Umowa zawarta, córko Posejdona

309 20 20
                                    

Bóg Podziemia zwisał z jednej ze ścian dziury prowadzącej do Tartaru, trzymając się wystającego kamienia tylko jedną ręką. Cały poza właśnie nią, obwiązany był łańcuchem ciągnącym się w dół tak daleko, że nie widziałem jego końca. Sam Hades wyglądał jakby przed momentem walczył z Kronosem zupełnie sam, dłoń zaciśnięta na głazie drżała pod wpływem wysiłku, a na czole występowały mu coraz to nowe krople potu.

Mimo odległości, od razu zdałem sobie sprawę w jak wielkich tarapatach się znajduje. W końcu przyszło mi zdradzić najdroższych przyjaciół dokładnie wtedy, kiedy podobnym łańcuchem spętany był mój ojciec. Co prawda po tamtym wydarzeniu, gdy zobaczyłem wizerunek cierpiącego Apollina we wspomnieniach Chaosa myślałem, iż nigdy więcej nie przyjdzie mi oglądać powodu tak wielkiego bólu jaki dosięgnął boga słońca. 

-Vlakas.-szepnąłem do siebie.

Gdybym tylko wiedział, jak bardzo się pomylę, z pewnością zainteresowałbym się złocistymi koluchami dużo wcześniej. Zignorowałem Percy'ego, który po mnie wrócił i wpatrzyłem się w oczy boga, którego własny syn maczał palce w jego uwięzi. Zdałem sobie w tamtym momencie sprawę, że właśnie on, jako jedyny był w tamtym momencie w stanie chociażby zagrozić Fobetorowi torturującemu Marę, oraz w jakikolwiek sposób wywiązać bitwę między sobą a bogami, co dałoby nam cień szansy, by uratować rudowłosą. I o ironio, tylko on mógł nam wtedy pomóc. 

Przemknąłem obok otworu i przywołałem do siebie syna Posejdona, wyjaśniając mu po cichu sytuację. Jego oczy, z każdym moim słowem robiły się coraz większe, a kiedy wychylił się by spojrzeć na uwięzionego boga, jego usta zacisnęły się w wąską kreskę.

-Na wszystkich bogów, dlaczego on...-mruknął, po czym zwrócił się do mnie.-Jaką mamy pewność, że nam pomoże?

Wzruszyłem ramionami i popatrzyłem na niego ze zwątpieniem wypisanym na twarzy.

-Oprócz tego, iż torturują jego córkę, nie mamy absolutnie żadnej.

-Wiesz jacy bogowie są w stosunku do swoich dzieci...

-Percy, to nasza jedyna szansa i dobrze o tym wiesz.

Konwersację przerwał, a zarazem i zakończył pełen bólu wrzask Mary, który sprawił, że oboje wychyliliśmy się przez otwór, chcąc sprawdzić co się dzieje.

Dziewczyna tym razem była w pełni przytomna. Jej wielkie, przerażone oczy strzelały w różnych kierunkach przypominając osaczone, dzikie zwierzę. Krew która zabarwiła cały jej prawy bok, oraz ręce i nogi sprawiała iż wyglądała, jakby dopiero co odbyła walkę swojego życia. 

Bóg koszmarów uklęknął zaraz przed nią i trzymając ją za podbródek mówił coś, czego nie byliśmy w stanie dosłyszeć, a siedząca na czwartym tronie, wyczerpana boginii spokojnej śmierci wciąż szamotała się na siedzeniu i ku uciesze reszty bogów, próbowała oderwać swą dłoń od naszyjnika, który bez własnej woli wciąż kurczowo ściskała. 

Rudowłosa zdawała się być w jakimś transie. Słuchając słów Fobetora i jednocześnie w ogóle nie zwracając na niego uwagi, sprawiała wrażenie jakby sama nie wiedziała, gdzie dokładnie się znajduje. Podkrążone oczy wciąż nieprzytomnie błądziły po sali, a spierzchnięte usta poruszały się bez żadnego sensu, sprawiając, że na jej i tak już zapadnięte policzki co chwila wpadały nowe cienie.

Percy znajdujący się obok mnie wypatrzył w końcu Hadesa, mierząc go niepewnym spojrzeniem, po czym oboje oderwaliśmy wzrok od przerażającej sceny rozgrywanej na dole. 

-Czy to te same łańcuchy, którymi spętany był twój ojciec?-zapytał bez ogródek sprawiając, że byłem w stanie uwierzyć iż gdyby Anabeth go usłyszała, z pewnością nie nazwałaby go Glonomóżdżkiem.

Córka Olimpu - na podstawie Percy JacksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz