Dni mijały nam bardzo wolno. Wciąż dyskutowaliśmy nad miejscem do którego udamy się w następnej kolejności. Tym razem jednak nie mieliśmy szpiega w szeregach wroga. Nie mieliśmy osoby, nad której lojalnością mogliśmy się zastanawiać. Właściwie to nie mieliśmy żadnej wskazówki co do tego, gdzie możemy szukać Nica di Angelo, Mrocznej Mordy i ich świty, wraz z przedmiotami, których potrzebują do całkowitego powstania. Wobec tego, korzystając z tej niezwykle irytującej bezczynności, postanowiliśmy poszukać niebiańskiego spiżu, gliny oraz wszelakich paskudztw potrzebnych Valdezowi w razie kolejnej awarii, która znając życie, zdarzy się wtedy, kiedy nie będziemy mieli na to czasu.
Byliśmy już kilka dni od dopłynięcia do brzegu pobliskiej wyspy, kiedy coś zaczęło się dziać. Na jednym z nocnych patroli, kiedy akurat sama stałam przy sterburcie, nagle poczułam nagły ścisk wokół szyi. W jednej sekundzie całe powietrze z moich płuc wyleciało, nie mogłam wziąć nawet najmniejszego wdechu, a na karku poczułam przeraźliwe, wręcz obezwładniające zimno.
Jako heroska ,w całym swoim życiu, przeżyłam niejedno okropieństwo, jednak to był pierwszy raz kiedy czułam się tak bliska śmierci. Tej prawdziwej śmierci...
Po prawdzie...nigdy nie czułam się tak bezsilna.
Tkwiłam zamknięta w bezdechu przez około minutę, jednak chwila ta ciągnęła mi się jak najgorszy koszmar. Nigdy nie byłam tak bardzo przerażona tym co się dzieje. Kiedy po części ze strachu, po części z braku tlenu, mroczki zaczynały pojawiać mi się przed oczami, to straszliwe uczucie zniknęło.
Natychmiast wzięłam charczący głęboki oddech i opadłam na kolana, kurczowo ściskając poręcz. Oczy zaszły mi łzami, rozkasłałam się na dobre i drugą ręką chwyciłam się za pierś. Dokładnie w tej samej chwili usłyszałam czyjeś kroki za sobą i poczułam rękę na swoich plecach. Pomiędzy kaszlnięciami, zdołałam zdzielić tego kogoś w wyciągniętą rękę i odskoczyć z przerażeniem w tył.
-To ja! To tylko ja! Jason!-krzyknęła postać.
Spanikowana, przetarłam załzawione oczy dłonią i wciąż nieudolnie łapiąc powietrze, zdołałam go zidentyfikować.
Syn Jupitera uspokajająco wyciągnął dłoń w moim kierunku i położył ją na moim kolanie.
-Mara posłuchaj mnie. Czy coś cie zaatakowało? Możesz mi odpowiedzieć?
Pokręciłam szybko głową, wciąż niewiarygodnie zszokowana. Byłam pewna, że to nie był atak. A przynajmniej z pewnością nie fizyczny. Wszystko czego doświadczyłam działo się w sferze umysłowej, co było jeszcze bardziej przerażające.
-Halo!-blondyn pstryknął mi palcami przed oczami i zbliżył się tak, by nawiązać kontakt wzrokowy.-Argo III do Mary. Co się stało?
-Ja...-zająknęłam się. Oddech zaczął powoli wracać do normy, a palące uczucie w płucach zniknęło. Mimo ciągłego chłodu pozostającego na mojej szyi, mogłam wreszcie się odezwać.-Ja...-odetchnęłam głęboko i potarłam czoło.-Już wszystko w porządku. To tylko...Emm...zadławiłam się.
Jason spojrzał na mnie z powątpiewaniem, ale podał mi rękę i pomógł wstać.
-Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko? Ja wiem, że nie jestem twoim bratem i nie rozmawialiśmy od dawna, ale...no...-chłopak podrapał się po głowie.-Mara każdy z nas jest członkiem tej misji. I każdy może zginąć. Musimy sobie ufać.
-Ufam ci Jason.-popatrzyłam na niego, po czym oparłam się o barierkę.-Ja po prostu...sama do końca nie wiem co się stało. Po prostu nagle zabrakło mi oddechu. Nie wiem...
-Atak paniki?-blondyn oparł się zaraz obok mnie.-Nie znam się na tym, ale pamiętam, że jeden dzieciak w Obozie Jupitera czasem je miewał. I z tego co wiem ,tak właśnie to wyglądało.
CZYTASZ
Córka Olimpu - na podstawie Percy Jackson
FantasyPercy Jackson, każdy kto chodź raz sięgnął po powieść Ricka Riordana, bądź słyszał o jego książkach, zna tego bohatera. Dziecko Posejdona, bohater nie jednej przepowiedni, wraz z przyjaciółmi ocalił świat nie jeden raz. Ale co by było gdyby jego his...