Jedna wizja.

468 28 9
                                    

   Wszystko zaczęło się od tego głupiego noża do masła Piper. Tak...mam na myśli Katioptris. Ten cholerny scyzoryk wpędził nas w ponury nastrój już na samym początku misji. 

Innymi słowy nie mogło być lepiej! Nie dość, że dzisiaj miałam poznać tych nowych...Hazel i Franka....to jeszcze te wieści. Po zjedzeniu śniadania wstawaliśmy wszyscy od stołu gdy córka Afrodyty krzyknęła. Wpatrywała się w swój sztylet ze skupioną miną, przez kilkanaście minut nie odzywając się ani słowem. My siedzieliśmy jak na szpilkach i wpatrywaliśmy się w nią z wyczekiwaniem. Po chwili drżącymi rękami odłożyła go na stół.

-Co widziałaś?-nie mogła wytrzymać Anabeth.

-Coś...dziwnego.

Leo przewrócił oczami i zabębnił palcami o stół.

-Coś tak dziwnego jak braci Hoodów w urzędzie skarbowym czy coś niepokojącego?

-Zdecydowanie to drugie-odparła i przetarła twarz dłońmi.

-Na bogów, Pipes powiesz wreszcie?-zniecierpliwił się Jason i położył dłoń na ramieniu dziewczyny.

-W wizji była noc. Najpierw widziałam tylko gwiazdy...ale potem...Cała zgraja czarnych jak węgiel smoków. Było ich tyle, że nawet nie umiałam ogarnąć ich wzrokiem. Na samym czele leciał jeden, największy...

-Czarny.-warknęłam.

-Kto?-zdezorientował się Percy.

-Coś jakby najlepszy z mrocznych smoków. Taki-pomyślałam chwilę.-lider. U nas jest to Szary. Ani on, ani jego konkurent po tamtej stronie nie są najstarsi, ale zdecydowanie najsilniejsi. A o to chodzi...

-Zrozumiałem. Swoją drogą...Szary, czarny...ciekawe imiona. Kreatywne.-zakpił Percy.

-Spróbuj sam nazwać zgraję smoków z sensem...- teatralnie przewróciłam oczami.

-Zamknijcie się i dajcie dziewczynie dokończyć.- warknął trener Hedge.

-Dziękuję-odezwała się na powrót Piper i kontynuowała opowieść-Na grzbiecie tego smoka dojrzałam jeźdźca...

-Nico-wyrwało mi się.

Satyr spiorunował mnie wzrokiem nakazującym milczenie, pod groźbą użycia kija baseballowego.

-Tak. Nico.-brunetka nie zważyła na wzrok trenera i opowiadała dalej.- Ten Czarny zleciał w dół do wejścia jakiejś jaskini ,a u jej wejścia syn Hadesa zeskoczył na ziemię. Z jaskini wyszedł wtedy Will.-zrobiła krótką przerwę i spojrzała na mnie ostentacyjnie. 

Zignorowałam to i spuściłam wzrok.

-W ręce trzymał jakieś czarne zawiniątko. Wyglądało troszkę jak wielka czarna zasłona w przebieralni.-zamyśliła się na chwilę po czym kontynuowała.- Powiedział coś takiego "Mam to, o co prosił. Zwinięcie go z jej domku nie było takie trudne. Musiałem się nagimnastykować żeby dobrze go schować, ale najważniejsze, że w końcu go mam." Nico chyba coś odpowiedział ale nie dosłyszałam jego słów, bo scena się zmieniła. Ujrzałam nas w jakiejś komnacie. Może pałacu...trudno powiedzieć. Jakaś wielka, mglista, czarna postać.

-Chaos-szepnęła Anabeth, zanim zdążyłam choćby otworzyć usta, a Piper pokiwała w zamyśleniu głową.

-Możliwe. Była półprzezroczysta i zdawała się gromadzić dziwną, czarną energię wokół siebie. Po jego obu stronach stały te czarne smoki, a po prawej Nico i Will. Syn Apolla trzymał ten sam pakunek. Ten...Czarny Pan...-zająknęła się.-on powiedział coś w stylu "Spełnij swą powinność Solace. Wreszcie ukrócę jej nędzny żywot. Daj mi go". I wtedy..eh to było dziwne. Will jakby. On się zawahał. Ale nie jestem pewna. Wizja wtedy się urwała.-przerwała na chwilę.

Córka Olimpu - na podstawie Percy JacksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz