***
Kolejny mroźny dzień w Kirigakure. Młoda Reiko szykowała się do sekretnego spotkania z duszą na ramieniu. Na skraju wioski, w zasypanym śniegiem lesie, miał oczekiwać na nią tajemniczy Kagami. Ostatnie spotkanie wpędziło młodą kunoichi w morze wątpliwości i podejrzeń, które zamierzała rozwiać. Musiała zaryzykować. Ten chłopak był dla niej (niestety) równie ważny jak Daisuke, z którym powoli zaczęła randkować. Chciała wiedzieć, w kogo inwestuje uczucia, chociaż zdawała sobie sprawę, że nigdy nie będzie mogła mieć ich dwóch. Musiała być jednak pewna. Interesował ją związek na całe życie, a nie skakanie z kwiatka na kwiatek.Rodzicom powiedziała, że wychodzi do Daisuke, a szatyna poprosiła o krycie pleców. Wszystko więc było przygotowane, a sytuacja miała się nigdy nie wydać. Zresztą ojciec chyba by ją zabił za coś takiego. Ta dziewczyna, mała niesforna Yuki, zawsze jednak chodziła własnymi ścieżkami, zupełnie jak nie do końca udomowiony kot. Tak było i tym razem. Musiała go zobaczyć. Nawet, jeśli to miał być ostatni raz w życiu... chciała wreszcie spać spokojnie w nocy. Chciała mieć spokojne serce. I sumienie.
Po dość mozolnej wędrówce wreszcie opuściła teren wioski, kierując się przez potężne zaspy do miejsca, gdzie zwykle się spotykali - koło przydrożnej kapliczki. Czekał na nią. Dłonie wsuwał w kieszenie spodni, a wzrokiem błądził gdzieś po śladach własnych butów, którymi naznaczył zbity śnieg. Serce jej przyśpieszyło na sam jego widok. Musiała się jednak opanować.
- Kagami-san...! – niby szepnęła, choć w tym głuchym borze i tak zabrzmiała bardzo donośnie. – Kagami... to ja! Jestem.
- Reiko-san... - podniósł na nią trochę nieobecne spojrzenie. Teraz spostrzegła ślady zaczerwienienia bladej skóry i przekrwienie oczu. Serce jej się ścisnęło. - Dobrze cię widzieć - wysilił się na uśmiech.
Zamarła. Zatrzymała się jakiś metr od niego, choć tak bardzo chciała wpaść mu w ramiona. Czuła jednak aż zbyt wyraźnie, że coś jest nie tak. Dawno nie widziała tak gorzkiego uśmiechu. I równie gorzkiego spojrzenia. Wyglądał sztucznie. Zupełnie tak, jakby miał na sobie maskę, która pękła i teraz kruszy się kawałek po kawałku, dopiero ukazując prawdziwe oblicze mężczyzny. Reiko pokręciła wolno głową.
- Bogowie... co ci się stało? – spytała cicho. – Płakałeś? Myślałam, że nasze spotkanie będzie radosne...
- Ja też miałem taką nadzieję... - westchnął, zaciskając z bólem powieki. Z całych sił próbował się jakoś trzymać. – Ale możesz mnie jeszcze uszczęśliwić. Ten ostatni raz - chcąc nie chcąc, z jego oczu popłynęło trochę łez. A raczej łez zmieszanych z krwią. Teraz nabrała pewności.
- Ostatni raz... więc odchodzisz. Zostawiasz mnie – sama uśmiechnęła się tak samo gorzko jak i on. Przeraził ją jednak widok krwi wyciekającej spod powiek. – Kagami-san... coś złego się z tobą dzieje. Krwawisz. Walczyłeś, jesteś ranny...?
- N-Nie - nagle spłoszony szybko otarł łzy wierzchem dłoni. - Ja... ja po prostu cierpię. Niestety, Reiko. Moja rodzina wyznaczyła mi żonę. Nawet jej dobrze nie znam... ale dla nich to nie ma znaczenia. Chyba wyczuli, że dali mi zbyt dużo swobody i będą z tego problemy - zaśmiał się ze smutkiem. - Ślub za tydzień, ale musiałem się jakoś wyrwać, aby cię zobaczyć...
- Kagami... - wyszeptała bezradnie. Zabrzmiała wręcz płaczliwie, ale nie pozwoliła sobie na tak żywą rozpacz. Po prostu przywarła do niego z mocą, wtulając się w pierś mężczyzny. W ogóle nie przejmowała się mokrymi płatkami śniegu na jego czarnej pelerynie. – Tak mi przykro, kochany... jak oni mogli ci to zrobić? Nieznaną osobę? To okropne...!
CZYTASZ
Cena Grzechu [Naruto]
FanfictionKrótko po zakończeniu Czwartej Wielkiej Wojny Shinobi Sasuke i Sakura wzięli dawno upragniony ślub. Początkowo życie wydawało się bajką. Lada moment na świecie pojawiła się Sarada. Mimo tego Sasuke, ciągle nękany demonami przeszłości, nie potrafił o...