Wypis ze szpitala

87 5 0
                                    

Półtorej miesiąca, które dzieliło młodą Yuki i jej pociechy od ostatecznego opuszczenia murów szpitala i oddziału położniczego minęło parze niczym pół roku. Oboje byli już po prostu zmęczeni. Naomi skręcało na widok szpitalnych łóżek i ścian, a gdy pomyślała sobie, że po macierzyńskim będzie tu pracować... wzdrygnęła się. Wiedziała jednak doskonale, że to stan przejściowy, a jej pasja i chęć niesienia ludziom pomocy przezwycięży wszelką niechęć. Będzie też wówczas w zgoła innym położeniu. Sasuke męczyła za to tęsknota. Co z tego, że mógł ją odwiedzać? Raz, dwa, a przy dobrych wiatrach nawet trzy razy dziennie? Łóżko było puste i obce bez ciepła jej pulchnego ciała, a widok upragnionych maleństw był doprawdy słodko-gorzki. Były zdrowe, rosły w oczach... ale jedyne co mógł, to włożyć rękę przez okrągły otwór inkubatora, aby je pogłaskać. Mimo takiej możliwości i tak bał się to czynić, wyobrażając sobie, że jakimś cudem narobi im siniaków lub sprawi ból. Albo przypadkiem odczepi jakiś ważny kabelek... ich skóra była tak cienka i delikatna, że gdyby się zawziął, policzyłby prześwitujące, większe żyłki.
Nareszcie miało się to zakończyć. Tego dnia słońce świeciło wysoko, napełniając mieszkańców Konohy energią i nadzieją na lepsze jutro. Tak było też z młodymi rodzicami trojaczków. Podczas gdy brunet odwiedził Yuki, aby pomóc jej w zadbaniu o higienę przed zbudzeniem się dzieci i kolejną nauką karmienia ich (Senju zaleciła pierwsze próby pod okiem wyszkolonego i doświadczonego personelu) do sali weszła Tsunade. Wkroczyła bez pukania, wzrok wbijając w jakiś plik kartek przypiętych do plastikowej podkładki.

- Czy to już? – zapytała ją zniecierpliwiona szatynka. – Możemy już zabrać maleństwa do domu?

- Przeglądałam właśnie ich wszystkie badania oraz pomiary... - zaczęła Senju, wertując i przerzucając kartki - i myślę, że będzie to możliwe. Co prawda miały zostać z nami pełne dwa miesiące, ale jeśli badanie, które teraz przeprowadzę nie przyniesie żadnych przeciwwskazań, to tak, zabierzecie malce już dziś - uśmiechnęła się, podnosząc wzrok na pełnych nadziei rodziców.

- Naprawdę...? - brunet zapytał cicho, zaraz siadając przy szatynce i obejmując ją ramieniem. - Byłoby wspaniale - oczy trochę mu się zaszkliły, ale miał nadzieję, że nie zostanie to zauważone.

- Czy ja kiedykolwiek żartowałam w takich kwestiach? – Tsunade uniosła nieco gniewnie brew. – W pracy jestem bardzo konkretna, Sasuke. Pozwólcie, że do nich zajrzę i uciszcie się na moment – poleciła, odwracając się w stronę inkubatorów.

Trójka maleństw dopiero co miała się przebudzić. Rodzeństwo było już dosyć wyrośnięte jak na trojaczki, choć nadal ponadprzeciętnie delikatne. Czarne włoski puszyły im się na główkach niczym ptasi puch, a twarzyczki wyrażały błogi spokój. Na szczęście jeszcze nie sprawiały wielkiego kłopotu ciągłymi atakami histerii i płaczu.

Para oczekiwała w napięciu, uważnie obserwując poczynania blondynki. Ostrożnie przełożyła po kolei każdego malca na odpowiednio zabezpieczoną kozetkę, dokładnie osłuchała, obejrzała z każdej strony, potem jeszcze zważyła i zmierzyła. Jej twarz nie zdradzała nawet cienia zdenerwowania. Najwyraźniej wszystko było w porządku. Zwlekała z odpowiedzią, kreśląc coś w kartach małych pacjentów.

- Wygląda na to, moi kochani, że chłopcy otrzymują maksimum punktów w dziesięciopunktowej skali. Dziewczyna dziewięć, ale szybko dogoni rodzeństwo. Po prostu musi nabrać trochę masy - oznajmiła pogodnie. - Zatem nie widzę przeszkód, abyście zabrali je do domu już dzisiaj. Już bez inkubatorów i reszty aparatury. Malce radzą sobie z ssaniem piersi, a to najważniejsze. Zaraz sporządzę wypis.

- Yatta! – Naomi ucieszyła się jak nigdy, w nagłym przypływie radości klaszcząc rozczulająco. Spojrzała na bruneta z szerokim uśmiechem, całując go zaraz w policzek. – Wreszcie możemy wracać do domu! Skończyliście wreszcie ten ich pokoik? – zmarszczyła brwi.

Cena Grzechu [Naruto]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz