Rodzice Naomi

121 4 8
                                    

I zaraz poczuł twardy grunt pod nogami. Momentalnie zrobiło się strasznie zimno. Mimo długiego rękawka i peleryny poczuł, że drży. Jakieś to było zbyt wyraźne jak na zaświaty, ale chyba nie miał gdzie złożyć reklamacji. Odetchnął głęboko kilka razy, próbując przyzwyczaić się do zmiany temperatury. Tylko był jeden szkopuł. Gdzie była dzielnica klanu Yuki?

Miał dwa wyjścia - albo zapyta jakiegoś przechodnia, licząc, że odpowie, albo będzie chodził po wiosce i szukał na własną rękę. Mimo wszystko na razie postawił na opcję drugą. Spacer mu się przyda, przy okazji trochę pozwiedza, a o drogę zapyta jakiegoś ducha potem, gdy już się zgubi i straci nadzieję. Z takim postanowieniem wszedł w głąb wioski, uważnie wypatrując symbolu płatka śniegu.

Teraz miał okazję zdać sobie sprawę, jak bardzo osada zmieniła się pod rządami Mei Terumi. W tej „starej" Mgle nie dostrzegł nigdzie kryształowej fontanny, nie było ogrodu lodowych rzeźb, zapamiętał nawet kilka knajpek i kawiarni na rogu ulic, a teraz nie było tutaj niczego... mieszkańcy snuli się powoli i sennie. Część załatwiała swoje sprawy, część gawędziła na chodnikach, ale to wszystko było takie pozbawione życia... jasne, jest wśród zmarłych, ale jego wioska jakoś była o wiele żywsza... najwidoczniej taki mglisty, zimowy klimat źle na nich działał nawet po śmierci. A może bali się własnego cienia? W końcu przed objęciem władzy przez obecną Mizukage byli „Krwawą Mgłą". Wszyscy się tu zabijali dla sławy, pieniędzy, rangi... nieprzyjemny klimat. Zdecydowanie.

Ucieszył się bardzo, że rodzinna wioska Naomi jednak się zmieniła. W końcu już na zawsze będzie ich drugim domem, z pewnością często będą ją odwiedzać, by ukoić tęsknotę szatynki za jej ojczyzną. Spodziewał się, że najczęściej będzie to miało miejsce podczas zdecydowanie zbyt upalnego (dla Naomi) konoszańskiego lata. Snuł się na oślep przez kręte, wąskie uliczki, wymijając sprawnie sennie idących mieszkańców, aż wreszcie na północnym wschodzie osady dojrzał bramę z symbolem płatka śniegu. Zatem jej klan również miał całą dzielnicę, a sama rodzina musiała być kiedyś liczna. Było to kolejne podobieństwo.

Czarnowłosy od razu ruszył w stronę wejścia, bez problemu uchylając drewniane drzwiczki. Nie mieli żadnego strażnika, a zresztą po śmierci ktoś taki był im chyba niepotrzebny... rozejrzał się. Dzielnica klanu wyglądała bardzo podobnie do tej jego. Na samym środku mieściła się szeroka, główna ulica, a po jej obu stronach rozstawione były przeróżnej wielkości białe domy z ciemnymi dachami i ramami okien. Tym razem jednak musiał kogoś zapytać o drogę. Nie chciał wchodzić ludziom (duszom?) do domów bez wyraźnego powodu. Zresztą nigdy nie był zbyt kontaktowy.

Pierwszą osobą, która wpadła mu w oko, była jakaś młoda dziewczyna z włosami identycznymi jak te Naomi, choć niższa i trochę grubsza. Miała dość wyraźnie odstający brzuch, ale jakoś nie gorszyła swoim widokiem. Już z daleka wydawała się taka jakaś sympatyczna. Ośmielił się do niej podejść.

- Cześć. Gdzie mieszkają Yuki Daisuke i Yuki Reiko? – zapytał prosto z mostu. Lubił konkrety.

Pulchna dziewczyna spojrzała na niego ożywiona, jakby wyrwana z letargu, uśmiechając się zaraz. Wskazała ręką duży dom z ogrodem, który stał na samym końcu głównej ulicy. Miał wrażenie, że w ogóle nie przejmuje się widokiem obcego człowieka na własnym terenie.

- To głowy naszego klanu! – powiedziała wesoło. – Idź tam do największego domu. Może nawet zdążysz na ulubioną herbatę pani Reiko!

- Wy tak zawsze? - zdziwił się Sasuke. - Ja jestem Uchiha... no, ale nieważne. Chyba niepotrzebnie o tym wspomniałem - wzruszył lekko ramionami. - Dzięki.

Cena Grzechu [Naruto]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz