarło dobre wrażenie na jego kochanku, gdyż upodobał je sobie najbardziej, ze wszystkich na świecie.
Harry ostrożnie poruszał się po pracowni, aż doszedł do małego biurka, stojącego pod ostatnią ze ścian. Znajdowało się na nim mnóstwo papierów tworzących mały nieład i to spowodowało, że Potter się lekko uśmiechnął.
Severus przestąpił z nogi na nogę, gdy młodzieniec przebiegał wzrokiem po zapisanych jego schludnym i równym pismem papierach.

- Podoba ci się? - zapytał zniecierpliwiony aksamitnym głosem.

- Bardzo - powiedział z uśmiechem chłopak, podnosząc wzrok na swojego profesora - Co będziesz warzył? – zapytał, podchodząc i opierając się o stół obok Snape'a.

- Obaj będziemy - powiedział spokojnie.

- Pozwolisz mi tu czegoś dotknąć? - zapytał zdumiony chłopak.

- Owszem, pozwolę ci dotknąć, co będziesz chciał - powiedział poważnie mężczyzna. Harry zszokowany popatrzył na swojego kochanka, przebiegł wzrokiem po pomieszczeniu, na końcu znów wracając do mężczyzny. Severus przewrócił oczami w irytacji - Tak, Potter. Mnie też później będziesz mógł dotknąć - Harry przysunął się do mężczyzny i pogładził opuszkami jego policzek.

- Jakiś ty uległy... - zamruczał.

- Zobaczymy, kto będzie ulegał komu, Potter - wycedził mrocznie. Skinieniem ręki przywołał standardowy podręcznik do zaawansowanych eliksirów i podał chłopakowi - Wywar Żywej Śmierci. Ty robisz według podręcznika, a ja z moimi poprawkami. Zobaczymy, komu lepiej wyjdzie - Uśmiechnął się złośliwie.

- To nie fair! - chłopak wydął wargi, w geście niezadowolenia - Jesteś Mistrzem, a ja tępakiem. Ciekawe jaki może być wynik - wymamrotał obrażony, ale otworzył podręcznik na właściwej stronie.

- Życie nie jest fair Harry i obaj o tym wiemy - powiedział chłodno.- Pomogę ci. Chcę, żebyś zobaczył i zrozumiał poprawki.

-  Rozumiem... - wymamrotał Gryfon.

- W szufladzie pod blatem masz sprzęt do siekania, wyjmij i przygotuj go, proszę. Chcesz iść sam po składniki, czy mam ci przynieść?

- Wolę tam niczego nie dotykać... - powiedział, czerwieniąc się chłopak - Wiesz jaki jestem zgrabny...

- Twoje ciało jest bardzo... zgrabne - powiedział miękkim głosem Snape, odpychając się od stołu i zmierzając w stronę składziku - Harry? - kiedy gryfon podniósł głowę, spojrzenie czarnych oczu lekko zmiękło - Nie jesteś tępakiem.

Dwie godziny później Harry nie miał wątpliwości, że Mistrz Eliksirów się mylił, był tępakiem. Snape już dawno skończył swój eliksir, oczywiście idealny, a ten w jego kociołku wcale nie miał bladoróżowego koloru. Sfrustrowany spojrzał jeszcze raz na podręcznik, a potem westchnął z rezygnacją. Pomimo pomocy Severusa chłopak i tak poległ, choć nie był pewien, czy to, że mężczyzna chwytał jego dłoń podczas siekania, aby pokazać mu, jak właściwie ruszać ręka, bardziej go nie rozpraszało. Ciepło przyciskającego się do niego od tyłu kochanka. Jego głos zaraz przy uchu, oddech delikatnie poruszający włosy. Dotyk jego dłoni na jego własnej i ten otaczający go zapach, powodowały bardziej podniecenie, niż skupienie.

Gryfon jednak uparcie starał się skoncentrować na wskazówkach i postępować zgodnie z poleceniami książki, ale ostatecznie spojrzał zrozpaczony na kochanka. Zgasił płomień i podszedł do stołu, aby uporządkować miejsce, gdzie przygotowywał uprzednio składniki.

- Myliłeś się - powiedział, poddając się, a mężczyzna uniósł pytająco brew - Jestem tępakiem - oparł łokcie o blat i ukrył twarz w dłoniach.

- Nie jesteś tępakiem, Harry - powiedział uparcie Snape, podchodząc do niego i kładąc mu rękę na ramieniu - Z tą recepturą, która znajduje się w książce,  praktycznie nie da się efektywnie uwarzyć tego eliksiru - odwrócił Gryfona w swoją stronę - Poradziłeś sobie bardzo dobrze. Może poradziłbyś sobie lepiej, gdybym cię nie rozpraszał... - powiedział sugestywnie.

- Podobało mi się to rozpraszanie... - powiedział chłopak, zbliżając się po pocałunek.

- Nie wątpię - wymruczał mężczyzna i pocałował spragnione usta.
Harry szybko sięgnął w kierunku penisa. Mężczyzna ten syknął i odsunął biodra. Gryfon spojrzał na niego buntowniczo.

- Powiedziałeś, że mogę dotknąć wszystkiego.

- Jednak czasem słuchasz, co do ciebie mówię... - zamruczał znów mężczyzna, w jego usta, ale poddał się tym chętnym dłoniom. Młodzieniec przebiegł rękoma wzdłuż boków i zatrzymał się na biodrach, zaborczo przyciągając je do siebie. Pisnął z zaskoczenia, gdy poczuł, jak wbija się w niego już twardy członek profesora - Myślałeś, że to działa tylko na ciebie? - zapytał z krzywym uśmieszkiem.

- Jak dobrze, że nie będziemy już mieli razem Eliksirów - powiedział między pocałunkami chłopak.

- Chyba szkoda... - ugryzienie w dolną wargę - Spójrz jaką są cudowną grą wstęp... - Nie dokończył, gdyż Potter otarł się o jego erekcję, w bardzo specyficzny sposób. Mężczyzna warknął i podniósł chłopaka, który oplótł kochanka nogami w pasie. Całowali się intensywnie, głęboko i zachłannie. Severus zgarnął ręką z blatu wszystko, co na nim leżało, zrzucając na ziemię składniki, noże, deski, menzurki i posadził na nim chłopaka.
Harry mgliście usłyszał, jak metal uderza o kamień, a szkło się tłucze. Zadowolony z tego, że Snape na tyle go pragnie, by nie zwracać na nic innego uwagi.

Profesor zerwał z niego koszulkę i zaatakował jego sutki, gryząc i ssąc mocno, jednocześnie pracując przy jego sznurku od spodni.
Zniecierpliwiony nie mógł sobie poradzić, rzucił więc zaklęcie,  pozbawiając ubrań ich obu.

Chłopak jęczał bezradnie, gdy te usta na chwile przypomniały sobie o wrażliwych miejscach na szyi, pieszcząc ją tak intensywnie, że na pewno zostaną ślady.

Mistrz pchnął go na blat tak, by leżał płasko na plecach, po czym zaczął scałowywać sobie drogę w dół ciała, aż do dumnie prężącego się młodego penisa. I wtedy zrobiło się gorzej, bo mężczyzna jakby rozmyślając się, odwrócił młodzieńca na brzuch i zaczął lizać jego pośladki.

- Och Boże! - krzyknął chłopak, gdy mężczyzna odciągnął je od siebie, ukazując wejście Harry'ego. Chłopak niemal nie spadł ze stołu, gdy mężczyzna zaatakował je językiem, liżąc niemiłosiernie delikatnie.
Kiedy Potter poczuł, jak czubek tego cudownego języka naciska na niego, aby wejść do środka, szarpnął się i lekko wypiął do tylu w ekstazie. Niemal zawył rozpaczliwie na to uczucie, cudowną penetrację tym ostrym, sarkastycznym i okropnie seksownym narzędziem tortur. Jęczał i wił się, starając jednocześnie nie wypychać pośladków w stronę Snape'a, który mruczał z aprobatą, poruszając się nieprzerwanie wewnątrz. Całe ciało Gryfona pokrył pot z wysiłku, aby nie dojść tak szybko, ale Ślizgon nie przerywał słodkiej tortury, wypychając chłopaka na skraj, a wtedy obrócił go znów na plecy i pochłonął jego członek. Harry szarpnął się, krzyknął w ekstazie, dochodząc, gdy tylko mężczyzna lekko possał.

Oddychał ciężko, ale kiedy spojrzał wzdłuż swojego ciała, w te czarne oczy wstrzymał oddech. Mistrz Eliksirów wyprostowany patrzył na niego z takim głodem jakiego chłopak nigdy jeszcze u niego nie widział. Jednak bardziej zdumiało chłopaka, że przesuwał swoją dłonią po własnym członku, pieszcząc go intensywnie. Młodzieniec widział jak błyszczy od preejakulatu i oblizał usta na ten widok. Mężczyzna jednak znów złapał go i przewrócił na brzuch. Poczuł, jak Snape rozsmarowuje coś miedzy jego pośladkami, a chwile potem poczuł gorącego penisa, który wsunął się miedzy nie. Potter był szczęśliwy, że doszedł przed chwilą bo uczucie było cudowne. Przekrzywił głowę, aby móc patrzeć na kochanka w chwili ekstazy. Twarz Severusa była piękna, skupiona, oczy zamknięte, a dolna warga przygryziona. Harry westchnął z zachwytu na ten widok. Czuł ten cudowny, twardy członek pulsujący potrzebą w jego śliskim rowku. Dłonie Ślizgona ścisnęły jego pośladki tak, że tworzyły ciasny tunel w którym poruszał się coraz szybciej i agresywniej wyrywając ze starszego czarodzieja cudowne jęki. Chłopak słyszał urywany, chrapliwy oddech kochanka, mocne uderzenia jego bioder i paznokcie wbijające się w jego tyłek. Nagle mężczyzna znieruchomiał, wydał z siebie przeciągły, gardłowy jęk i wbił się ostatni raz, w te miękkie pośladki, po czym się wycofał i wytryskując miedzy nie. Po chwili oparł czoło o plecy Pottera i zaczął składać delikatne pocałunki. Harry położył głowę na blat z uśmiechem na twarzy.

- Przepraszam- usłyszał tuż przy swoim krzyżu. Zdumiony podniósł się i napotkał smutne spojrzenie mężczyzny.- Straciłem kontrole. Ja nie powinienem był...- powiedział, podnosząc się z niego.

- Żartujesz?- zapytał zaskoczony, ześlizgując się z blatu i łapiąc się mężczyzny, gdyż po orgazmie nogi miał jak z waty.- To było cudowne - uśmiechnął się ciepło. Snape objął go ramionami i schował nos w jego czuprynie.

- Ty jesteś cudowny.- powiedział cicho.

- Severusie?- zapytał zmartwiony, odsuwając się od mężczyzny - Czy coś się stało?

- Sprawiasz, że staje się Puchonem, Potter - westchnął i sięgnął na podłogę po różdżkę, aby posprzątać bałagan.

- A ty sprawiasz, że jestem szczęśliwy - popatrzyli na siebie i Gryfon wyszczerzył się.- Zdecydowanie dobrze, że nie mam z tobą już eliksirów. Nie przetrwałbym lekcji bez erekcji. Zwłaszcza po tym dzisiejszym - odpowiedział mu słaby uśmiech mężczyzny.

- Idź pod prysznic. Ja tu posprzątam.- Młodzieniec pocałował go przelotnie w usta i pomaszerował w stronę drzwi. Mistrz Eliksirów patrzył na odchodzącą nagą postać, po czym westchnął i zabrał się za powstały bałagan.

Moje miejsceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz