Powrót do przeszłości

349 17 18
                                    

-Przysięgam Solace, jeszcze jedno słowo a użyję ciebie jako wiosła.

Zirytowany Percy warknął w moim kierunku, wychylając się poza tratwę. Westchnąłem i zamknąłem się usiłując powstrzymać cisnące mi się na usta propozycje użycia jego mocy. Już samo znalezienie wrót oraz wejście do Hadesu kosztowało nas wiele zachodu jakim było przejście przez strzegących drzwi strażników, oraz żywą dyskusję z policjantami zastanawiającymi się czego dwóch nastolatków bez żadnych rzeczy osobistych szuka między skalnymi półkami w pobliżu plaży. 

Jakby tego było mało, po wywalczeniu wejścia, stanęliśmy obok pustej tratwy i zdecydowanie zbyt mrocznie wyglądającej rzeki, bez żadnej żyjącej bądź nie, duszy w pobliżu. Wprost fantastycznie. 

Oczywiście na widok tratwy moje myśli od razu powędrowały w kierunku Charona- podziemnego przewoźnika dusz wypełniającego swą rolę od tysiącleci, trzymając ciepłą posadkę nad wodami Styksu tylko dla siebie. Niestety, po zatrudnionym przez Hadesa nieśmiertelnym mężczyźnie nie było ani śladu, poza tratwą złożoną z lekko spruchniałych desek o wyjątkowo wątpliwej zdolności do utrzymania się na powierzchni rzeki. Oprócz tego w pobliżu nie było nawet kawałka drewna którego można by użyć jako chociażby tyczki. Właściwie i tak nie mięliśmy zbyt dużego terenu do przeszukania, bowiem zaraz po pokonaniu potworków musieliśmy możliwie jak najszybciej przedostać się przez okropnie ciasną jaskinię, w obawie przed ich odrodzeniem, bądź przybyciem posiłków, czego zapewne nie zdołalibyśmy przeżyć. Tak więc, kiedy skalne półki raczyły wypluć nas na niewielki kawałek brzegu, otoczony ze wszystkich stron Styksem, wiedzieliśmy już, że nie mamy wyjścia. 

Mimo moich dość cichych protestów, bądź wymruczanych uwag dotyczących stabilności tratwy oraz tego, że czysto teoretycznie nie byliśmy do końca pewni w której części rzeki się znajdujemy, co było dosyć istotne, zważywszy na fakt, że nie uważałem by bezsensowne utonięcie w wysysającej siły życiowe wodzie było tym co pomoże nam uratować Marę. 

Percy jednak, dokładnie tak samo uparty jak jego siostra, kompletnie zignorował moje wątpliwości i jednym szarpnięciem wepchnął mnie na tratwę, ponownie mając gdzieś fakt, że oboje możemy zginąć w każdej chwili. To właśnie wtedy po raz kolejny wypaliłem, że może dałby radę użyć mocy i za pomocą Styksu szybciej przetransportować nas wraz z jego nurtem. Po komentarzu odnośnie wsadzenia mojej głowy do rzeki na chwile zdołałem utrzymać język za zębami, jednak kiedy nasza tratwa wyjątkowo leniwie i lekko kołysząco zaczęła płynąć w pożądanym przez nas kierunku odezwałem się ponownie.

-Wiesz co. Wcześniej miałem ochotę zażartować, że w takim tempie będziemy tam za 10 dni. Teraz poważnie się zastanawiam, czy to faktycznie był tylko żart. 

-Nie będzie nam w takim razie do śmiechu.-odburknął, strzelając kostkami.

-Być może będą to moje ostatnie słowa, ale nie powstrzymam się. Dlaczego po prostu nie użyjesz mocy?

Zdenerwowane westchnięcie stanowczo nie wystarczyło mi za odpowiedź, ale zaciśnięta dłoń Percy'ego wystarczyła bym ponownie zamilkł. Żaden z nas nie otrząsnął się po odejściu rudowłosej, z tą różnicą, że ja skupiłem się na zadaniu jakie mamy do wykonania i z całych sił starałem się nie myśleć o dziewczynie, jej ostatnich chwilach i właściwie całej naszej burzliwej znajomości. To nie był odpowiedni moment na żałobę podobną do tej którą przeżywaliśmy przez kilka dni na statku. Nie znaczyło to oczywiście, że zdołałem się z tym pogodzić i przesunąć dalej. Oczywistym było, że nie! W końcu praktycznie płynąłem ku własnej śmierci!

Moim sposobem na nie myślenie również o tym stały się wobec tego durne żarty wypowiadane głównie w głowie, co w pewnym momencie zaczęło niepokoić mnie z neurologicznego punktu widzenia, bądź też całkowite skupienie na tym co się dzieje. Dlatego, kiedy nie działo się nic i zmuszeni byliśmy siedzieć na maleńkiej tratwie, jak na złość płynącej osłabiająco wolno, dostawałem białej gorączki. Wokół nas powoli zaczęła gromadzić się mgła co tylko ograniczało widoczność i denerwowało mnie prawie tak jak nieustający szum.

Córka Olimpu - na podstawie Percy JacksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz