Kolejny rok mojego życia był tak zagmatwany ,że nie jestem w stanie całego dokładnie opisać. Mówiąc w wielkim skrócie ukrywałam się przed olimpijczykami co było bardzo trudne, zwłaszcza gdy pewna bogini nasyła na mnie śledzące sowy... Trzymałam się jak najdalej od mórz i praktycznie nie wykorzystywałam moich talentów. Po co niepotrzebnie zwracać na siebie uwagę? Po ponad połowie bezustannej ucieczki zdecydowałam się wysłać wiadomość iryfonem. Po niekończących się przeprosinach, prośbach, krzykach, kłótniach i piorunowaniu spojrzeniami osiągnęliśmy porozumienie. Od tamtej pory przestałam uciekać, ale nie wróciłam na Olimp. Chociaż konsultowałam się z moimi nauczycielami to stałam się samotnikiem. Mroczny został ze mną chwilę ale wiedziałam ,że tęskni za Obozem więc odesłałam go. Z ciężkim sercem patrzyłam jak wieczorem odlatywał na swych czarnych jak stygijskie żelazo skrzydłach. Straciłam przyjaciela. Znowu...
Po tym wszystkim sama jak palec błąkałam się po świecie w zbroi, z mieczami w dłoniach, łukiem przewieszonym przez plecy i ponurą determinacją by zabić każdego potwora sprawiającego jakiekolwiek zagrożenie. Dzięki naukom u bogów praktycznie nie było dla mnie rzeczy niemożliwych. A jeśli były to z całych sił starałam się przekonać ,że jednak są możliwe. Kilka razy przy pomocy Hermesa odwiedzałam Kalipso na Ogygii, ale nasza przyjaźń która kiedyś była dla mnie jedyną rozrywką zaczynała blednąć. Wiem ,że będzie moją przyjaciółką na zawsze, ale ilekroć chciałam zostać z nią dłużej coś wołało mnie z powrotem. Widząc to przyjaciółka kręciła zrezygnowana głową i poganiała mnie do opuszczenia wyspy, jeśli oczywiście znowu ją odwiedzę. Nie wiem jak Kalipso mnie znosiła.
Zmiany w moim życiu widoczne też były w moim wyglądzie fizycznym.Burza rudych włosów sięgała mi już do pasa, a w zielonych oczach nie było już zwykłej dziecięcej ciekawości, ale ostry błysk. Ilekroć spoglądałam na taflę wody nie wierzyłam ,że ta dziewczyna z zaciśniętymi wargami, skupionym wzroku i spiętą sylwetką to ja. Na mojej twarzy pojawiła się też nowa blizna. Pod wargą, po prawej stronie widoczna była wąska 2 centymetrowa kreska, po odłamku zbroi stopionego Minotaura z Mount Rashmore.
Pewnego dnia, kiedy jak zawsze wyruszałam w dalszą drogę uciekając przed goniącymi mnie potworami znalazłam obok mojego namiotu świeże ślady młodego jak przypuszczałam smoka. Takiego pokroju stwór trafiał się rzadko, więc ochoczo ruszyłam po śladach bestii. Zdjęłam z pleców łuk i nałożyłam strzałę na cięciwę. Wyszłam na polanę, nisko kuląc się przy ziemi, gdy dostrzegłam młodego niedużego smoka. Leżał na środku łąki ze złożonymi skrzydłami obwiązanymi, wraz z pyskiem sznurami. Nad nim stał rosły dziki centaur unoszący sztylet ,którym chciał zadać ostatni cios bestii. Miałam już odejść zostawiając centaurowi upolowanego potwora, ale uchwyciłam spojrzenie gada. Czerwona bestia wpatrywała się we mnie przerażająco żółtymi ślepiami. Uchwyciłam z nim jakiś dziwaczny kontakt ,a w moim umyśle pojawiło się błaganie. Nie wiem co się ze mną stało ,ale jak zahipnotyzowana nie spuszczając wzroku ze smoka podbiegłam i przycisnęłam cięciwę do policzka, celując wprost w centaura. Wróg nie zdążył nawet nic powiedzieć, gdy świsnęła strzała i wbiła się głęboko w jego szeroki tors. Odłożyłam łuk na ziemię i wyciągnęłam krótki nóż myśliwski. Rozcięłam nim więzy smoka nim zdążyłam pomyśleć jak bezdennie to było głupie z mojej strony. Gdy gad się na mnie rzucił, upuściłam ostrze i złapałam ponownie za łuk. Zanim zdążyłam go napiąć smok chwycił mnie w szpony i uniósł się w powietrze, a z kołczanu wypadła cała potencjalna broń. Miecze były usztywnione pazurami podobnie jak cały mój tułów. Jedyne co mogłam zrobić to bezustannie bić smoka łukiem i próbować go zapalić, lub oblać wodą. Ale co zrobi ogień i woda smokowi z pancernym ciałem? No właśnie nic. Po kilku próbach przestałam więc się szarpać. Nabrałam ponurej pewności ,że chce pożreć mnie w swojej kryjówce. Pomyślałam tylko:
CZYTASZ
Córka Olimpu - na podstawie Percy Jackson
FantasyPercy Jackson, każdy kto chodź raz sięgnął po powieść Ricka Riordana, bądź słyszał o jego książkach, zna tego bohatera. Dziecko Posejdona, bohater nie jednej przepowiedni, wraz z przyjaciółmi ocalił świat nie jeden raz. Ale co by było gdyby jego his...