Sasuke czuł się zupełnie swobodnie. Gdzieś z tyłu głowy był zszokowanym samym sobą, ale chwilowo wszelkie jego myśli przesłaniał obraz nagiej Naomi. Upewnił się, że wycałował każdy zakamarek jej spragnionego ciała, a wtedy nagle przyległ do niej, wtulając się z mocą. Musiał ją czuć. Chciał ją czuć. Uspokajał się, gdy okalał go ten przyjemny zapach świeżych jabłek... teraz wyczuwał nawet delikatną woń mięty.
Nie wiedział za bardzo jak się za nią zabrać, ale gorąco wierzył, że w odpowiedniej chwili Yuki nim pokieruje. Na razie chciał jej dać jak najwięcej czułości... tak, aby pewna była, jak bardzo ją kocha.
Chłonęła jego dotyk tak, jakby czekała na niego całe swoje życie (a może właśnie tak było?). Prężyła się i wzdychała, nawet na najdelikatniejsze muśnięcie jego szczupłych, długich palców reagując słodkim drżeniem. Po długich minutach takiej zabawy wpiła się wreszcie ustami w jego szyję, ssąc mu skórę tak mocno, aż punktowo poczerwieniała. Objęła go mocno udami w pasie, czekając, aż będzie gotowy na ten wielki krok...
Pozwolił jej na to, sam odruchowo się do niej dociskając. Była tam wilgotna i gorąca... zapraszała go, chociaż miał pewne obawy. Nie wiedział, czy tak naprawdę wie jak to się robi, co się stanie, gdy już w nią wejdzie. Ale nie zamierzał się tym przejmować. Wierzył, że we wszystkim mu pomoże, więc... po prostu pieścił ją dalej, ocierając się o jej łono.
Wyraźnie odczuł też, iż jej kobiecość wilgotnieje z każdym jego ruchem. W końcu niemal z niej wyciekała, nawilżając całego jego przyrodzenie. Z tego wszystkiego podniecił się jeszcze bardziej, czując, że to rozsadzające ciało gorące zaczyna kumulować się w podbrzuszu. Miał dziwne przeczucie, że zaraz przestanie myśleć, że w jego mózgu nastanie ciemność. Pożądanie coraz bardziej brało górę, a on strasznie się tym cieszył. Nie widział twarzy Orochimaru. Nie wspominał tego koszmaru. Było tylko rozgrzane, pulchne nieco (ale jakże przyjemne w dotyku) ciało tej przepięknej, dzikiej teraz kobiety... sam nie zdawał już sobie sprawy, że pojękuje.
- Naomi... - wyszeptał wreszcie wprost do jej ucha, w przerwie od błogiego wzdychania i pojękiwania. - Ja... chciałbym. Ale co potem...?
- Musisz się wsunąć... i potem po prostu ruszać. W przód i w tył... - odpowiedziała mu równie cicho, dotykając czule jego twarzy opuszkami palców. – Musimy spróbować... jeżeli ci się spodoba, to ciało samo będzie wiedziało, co robić dalej... serio.
- Ten sam ruch... jak się ocieram - wywnioskował, po czym odetchnął głębiej. - Za wszelkie potknięcia przepraszam... - wyszeptał, próbując wejść w jej gorące łono. Niechcący wsunął się od razu, a teraz, gdy trzeba, członek płatał mu figle. Musiał użyć ręki.
- Nie przepraszaj mnie za nic... - od razu rozchyliła szerzej nogami, żeby ułatwić mu trochę to wielkie zadanie. – Za pierwszym razem nigdy nie jest idealnie...
- Czuję się naprawdę... jakbym robił to pierwszy raz - wyznał, jakoś chwytając go w dłoń. Cel, który widział gdzieś przed sobą dodał mu otuchy. Była taka śliska... ale ostatecznie zdołał wsunąć całą główkę. Niemal zawył, przygryzając dolną wargę.
- W-Wszystko w porządku... - jęknęła cicho, zaraz oddychając głęboko. Objęła go w karku, znowu błądząc palcami gdzieś w jego ciemnych kosmykach. – Udało ci się... jest super...
- To teraz... głębiej, ne...? - zapytał cały rumiany, ostrożnie się na niej kładąc. Nieśmiało pchnął miednicą w przód.
- Mhmm... - w przypływie rozkoszy zacisnęła mocno zarówno usta jak i powieki. Wciągnęła mocno powietrze nosem, przywierając do niego całym ciałem. Znowu zacisnęła na nim swoje miękkie, gorące uda, przez co mimowolnie wsunął się jeszcze głębiej. Prawie w całości. Wtedy cicho krzyknęła.
CZYTASZ
Cena Grzechu [Naruto]
FanfictionKrótko po zakończeniu Czwartej Wielkiej Wojny Shinobi Sasuke i Sakura wzięli dawno upragniony ślub. Początkowo życie wydawało się bajką. Lada moment na świecie pojawiła się Sarada. Mimo tego Sasuke, ciągle nękany demonami przeszłości, nie potrafił o...