***
- Sasuke-san, kiedy weźmiesz mnie na jakiś trening?! - pytał emocjonalnie mały Boruto, skacząc dookoła Uchihy. Prawie wpadł mu pod pelerynę. - Mam raiton! Mama mi sprawdzała!
- Jak nauczysz się rasengana - rzucił Sasuke, i to całkiem poważnie. Położył dłoń na jego złotej czuprynie, chcąc, aby przestał skakać. - Spokojnie, bo nogi połamiesz.
- Gdzież on się nauczył tej niecierpliwości, dattebayo... - roześmiany Naruto drapał się bezradnie po głowie. - Na pewno nie chcesz zostać na obiad? Jak Sakura?
- Od ciebie. W genach dostał - odparł spokojnie Uchiha. - Na pewno. Muszę zrobić zakupy, porozmawiać z Saradą jak ojciec z córką... a wieczorem mamy gościa. Sakura... dobrze. Wyglądała na wypoczętą. Radzi sobie, ma sytuację pod kontrolą. Dziś się nie kłóciliśmy.
- To dobrze, że między wami lepiej, dattebayo! - wyraźnie się ucieszył, chwytając Boruto za koszulkę, by ten przestał wreszcie potykać się o pelerynę Uchihy. - Gościa? Ty masz znajomych, Sasuke?
- Naomi do nas przyjdzie. Musimy przejrzeć to, co znaleźliśmy w ruinach. Przy okazji zje sobie kolację - wyjaśnił.
- Kya! Polubiliście się! - pisnął jak dziewczynka. Prawie podskoczył w miejscu. - Ale fajnie, że masz nową koleżankę! - nawijał normalnie, jakby był jego matką. - Hinatko, słyszałaś? Ten debil i Naomi-san się polubili!
- A ja tam podejrzewałam, że tak się stanie - zawołała z kuchni pani Uzumaki. - W końcu macie ze sobą wiele wspólnego, Sasuke-san.
- No tak, sprawa z klanem, wyjątkowe zdolności... - Naruto zamyślił się wyraźnie. Spojrzał uważnie na bruneta. - Coś jak bratnie dusze, dattebayo.
- I dobrze nam się rozmawia - dodał. - Praca z nią to przyjemność. I dzięki niej znalazłem to - tu wyjął z kieszonki stary pierścionek z rubinem.
- O kurczę, ale cacko! - blondyn wywalił oczy. - Myślisz, że to jakiejś twojej prababci czy coś? Ewidentnie kolory twojego herbu! Dattebayo!
- Bardzo możliwe. Dlatego dam go kiedyś Saradzie - uśmiechnął się delikatnie, zaraz chowając pierścionek z powrotem. - Także będę się zbierał.
- Szkoda, że nie zostaniecie na obie... - zaczął znowu Uzumaki, lecz piskliwy głosik Sarady szybko go zagłuszył.
Dziewczynka zbiegała właśnie ze schodów z ogromnym (jak na jej pięcioletnie ciało) czerwonymi plecakiem na ramionach. Okulary o mały włos jej z nosa nie spadły, ale była tak uradowana widokiem ojca, że po prostu biegła wręcz na ślepo.
- Papo! Papo...! Już się spakowałam! - krzyknęła radośnie, po czym nagle pisnęła strachliwie. Stopa poślizgnęła jej się na jednym ze schodków, przez co runęła jak długa przed siebie.
W ułamku sekundy w oczach Sasuke pojawił się dojrzały sharingan z trzema tomoe, a on sam ruszył na przeciw córce jak błyskawica. Oczy Naruto i Boruto nawet tego nie zarejestrowały. Poczuli tylko krótki podmuch wiatru. Zanim się zorientowali, Uchiha już trzymał w ramionach małą Saradę.
- Hej, Sara... uważaj pod nogi - przywitał się ciepło.
- Papo! - wywaliła oczy, uśmiechając się do niego szeroko. Była taka szczęśliwa. - Nic mnie nie boli!
- Bo cię złapałem, księżniczko... - oparł czoło o jej własne. - Aishiteru.
- Aishiteru yo, papa... - brunetka zarumieniła się niczym dojrzały pomidor, chowając się zaraz w jego ramionach.
CZYTASZ
Cena Grzechu [Naruto]
FanfictionKrótko po zakończeniu Czwartej Wielkiej Wojny Shinobi Sasuke i Sakura wzięli dawno upragniony ślub. Początkowo życie wydawało się bajką. Lada moment na świecie pojawiła się Sarada. Mimo tego Sasuke, ciągle nękany demonami przeszłości, nie potrafił o...