Szkolenie

1.4K 69 89
                                    


   Z początku myślałam ,że mieszkanie na Olimpie będzie jak wakacje życia. Pomyliłam się całkowicie. 

 Już następnego dnia Posejdon obudził mnie o 6:30 (co on, spania nie ma???) i wybraliśmy się na przechadzkę. Pokazał mi dokładnie cały Olimp, omówił wszystkie fasady, sklepienia, świątynie... wszystko. Potem uświadomił mnie w sprawie Przepowiedni o potomku jednego z najstarszych bogów czyli Hadesa, Zeusa lub Posejdona. Jako dziecko tego ostatniego kwalifikowałam się do roli ocalenia lub zniszczenia Olimpu i wyżęcia duszy. Nie wiem jak wy, ale mi nie bardzo odpowiadało wyżęcie duszy i śmierć w męczarniach. Gdybym wiedziała wcześniej o tych głupich przepowiedniach, potworach i całej reszcie powiedziałabym ,że dziękuję ale nie. Zostanę przy moich krakersach. Niestety urodziłam się herosem i jak już się pewnie domyślacie, wyboru to ja nie miałam. Spytałam więc: 

- Skoro będę tak niebezpieczna to czemu jeszcze żyję? Czy ze względu na bezpieczeństwo Olimpu nie powinniście mnie zabić?
Ojciec popatrzył na mnie poważnie. Zapewne nie spodziewał się takich słów z ust ośmiolatki.

- Już jesteś bardzo potężna. Nie da się nie zauważyć bijącej od ciebie mocy. Z czasem jeszcze bardziej urośniesz w siłę, a wtedy twoja potęga albo okaże się naszą zgubą albo największą szansą. Jeśli mam być szczery w niczym nie przypominasz moich poprzednich dzieci.

- Mało to ich nie miałeś...- rzuciłam zgryźliwie.

- To prawda... trochę rodzeństwa to ty masz...- czyżby się zarumienił? W każdym razie postanowiłam przerwać ten temat.

-Dlaczego jestem inna od reszty?

- Czuć w tobie wyraźną moc morza, co nie jest niczym niezwykłym. Jednakże niepokoi mnie ,a zarazem fascynuje fakt ,że wyczuwam też inne predyspozycje. Być morze władza nad wodą nie będzie twoim jedynym talentem.

- To ja...- zająknęłam się- mam władzę nad wodą?
Uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową.

- Oczywiście do pełnej władzy jeszcze daleka droga. Musisz tylko zrozumieć jak z niej korzystać. Bo widzisz... Każdy z nas niezależnie czy bóg, czy heros, czy zwykły śmiertelnik posiada w sobie moc. Trzeba tylko ją odkryć i nauczyć się jak jej używać. Chodźmy już, nie chcę żebyś pierwszego dnia spóźniła się na zajęcia.

- To ja będę mieć jakieś zajęcia?

- Przecież nie możesz całymi dniami siedzieć i się obijać.-mrugnął do mnie- Musimy wyszkolić przyszłego wybawcę Olimpu.
Przełknęłam głośno ślinę i uśmiechnęłam się. Na prawdę zaczynałam coraz bardziej go lubić. Ruszyliśmy ku niedużej, srebrnej świątyni z dachem w kształcie kopuły.

-To ja cię już zostawię. Postaram się być na kolacji i zdasz mi relacje z pierwszego dnia- rzekł po czym zdematerializował się w parę wodną.

-Super...-westchnęłam na myśl o całym dniu sama i zrezygnowana ruszyłam ku świątyni.
Zapukałam a kiedy nikt nie otwierał, weszłam i już wtedy zaniemówiłam z wrażenia. Chociaż z zewnątrz wyglądała na małą to w środku był to jeden wielki las a sufit pokrywały piękne gwiazdozbiory i lśniący księżyc. Zapatrzona w niego, tyłem do mnie stała ta sama 12-latka z Narady Bogów. W ręce ściskała myśliwski nóż a przez plecy miała przewieszony kołczan ze strzałami i łuk.

-Artemida-wypaliłam szybko. Bogini odwróciła się i spojrzała na mnie unosząc brwi. No po prostu miodzio... już na początku się skompromitowałam.- To znaczy... yyyy.... witaj pani Artemido, patronko lasów, zwierząt ,łuczników i różnych innych rzeczy, które..eee...z pewnością są bardzo ważne...- gadałam co mi ślina na język przyniosła ale widząc jej pobłażliwy uśmiech zamknęłam się.

Córka Olimpu - na podstawie Percy JacksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz