Obiecałam więcej dramy wiec proszę bardzo ;)
Od trzech dni był jakby zawieszony, od trzech dni nie mógł jeść ani spać a uczniowie wydawali mu się jeszcze bardziej irytujący niż zazwyczaj. Od trzech dni nie rozmawiał z Harry'm a w zasadzie to od trzech dni młody Potter unikał go jak ognia. Wydawać by się mogło, że nie wyściubia nosa poza miejscami gdzie ma zajęcia i dormitorium Gryffindoru. W zasadzie Severus nie widywał go także na posiłkach w Wielkiej Sali, co było bardzo niepokojące. Drugiego dnia chciał nawet porozmawiać z Hermioną, wpatrywał się w nią uparcie gdy jadła obiad, ale ta zaszczyciła go jedynie zdegustowanym spojrzeniem a następnie ostentacyjnie usiadła tyłem do Mistrza Eliksirów. Przesadził, wiedział, że tym razem zranił chłopaka o wiele bardziej niż kiedykolwiek. Złamał daną mu obietnicę, że skończy z tą ciągłą niepewnością dotyczącą uczuć Gryfona i po prostu mu zaufa. Nie wiedział jak to naprawić, jak porozmawiać z Potterem, jakich słów użyć by zostało mu wybaczone.
- Powiedz mu prawdę.- zasugerowała Minerva gdy był u niej na herbacie. Oczywiście, była już wtedy po rozmowie z młodzieńcem wiec jej stosunek do Severusa również był odpowiedni. Nie była to tak przyjemna wizyta jak zwykle, nie chciała też powiedzieć mu co myśli i czuje jej podopieczny. Mimo wszystko jej chłodny stosunek powiedział mu wszystko, była zła na Mistrza Eliksirów a to znaczyło, ż Gryfon cierpiał. Snape chodził w nocy po zamku nie mogąc spać, z drugiej strony nie miał też odwagi iść do wieży aby porozmawiać z partnerem. Ciągle czuł siarczysty policzek, który wymierzył mu młodzieniec gdy ten oznajmił mu, że jest sposób na odzyskanie wolności. Oczywiście nie chciał tego, nie chciał wolności ani samotności, która się z nią wiązała. Był zły, cierpiał z powodu tego co zobaczył i chciał żeby Harry też poczuł ból. Dopiero w momencie gdy chłopak wyszedł pozostawiając go samego ze wspomnieniem, z dowodem swojej niewinności zrozumiał jak niesprawiedliwy i okrutny był. Nie dał się Potterowi wytłumaczyć, nie pozwolił mu powiedzieć co zaszło, nie wysłuchał, od razu wyciągnął swoje wnioski i pozwolił by jego niepewność uruchomiła mechanizm obronny. Ale przecież on wcale nie musiał się bronić, nie przed Harry'm. Rzucił zaklęcie czasu, była druga w nocy, chwycił nasadę nosa po czym westchnął cieżko. Naważył piwa wiec teraz musiał je wypić, młody Gryfon do niego nie przyjdzie to on zawinił, wiec to on musi do niego iść. To było jednak tak trudne, tak trudno było przyznać się do błędu, ponownie.
- Musisz mu powiedzieć, ma prawo znać prawdę. Pamiętaj prawda was wyzwoli.- rozbrzmiał w jego głowie głos Dumbledora. Tak, odkąd staruszek pozbył się mroku znów w zdrowy sposób interesował się Harry'm i Severusem. Był taki jak dawniej, co bardzo cieszyło Mistrza Eliksirów, wścibski, wszechwiedzący ale mimo wszystko troskliwy. Musiał przyznać, ze kochał tego upartego, nieznośnego starca. Tak naprawdę przez młodego Gryfona jego serce zostało brutalnie otwarte dla wielu osób i w sercach wielu znalazło się miejsce dla niego, wrednego i serkastycznego gbura. Dyrektor miał racje, samotna walka z przeznaczeniem wykańczała go, rodziła niepewność a ta strach. Severus nienawidził się bać a musiał przyznać, że strach, iż Harry go opuści i znajdzie kogoś innego, paraliżował go. Zacisnął pieść na gzymsie kominka a w drugiej ręce ścisnął pelerynę Pottera i przełknął. Nie ważne jaką decyzje podejmie, czy powie partnerowi, czy nie, to i tak musi w końcu do niego iść. Założył pelerynę i postanowił przenieść się bezpośrednio do dormitorium chłopców, miał nadzieje, że wszyscy Gryfoni śpią.Wieża była pogrążona w całkowitej ciszy, nie przerywało jej nawet chrapanie śpiących uczniów. Przez okna wpadało blade światło księżyca oświetlając słabo łóżka poustawiane w kręgu. Stał przy posłaniu młodego Gryfona i patrzył jak spokojnie śpi, tym razem zasłony były odsłonięte jakby chłopak czekał. Ciemna czupryna, która powoli zaczynała już odrastać kontrastowała mocno z bielą poduszki, Harry spał na brzuchu z głową zwróconą w stronę Snape'a, jego wargi lekko uchylone wydawały się jeszcze bardziej kuszące. Dłonie po obu stronach głowy leżały grzecznie na posłaniu zaciskając się lekko na prześcieradle. Mistrz Eliksirów nie chciał go budzić, może to jednak nie był najlepszy moment na poważne rozmowy, postanowił jedynie musnąć palcami te na powrót niesforne włosy. Kiedy jego blada dłoń dotknęła kosmyków Gryfona zielone oczy otworzyły się gwałtownie. Severus zamarł z wyciągniętą dłonią, z palcami miedzy włosami kochanka i obserwował. Harry nie wydawał się ani zagubiony, ani tym bardziej przestraszony pomimo, że został wyrwany ze snu. Uniósł sie na rękach by usiąść przez co Snape zabrał rękę. Chłopak usiadł po turecku a na jego twarzy wypisana była determinacja i oczekiwanie, wyglądał jakby czekał aż w końcu jego dumny kochanek się złamie, jakby wiedział, że to nastąpi. Tak naprawdę był tego świadomy, że powściągliwy Mistrz Eliksirów w końcu się podda, byli przecież niemal od siebie uzależnieni. Potter ledwo sam wytrzymywał by nie pobiec, wyjaśnić, przeprosić choć nie był winny. Został jednak pouczony przez Tari Ammme i Albusa by czekać i dowiedzieć się co tak naprawdę leży u podstaw nieufności męża. W ciemnej i cichej wieży wpatrywali się w siebie nie bardzo wiedząc jak zacząć i który powinien to zrobić. W końcu Snape uznał, że jako starszy i ten, który zawinił powinien coś zrobić by rozwiązać ten impas, wyciągnął powoli dłoń w stronę młodzieńca. Chłopak przez chwilę spoglądał na smukłe palce pojawiające się spod peleryny niewidki. Westchnął cieżko i złapał pewnie rękę Ślizgona. Mistrz Eliksirów nie miał pomysłu gdzie mieliby sie udać, jego kwartery wydawały mu się nie odpowiednie a błonia za mało prywatne. Przypomniał sobie o szklarni i wodospadzie nad który uciekał kiedyś Gryfon i tam też postanowił ich przenieść.
CZYTASZ
Moje miejsce
FanfictionUWAGA: BETA: Arancia85- narazie do 60 rozdziału poprawki trwają. Po śmierci Syriusza Harry jest załamany. Uważa, że wszytko stracił. Na dodatek Dumbledore każe mu zostać w Hogwarcie. Nie było by to złe gdyby nie fakt, że zostaje oddany pod opiekę Sn...