Niektórzy tak po prostu mają

97 5 7
                                    

Po czasie usłyszeli pukanie do drzwi. Z piekarnika i garnków wydobywały się niesamowite zapachy, rozpylając się po całym pomieszczeniu. Taki zapach obiadu towarzyszył Naomi aż do drzwi. Przeszła wąski przedpokój, aby otworzyć pierwszym gościom. Jak się okazało, byli to Tsubasa oraz urocza Hanabi.

- Cześć! – kociooka uśmiechnęła się szeroko. – Wszystko prawie gotowe, ale czekamy jeszcze na Naruto z rodziną. Chodźcie – otworzyła szerzej.

- Cześć, Nao! - przywitał się wesoło Tsubasa, w dłoniach taszcząc spory pakunek. Wszedł do środka wraz z Hanabi. - Ale masz uroczy brzuszek! Rośnie jak na drożdżach!

- Wyglądasz kwitnąco, Naomi-san! – skomplementowała ją wesoło niższa szatynka. – Ciąża poprawiła ci cerę!

- Chyba chłopiec, co? - zagadnął Tsubasa. - Przy chłopcach kobiety podobno promienieją - zaśmiał się, unosząc spory pakunek. - Nie dam ci tego teraz, bo to dość ciężkie, ale mamy z Hanabi dla ciebie spóźniony prezent urodzinowy i wyprawkę dla malca. W końcu pampersy, oliwki, smoczki, pajacyki i tak dalej swoje kosztują.

- Kya, jesteście najlepsi! – Naomi naprawdę bardzo się ucieszyła, zaraz przytulając i jedno, i drugie. – Bardzo dziękuję, Sasuke też się ucieszy. Wchodźcie, wchodźcie – zaczęła machać ręką w stronę przedpokoju – Tsubi, musisz się rozebrać, zanim ci coś powiem – dodała, po czym krzyknęła w głąb domu. – Kochanie! Możesz na chwilę? Przyszli z ciężkimi prezentami!

- Już są? - usłyszała z kuchni. Szybko pojawił się w przedpokoju, ocierając dłonie kuchenną ścierką. Wywalił oczy na spory pakunek. - Witajcie... Widzę, że zaszaleliście - od razu przewiesił ścierkę przez ramię, aby chwycić za prezent. - Faktycznie ciężkie. Co to?

- Wszystko! - zaszczebiotała Hanabi. - Cała wyprawka dla malucha i jeszcze prezent dla Naomi-san!

- No właśnie... malucha - Yuki spojrzała na narzeczonego z rozbawieniem. - Jakbym wam to powiedzieć.

- Może niech najpierw usiądą? - odwzajemnił spojrzenie ukochanej. - Chodźcie, zapraszam do jadalni. Naprawdę lepiej będzie, jak usiądziecie. Dziękuję wam za inicjatywę.

- Oho, coś grubego się szykuje - rzucił rozbawiony okularnik, pomagając swojej wybrance ściągnąć elegancki płaszczyk. Zdjęli buty i zaraz poszli za nimi.

- Siadajcie, gdzie chcecie - poprosił Sasuke, zaraz stając przy szatynce i obejmując ją lekko ramieniem. Czekał, aż spokojnie zajmą wygodne krzesła. - Myślę, że ucieszycie się wraz z nami.

- Czekamy z utęsknieniem – Tsubasa zapraszająco wyciągnął rękę.

- Będziemy mieć trojaczki! – zaszczebiotała szybko kociooka, aż drżąc z ekscytacji. Uśmiechała się tak szeroko jak nigdy. Jak dziecko, które dostało wymarzoną zabawkę po całym roku czekania.

- Trojaczki?! – pisnęła zszokowana Hanabi, zaraz cała się rumieniąc. – Kyaaaaa! To niesamowite, co nie?

- Troja... co? – szatyn zamrugał kilkukrotnie, patrząc to na Sasuke, to na Naomi. W tę i z powrotem. – Trojaczki... heh. To chyba... ewene...

I nagle zleciał z krzesła, na którym siedział, jak długi rozkładając się na drewnianych panelach. Fortunnie udało mu się nie zlecieć na twarz i nie rozbić okularów. Hanabi wyjrzała zza stołu, wykrzywiając się z niesmakiem.

- Faceci to są jednak słabi – skwitowała dobitnie.

- Widzisz! Też zemdlał - Sasuke wskazał na Tsubasę ręką. - A nawet nie jest ich ojcem! - dodał, dopiero po chwili domyślając się, że powinien coś z tym fantem zrobić. - No dobra, stary... - złapał go ostrożnie pod pachami - poleżysz chwilę na kanapie.

Cena Grzechu [Naruto]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz