Smutne powroty

537 32 8
                                    


-Uważaj!-krzyknęła.

Nie odwracając się, uchyliłam głowę, słysząc brzdęk zwalnianej cięciwy i w myślach błyskawicznie pomodliłam się do Artemidy ,żeby ta konkretna strzała nie trafiła. Widocznie bogini postanowiła mnie wysłuchać i złoty pocisk, wypuszczony z łuku Willa, przemknął mi nad głową wbijając się o dziwo, centralnie w środek klamry. Odetchnęłam z ulgą. Teraz wystarczyło tylko szarpnąć mocno w dół, by uwolnić spętanego boga. Wyczuwałam jego regenerującą się moc i (tu akurat trudno się dziwić) nieokiełznaną wściekłość. Już miałam łapać za strzałę gdy ponownie usłyszałam przeraźliwy wrzask.

-Mara!

Odwróciłam się w porę, by zobaczyć, jak jakiś cień przemyka mi przed nosem i odpycha w tył. Nade mną stał Nico di Angelo wyglądający, jakby zaraz miał wbić we mnie miecz....miecz, którego nie było...Zerknęłam w bok i serce podeszło mi do gardła. Zobaczyłam leżącą na posadzce Mellisę, przebitą na wylot mieczem i walczącą o każdy oddech.

-Nie!!! -wrzasnęłam zrozpaczona. 

Doskonale rozumiałam co się stało. Ten cholerny kretyn zaszedł mnie od tyłu i chciał wbić mi ostrze ze stygijskiego żelaza prosto w plecy (co za dżentelmen!), ale córka spętanego boga zaskoczyła go całkowicie i rzuciła się przede mnie, przyjmując na siebie śmiertelny cios. Nico di Angelo, jak gdyby nigdy nic, podszedł do rannej i brutalnie wyciągnął swój miecz, z jej brzucha. Dziewczyna zakrztusiła się i przyłożyła dłoń do krwawiącej wściekle rany. 

Nie powiem...Byłam w tamtej chwili równie wściekła jak siedzący w sarkofagu Apollo. No właśnie, Apollo! Ze łzami bezsilnej złości w oczach szarpnęłam strzałę w dół i uwolniłam nieźle zniecierpliwionego już boga. Wyskoczył ze swojej trumny niczym 7-metrowa Supernova i zmierzył wściekłym wzrokiem okolicę. Zanim zdążył podjąć się jakiekolwiek działania Nico momentalnie oceniając sytuację chwycił Willa za ramię i obaj rozpłynęli się w ciemność, korzystając z talentu syna Hadesa, do podróży cieniem. 

Mimo ,że obaj zbiegli, całą salę wciąż wypełniały żądne ofiar szkielety. Bóg medycyny wskazał na nie niedbałym ruchem ręki i wszystkie rozleciały się w proch, wracając do bram Hadesu. Apollo wydawał się być dosyć z siebie zadowolony, ale mina mu zrzedła ,gdy ujrzał swoją dawną uczennicę, klęczącą nad jego córką. Skurczył się do rozmiarów człowieka i podszedł do nas, kucając po drugiej stronie dziewczyny. Położyłam sobie głowę przyjaciółki na kolanach i szlochałam, patrząc na jej wykrzywioną w grymasie cierpienia twarz.

-Ty idiotko!-krzyczałam na nią- Na bokserki Aresa, po co mnie zasłaniałaś?!

-Inaczej...-wychrypiała, zerkając na Apolla.- nie uwolniłybyśmy taty...

-Dałabyś radę!

-Nie dałabym i ty o tym wiesz. -odparła twardo. Znaczy się twardo jak na kogoś z kogo zrobiono kabaczek. Jej coraz bledsza twarz, wykrzywiła się w figlarnym uśmiechu.-Poza tym ktoś musi uratować ten świat.

Pociągnęłam nosem, kręcąc głową. Mellisa natomiast westchnęła głęboko i przymknęła oczy.

-Nie!-potrząsnęłam nią.-Nie umieraj! Proszę....My tyle przeszłyśmy...Nie możesz....Nie teraz-jąkałam się.

-Właśnie teraz.-uśmiechnęła się słabo, po czym spojrzała mi w oczy.-Maro. Will ..on...

-Jest zdrajcą-warknęłam-Nic tego nie zmieni. Zemszczę się, za ciebie. Przysięgam na S...

-Nie. -syknęła, powstrzymując mnie przed złożeniem najbardziej wiążącej obietnicy na świecie.-Nie waż się przysięgać....

-Ale on...

Córka Olimpu - na podstawie Percy JacksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz