Echo przeszłości

94 4 5
                                    

Niespełna kilka sekund później teleportowali się idealnie pod bramę domostwa rodziców dziewczyny. Snujące się dookoła dusze, nawet jeśli zareagowały na ich nagłe pojawienie się, to nie wyciągnęły z tego żadnych konsekwencji. Nikt do nich nie podszedł, nikt nie zawołał, nikt nie pytał. Za to Naomi rozglądała się nagle dziwnie podniecona, powtarzając co chwilę, że pamięta ten dom, tamten dom, tę ulicę, tamtego wujka i ciotkę, a nawet psa czy kota. Chyba trochę z tym wszystkim przesadzała, w końcu była siedmioletnią dziewczynką, gdy ostatni raz widziała dzielnicę swojego klanu w takim wydaniu, ale Sasuke wytłumaczył to po prostu szczęściem narzeczonej. To naprawdę było niczym cofnięcie się w czasie. I to do najpiękniejszych wspomnień.

- Halo! Wchodzicie czy nie? - powietrze przeszył nagle podekscytowany głos Reiko. Stała w progu, trzymając się otwartych na oścież drzwi. - Zobaczyliśmy was z okna w kuchni! Teraz już się nie wykręcicie! Naomi, ale ty przytyłaś, cholera jasna! - chichotała.

- To te wszystkie ciastka i budynie - mruknął rozbawiony Sasuke, trzymając mocno rozradowaną Yuki za rękę. - Dzień dobry, mamo, tato - podszedł do przyszłej teściowej z uśmiechem.

- Jak się dowiesz, co jest powodem tego balona, to padniesz! - Naomi od razu do niej krzyknęła. - Wstaw wodę na herbatę i każ tacie usiąść!

- Oho... - na twarzy Reiko pojawił się dziwny uśmieszek. - To ja rzeczywiście wstawię wodę na tę herbatę. Skarbie! Naosia prosi, abyś usiadł i na razie nie wstawał! - krzyknęła w głąb domu.

Podekscytowana sytuacją Naomi pociągnęła Sasuke za rękę, niemal wbiegając po schodkach na werandę, co było już niemałym wyczynem w piątym miesiącu potrójnej ciąży. Zdjęli buty, a wtedy Reiko od razu kazała im iść do salonu, gdzie Daisuke posłusznie siedział i się nie ruszał, za to Kagami chodził w tę i z powrotem z kubkiem kawy.

- Witaj tato, witaj wujku - przywitał się znowu Sasuke, obejmując szatynkę ramieniem. Widział, że drży z ekscytacji nie mogąc się doczekać aż wyjawi wspaniałe wieści rodzicom.

- Witajcie! - Daisuke uśmiechnął się do nich pogodnie. - Kiedy będę mógł wstać z kanapy? Przyznam szczerze, że chciałem pomóc Rei w parzeniu herbaty.

- Jak się upewnię, że duchy nie mdleją - kociooka roześmiała się, spoglądając z zaciekawieniem na Kagamiego. Był wysoki, szczupły i miał tak samo czarne włosy i oczy jak Sasuke. Tylko fryzura inna, a rysy twarzy nieco łagodniejsze. - Kagami-san, miło mi poznać.

- Na pierwszy rzut oka widać, że jesteś ich córką - rzucił zamiast przywitania, uśmiechając się do nich subtelnie, trochę nieznacznie, zupełnie jak stereotypowy Uchiha. - Miło mi cię wreszcie poznać, Naomi. Sasuke - do niego skinął spokojnie głową.

- Wzajemnie - odparła spokojnie Yuki, odwzajemniając uśmiech.

- Jak się czujesz, wujku? - zapytał od razu brunet, ale wyczuwając napięcie w powietrzu spojrzał na młodą Yuki. - Może najpierw nasza nowina...

- Ja mogę poczekać - zapewniła go zaraz kociooka, stąd ni zowąd pojawiając się przy spiętym nieco wysokim brunecie. - Kagami-san, mamy nadzieję, że po zejściu się z moimi rodzicami na nowo nie cierpi już pan mąk i agonii? - pytała jak zawsze bezpośrednio, patrząc mu uważnie w oczy, od czego mężczyzna szybko się speszył. - Proszę mi wybaczyć, ale skoro obcuje pan z moją mamą, to ja muszę wiedzieć, czy wszystko jest w porządku.

- Żeby tylko z mamą - parsknął dziwnie rozbawiony Daisuke.

Słysząc wtrącenie Daisuke, Sasuke zrobił minę, jakby wcale nie chciał tego słyszeć. Pozostało mu wzruszyć ramionami. To nie była jego sprawa. Spojrzał ma wujka wyczekująco.

Cena Grzechu [Naruto]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz