Tłumaczenia

336 25 2
                                    


  Po powrocie na Argo III od razu poszłam do kajuty. Byłam brudna, głodna i zmęczona, ale i tak nie mogłam położyć się spać. Jason zaproponował żeby każdy udał się do swoich pokoi na góra piętnaście minut, by choć trochę odsapnąć. Potem wszyscy musieliśmy zabrać się za naprawianie statku. Póki co trener Hedge stał na rufie, wciąż zbulwersowany naszą miesięczną nieobecnością. Gdy byłam sama ze sobą, po raz pierwszy zaczęłam dokładnie analizować to co stało się ostatnio, siedziałam ze spuszczoną głową i zastanawiałam się nad kłótnią z Percy'm, która właściwie wynikła zupełnie z niczego, akurat wtedy gdy zaczęliśmy się świetnie dogadywać. Nie dałam sobie jednak dużo czasu i szybko wstałam, by pójść pod prysznic. Kiedy się ubierałam zerknęłam mimowolnie na ranę na łydce, która nadal bolała, ale nie chciałam używać ambrozji. Mieliśmy jej stanowczo za mało. Wiedząc, że nie zostało mi dużo czasu, szybko wciągnęłam czarne szorty, pomarańczowy podkoszulek Obozu Herosów, a na nogi założyłam czarne trampki. Zmieniłam bandaże na łydce i posmarowałam przecięcia na rękach i nogach jakąś leczniczą maścią dla ludzi. Wychodząc z pokoju ,w biegu związałam mokre włosy w kucyka, przy użyciu kraciastej bandany. Lekko kuśtykając wpadłam jeszcze do mesy, w której siedział akurat Frank. Przysadzisty Azjata pałaszował naleśniki z malinowym (sądząc po wyglądzie) dżemem. Podeszłam do swojego miejsca przy stole ,pomyślałam na co mam w danej chwili ochotę, a na moim talerzu natychmiast pojawił się wielki, ciemnoczerwony owoc granatu. Jedliśmy z synem Aresa ( albo Marsa, w rzymskim wypadku) w milczeniu i pośpiechu. Kiedy oboje skończyliśmy Frank zapytał.

-Idziesz do maszynowni?

Kiwnęłam głową i zerknęłam na niego.

-Mamy dużo pracy ,jeśli chcemy zdążyć ze wszystkim.

-Jeśli mam być szczery, to bardzo wątpię, żebyśmy zdążyli.-wyznał.

-To mnie pocieszyłeś.-westchnęłam, a Frank się roześmiał.

-Nie chcę być pesymistą, ale mimo tego, że mamy Leona, Festusa, nas wszystkich...nie jestem pewien czy wygranie tej wojny jest jeszcze możliwe.

Popatrzyłam na niego poważnie i zapytałam cicho.

-Naprawdę myślisz, że to co teraz robimy nie ma już sensu?

-Nie powiedziałem, że nie ma sensu.-zaoponował, a jego przypięta do koszulki oznaka pretora zalśniła w słońcu, jakby się z nim zgadzała.-Powiedziałem, że mimo, że nikt nie przyjmuje tego do wiadomości, to może już być za późno.

-Niby dlaczego?-mój głos zabrzmiał ostrzej niż zamierzałam, ale Frank nie zareagował na to, tylko zaczął tłumaczyć.

-No bo wiesz. Przepowiednia wygłoszona była dawno temu.-podrapał się po głowie z zakłopotaniem.-Wcale nie musiała oznaczać, że to...

-Że to ja jestem tym dzieckiem z przepowiedni?

-No wiesz, nie jest powiedziane kiedy przepowiednia ma być spełniona...

-Sugerujesz może, że pan Chaosu wcale nie powstaje?-zapytałam z niedowierzaniem.-Że to co widziałam na misji z Willem i Mellisą to nie była prawda?-nie wierzyłam, że Frank może aż tak mi nie wierzyć.

-Nie Mara.-powiedział twardo-Chodzi mi o to, że może przepowiednia powinna być spełniona dawno temu. Może kiedyś, w odleglejszej przeszłości był ktoś...inny kto mógł to zrobić. Jakaś inna dziewiątka...

-Boisz się.-stwierdziłam-Nie wierzysz, że wszystko znów zależy od naszej grupy.

-Może i nie wierzę, ale nie wmawiaj mi, że się boję.-starał się zabrzmieć groźnie ale nie wyszło mu to za bardzo. 

Córka Olimpu - na podstawie Percy JacksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz