Trening i relaks

5.4K 354 29
                                    

Podczas obiadu profesor Sprout poprosiła Harry'ego o pomoc, przy przenoszeniu roślin do nowej szklarni. Chłopak spojrzał niepewnie w stronę Mistrza Eliksirów, który siedział między Dumbledorem, a McGonagall.
Jak tylko mężczyzna skinął nieznacznie głową, chłopak zgodził się bez wahania. Tak właśnie spędził całe popołudnie, nosząc, przesadzając, podlewając rośliny, o których profesor zielarstwa opowiadała mu w najmniejszych szczegółach. Gryfon był zachwycony i pochłaniał każde słowo kobiety.
W tym czasie Snape był u dyrektora. Opowiedział mu o konwersacji z Wielką Wiedzącą i jej prośbie o przybycie do Hogwartu. Jak podejrzewał Dumbledore, był tym faktem zachwycony, zwłaszcza, że on i Are starali się, jak mogli ułożyć życie Mistrza Eliksirów według sobie tylko znanemu planowi.
Młodszy mężczyzna westchnął cierpiętniczo i wysłał sowę z zaproszeniem. Następnie znów udał się do biblioteki, aby szukać informacji, których żądał Czarny Pan. Uznał, że w ciągu tygodnia powinien się skontaktować z Lordem, aby nie wzbudzać zbytnich podejrzeń, a mimo to nie dać żadnych konkretnych informacji. Co nie byłoby do końca kłamstwem, ponieważ nie mógł nic znaleźć.
Wrócił do kwater dopiero po kolacji, którą ominął i zastał młodzieńca na kanapie w salonie, z mokrymi włosami i w za dużym szarym dresie, patrzącego niewidzącym wzrokiem w ogień.
- Potter — przywitał się chłodno. Chłopak odwrócił natychmiast głowę, w jego stronę, a w jego oczach na chwile było widać cień radości — Znów się obijasz, czy postanowiłeś siłą woli zgasić ogień? Zapewniam cię, że nie jest ona zbyt silna, wróżę klęskę- zadrwił. Ku wielkiemu zaskoczeniu Snape'a, Gryfon uśmiechnął się.
- Wybierałem wspomnienia, by uszczelnić mur — odpowiedział spokojnie.- Martwię się, że nie dam rady stale utrzymywać zapory, że zapomnę, a wtedy...- Mistrz Eliksirów westchnął i usiadł na kanapie obok chłopaka.
- Nigdy nie sądziłem, że powiem to akurat tobie, Potter... - w głosie mężczyzny było słychać lekkie rozbawienie — Przestań tyle myśleć. Skup się na wznoszeniu muru, jak tylko będziesz mógł, a z czasem wejdzie ci to w nawyk. Będzie jak odruch warunkowy, jak chodzenie, którego raz się nauczyłeś i ta umiejętność została już z tobą — Gryfon popatrzył na nauczyciela tymi swoimi zielonymi oczami i niepewnie skinął głową — Czas na trening. Zapraszam Potter — wskazał ręką na drzwi do Sali — Idź przedtem i zrób dziesięć okrążeń. Nie oszukuj, będę wiedział — dodał chłodno.
Kiedy Snape wszedł ubrany w czarny dres, Harry kończył dziesiąte okrążenie. Młodzieniec stanął przed mężczyzną. Nie wykazywał żadnych oznak zmęczenia.
- Dobrze, trochę cię dziś przetestujemy, Potter — Snape machnął różdżką i namalował na podłodze linię — Stań na niej — kiedy chłopak usłuchał, profesor kontynuował — teraz wykonaj pięć szybkich podskoków, z obrotami w prawo, a potem w lewo — Mistrz Eliksirów bacznie śledził stopy chłopaka, które nie zawsze trafiały na linię — Stań na jednej nodze Potter — po chwili dodał — a teraz zamknij oczy... - Profesor chodził wkoło chłopaka. Gryfon czuł na sobie jego wzrok — Dobrze, zmiana nogi — Kiedy Snape pozwolił mu w końcu stanąć na obu stopach, młodzieniec zapytał:
- Co mają na celu te ćwiczenia?
- Sprawdzałem twoją równowagę, chce cię uczyć uników, sposobu upadania i usprawnić twój czas reakcji — Machnął różdżką i w dłoni chłopaka pojawiła się skakanka — Na początek dwa razy dziennie po dwadzieścia minut, to poprawi twoją kondycję i koordynację. Z czasem będziemy wydłużać trening. Zaczynaj — syknął. Gryfon zamruga, ale nic nie powiedział, tylko zaczął skakać. Kiedy skończył Snape, przywołał go na koniec pomieszczenia — Chodź, Potter i stań przy ścianie. A teraz... Złącz stopy, wyprostuj plecy, postaraj się wciągnąć brzuch, napnij pośladki i obniż lekko kość ogonową. O tak, jakbyś chciał wyciągnąć kręgosłup. Rozłóż ręce na boki, stań na palcach, najwyżej jak się da i zrób przysiad. Dobrze, postaraj się nie zachwiać, jeśli stracisz równowagę, podeprzyj się na ścianie. Teraz się wyprostuj i jeszcze dziewięć takich powtórzeń — chłopak robił wszystko, co mu profesor kazał — To ćwiczenie ma poprawić równowagę — po wykonaniu wymaganej ilości powtórzeń profesor dał mu nowe ćwiczenie, czyli wykroku na jednej nodze — To ćwiczenie również jest na równowagę, ale wzmocni też mięśnie twoich ud. Trzydzieści powtórzeń na każdą nogę — Harry był już pożądanie zziajany, ale nie protestował.
- Co teraz profesorze? - zapytał spokojnie, oddychając głęboko.
- Teraz Ukemi, Potter — powiedział chłodno.
- Ukemi? - zapytał zaskoczony.
- Tak, pady w Judo — odpowiedział spokojnie starszy mężczyzna. Mina Pottera była nie wyraźna, więc profesor rozkazał — Rzuć rictusempra — podszedł na środek pomieszczenia i rozłożył ręce na boki. Ale Gryfon stał sparaliżowany - Dalej! - warknął.
- RICTUSEMPRA!- krzyknął Harry, a snop światła ugodził profesora w pierś i odrzucił do tylu. Chłopak przerażony chciał podbiec do mężczyzny, ale ten już się podnosił i zatrzymał go gestem ręki.
- Po to ci pady Potter, żebyś umiał upaść tak, aby po chwili się podnieść bez szwanku — głos miał chłodny, jak zawsze, gdy wydawał chłopakowi kolejne polecenia. Harry zastanawiał się, czy to ten sam mężczyzna, który wczoraj go całował — Nie myśl o całowaniu głupi chłopaku, skup się! - warknął mężczyzna.
- Skąd...?- zaczął, czerwieniąc się.
- Legilimencja nie zawsze wymaga kontaktu wzrokowego i wymawiania zaklęcia. Skup się! - syknął Snape — Pad, od którego zaczniemy, to koło Ukemi. Widziałeś go w moim wykonaniu, to pad w tył na plecy — Mistrz Eliksirów pokazał chłopakowi, jak go wykonać na sucho. Po czym instruował chłopaka zimnym głosem, kiedy on wykonywał ćwiczenie — Dobrze. Poćwiczysz to jutro razem ze skakanką, a na poobiednim treningu wypróbujemy w praktyce — Uśmiechnął się wrednie — Teraz uniki i twój refleks... - machnął różdżką i pojawiły się szmaciane piłeczki. Wyobraź sobie, że to zaklęcia i ich unikaj — Harry'emu udało się uniknąć może pięciu, z całej masy ataków profesora. Na koniec ćwiczenia, chłopak po prostu podał na kolana, oddychając ciężko, był cały spocony i obolały — Na dziś koniec — powiedział Severus, podając mu butelkę wody. Gryfon opróżnił ją jednym haustem — Idź, wykąp się i idź spać. Jutro będziemy kontynuować — powiedział oschle profesor.
Kiedy Harry wyszedł, Snape jednym ruchem uprzątnął cały bałagan i sam upił wody z butelki. Nie było tak źle z kondycją chłopaka, musieli tylko popracować nad koordynacją i utrzymaniem równowagi.
***
Po wzięciu prysznica, Snape znów ułożył się na kanapie w salonie z lampką wina i książką w dłoni. Nadal szukał informacji dla Czarnego Pana, ale miał tylko ogólniki. Było już po północy, gdy drzwi pokoju Pottera skrzypnęły i czarna czupryna wychyliła się do wnętrza.
- Profesorze? - zapytał cicho.
- Kazałem ci spać – warknął, zatrzaskując książkę. Chłopak nie robiąc sobie nic z tonu mężczyzny, wszedł do salonu, podszedł do kanapy. Delikatnie tracił stopy czarodzieja. Snape prychnął, ale zrobił miejsce Gryfonowi.
- Nie mogę spać — oznajmił po prostu chłopak, podciągając kolana do piersi.
- A obchodzi mnie to bo...? - zapytał chłodno Ślizgon.
- Pomyślałem, że mógłby pan sprawdzić mój mur — zaproponował nieśmiało.
- Jest lepszy. Nie wygląda już jak sieć na wieloryba, ale powiedzmy na łososia — powiedział zmęczonym głosem.
- Jak...? - oczy chłopaka były szerokie od szoku.
- Nie czujesz, kiedy napieram na twój umysł?- zapytał zdziwiony profesor.
- Jestem topornym Gryfonem, musiałby pan pewnie uderzyć młotem — Uśmiechnął się i potargał głowę — To, co teraz pan robi, jest zbyt subtelne. Musielibyśmy wrócić do tego, co było w czasie roku szkolnego — Severus skrzywił się na samą myśl, o tym, jak gwałcił umysł młodego człowieka. Wcześniej wchodził w jego jaźń brutalnie i praktycznie bez uprzedzenia. Odkąd chłopak z nim mieszkał i zobaczył to wspomnienie wuja z kijem, stał się delikatniejszy. Nie pastwił się, choć nadal atakował z zaskoczenia, ale już nie używał do tego brutalnej siły. Chciał wiedzieć, co było powodem takiego zachowania jugola, ale nie wiedział jak zapytać, a mur w głowie chłopca uszczelnił się na tyle, by nie mógł dojrzeć tego, co chciał. Gryfon z kolanami pod brodą w krótkiej piżamie wyglądał tak delikatnie i bezbronnie. Robisz się miękki Severusie...- usłyszał głos w swojej głowie, ale odgonił go. Nabrał powietrza w płuca i powziął decyzje, przesunął się na kanapie, robiąc miejsce obok siebie na drobniejsze ciało.
- Choć do mnie Harry — chłopak drgnął, ale się nie poruszył zszokowany i zakłopotany jednocześnie. Profesor przewrócił oczami i poklepał miejsce obok siebie.
- Ale jeśli... - zaczął niepewnie chłopak.
- Nie dowie się, będziemy tylko leżeć — Gryfon skinął głową i podpełzł do nauczyciela, kładąc się obok, ale głowę złożył na klatce piersiowej mężczyzny. Czuł równe, uspokajające bicie serca, a zapach ziół i migdałów znów go otoczył, gdy tylko profesor go przytulił, gładząc jego plecy. Harry westchnął, zamykając oczy zadowolony. Podobała mu się ta bliskość i delikatność mężczyzny.
- Mmm... Bezpiecznie... - zamruczał cicho, na co Ślizgon się zaśmiał.
- Zdajesz sobie sprawę, że przytulasz się do aktywnego Śmierciożercy... - powiedział głębokim głosem, wdychając cytrusowy zapach szamponu Pottera.
- Póki co jesteś bardzo pasywny, profesorze — odgryzł się chłopak, ale nie mógł nie zadrżeć, gdy cichy śmiech wydobył się z ust Snape'a, mierzwiąc jego niesforne kosmyki. Harry zadrżał, a Profesor stężał.
- Nawet gdybym chciał, to moje ciało należy do Czarnego Pana. Zostało przez niego naznaczone, a tego, co Lord bierze w posiadanie, nigdy nie oddaje — powiedział smutno. Harry na te słowa poderwał głowę do góry i z dziwnym wyrazem twarzy spojrzał w te czarne oczy.
- Czy ty i on...? - Chłopak urwał, nabrzmiały od emocji głos go zawiódł. Mistrz Eliksirów przełknął ciężko i przytaknął, spinając się momentalnie. Był gotowy na odrzucenie, obrzydzenie i znieważenie.
- Ja... - zaczął się wycofywać.
- Wiem, kim jesteś – powiedział twardo Potter – Wiedziałem, gdy cię wczoraj pocałowałem – przejechał opuszkami palców, w lekkiej pieszczocie po ustach Snape'a.
- Nie brzydzisz się mnie? - poruszył delikatnie ustami pod palcami. Gryfon uśmiechnął się delikatnie i znów wtulił się w profesora.
- Jak mógłbym? Chronisz mnie, odkąd pamiętam na swój sposób, ale robisz to. Popełniłeś błąd, każdy je popełnia, pewnie nawet Dumbledore — głaskał delikatnie granatową koszulę na piersi mężczyzny. Snape znów westchnął i powiedział bardzo cicho.
- To była moja świadoma decyzja. Dołączenie do niego... Ja wiedziałem, co robię, chciałem tego. Harry, nie jestem ani dobry, ani niewinny, nie oszukuj się — młodzieniec lekko napiął mięśnie, ale nie puścił profesora.
- Nie chce o tym rozmawiać teraz. Kiedyś opowiesz mi tę historię, ale nie dziś. Teraz opowiedz mi o eliksirach — powiedział poważnie chłopak. Snape dotknął ręka czoła Gryfona, aby sprawdzić, czy nie majaczy.
- Nie chcesz słuchać historii mojego przyłączenia się do Lorda? Do tego wolisz słuchać o eliksirach? Musisz być chory albo uderzyłeś się w głowę przy ćwiczeniu padów — stwierdził z drwiną.
- Chcę, aby wieczór był nasz, bez wojny i strachu. Chcę, abyś mi o nich opowiedział tak, jak ty je widzisz, co cię pasjonuje. Chce cię poznać- mówił cicho, błagalnym tonem. Chłopak uniósł twarz i musnął ustami szyję Ślizgona. Obaj zadrżeli. Snape poczuł uśmiech Pottera na swojej skórze — Wiesz, kiedy przyszedłem do Hogwartu, myślałem, że twój przedmiot będzie moim ulubionym i jedynym, w którym się odnajdę — Snape uniósł brew pytająco, ale chłopak nie miał szans tego zobaczyć — Zawsze byłem dobry z chemii, a eliksiry wydawały mi się takie do niej podobne. Na pierwszej lekcji notowałem każde twoje słowo, całą twoją przemowę. No, ale wiesz, co się stało... - zakończył smutno.
- Ja... przepraszam... byłem pewien... Nie wiedziałem — zaczął profesor, ale nie wiedział, co powiedzieć na takie wyznanie, czuł się zawstydzony.
- Elokwentnie, profesorze — zaśmiał się chłopak — To już nieważne. Nie wiem, jak bym zareagował, gdybym zobaczył u siebie w klasie wierną kopie Malfoya — powiedział poważnie — Teraz daję ci szanse na naprawienie błędu. Opowiedz mi o eliksirach, tak jak ty je widzisz. Powiedz mi jak uwięzić sławę, jak uwarzyć chwałę, a nawet jak powstrzymać śmierć tym diabelnie seksownym głosem — Profesor zaczął się śmiać.
- Nauczyłeś się całej przemowy? - zapytał rozbawiony. Harry skinął głową — O czym chcesz usłyszeć najpierw?
- Powiedz, mi wszystko na temat beozaru- Harry podniósł głowę i uśmiechnął się bezczelnie.
- Bachor- warknął profesor i zaczął opowieść.

Moje miejsceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz