Bąbelek

107 3 0
                                    

***

Sasuke, Naomi, Sarada oraz malutkie trojaczki zadomowili się już w nowym domu, który został kupiony przez parę zaledwie kilka dni wcześniej. Przenoszenie rzeczy i mebli było dość żmudne i trwało dwa dni, ale ochocza pomoc rozbrykanego Uzumakiego znacznie wszystko usprawniła. Podczas ostatnich szlifów dokonywanych od opieki nad dziećmi po gotowanie i codzienne obowiązki, brunetowi zaczęła chodzić po głowie pewna myśl. Podczas ostatniej wizyty w kryjówce Orochimaru spotkał swoją dawną epikę i obiecał im domówkę po zakupie nowego domu. Nie wiedział, co go w tamtej chwili napadło, przecież nie znosił takich okazji, ale nie powinien teraz udawać że nie ma tematu, prawda? Wyjął komórkę, otwierając aplikację twarzozwoju.

Założył tam konto całkiem niedawno, nawet nie publikując zdjęcia profilowego, ale zaprosił do znajomych wszystkich co trzeba. Wyszukał więc szybko Suigetsu, pisząc do niego krótko i na temat: „kupiliśmy nowy dom, obiecałem wam domówkę, daj znać, w który weekend możecie wpaść". I to by było na tyle. Wysłał wiadomość, chowając telefon z powrotem do kieszeni. Co prawda miał już dosyć spędu po tamtym weselu Tsubasy, ale bardzo chciał, żeby Naomi poznała jego dawnych kompanów. Tak jakoś. Sam nie wiedział czemu, jakoś bardzo to ich nie kochał.

Bywali irytujący, upierdliwi, ale ostatecznie dobrze się im współpracowało, dopóki nie oszalał do reszty. Jednak nawet wtedy go nie zostawili. Co prawda potem on zwyczajnie zostawił ich w walącym się budynku, a Karin przebił na wylot w starciu z Danzo, ale to dawne dzieje, prawda? Skoro nie zamierzali mu tego wypominać, to chyba wszystko było w porządku. W pewnym stopniu mógł im teraz wynagrodzić jakoś miesiące tułaczki, słabych warunków życiowych i wszelkie straty moralne oraz emocjonalne. Poświęci się ten raz, czy dwa.
Z rozmyślań wyrwała go narzeczona, która właśnie podeszła do niego i z mocą wtuliła się w jego plecy. Zaciągnęła się zapachem męskich perfum z nutą trawy cytrynowej i jakiegoś drewna, mimo że chmurka zapachu i tak wisiała w powietrzu. Po prostu chciała poczuć go jeszcze bardziej. Uśmiechnął się, spoglądając na nią przez ramię.

- Coś się stało, Nao? - zapytał, uznając, że poinformuje ją od razu. - Jak dobrze pójdzie, to niedługo będziemy mieć gości, skarbie.

- Nic poważnego, tylko cię bardzo kocham – uśmiechnęła się od razu pogodnie, marszcząc nieco zaczepnie brwi. – Gości? Uwielbiam mieć gości, ale zamieniam się w słuch.

- Aishiteru - odparł czule, lekko odsuwając od siebie jej dłonie, by móc odwrócić się ku niej twarzą. - Ostatnim razem w kryjówce Orochimaru spotkałem dawnych członków Taki. Powspominaliśmy dawne dzieje, całkiem miło się rozmawiało. Tak się składa, że wypaliłem wtedy, że zaproszę ich do nas na parapetówkę, gdy już kupimy nowy dom - wzruszył niewinnie ramionami. - Nie wiem, co mnie napadło, ale napisałem w tej sprawie do Suigetsu. Jeszcze mi nie odpowiedział, ale zapytałem który weekend im pasuje.

- To przecież nic złego, że chcesz ugościć starych przyjaciół – uśmiechnęła się jeszcze szerzej. – Tylko proszę bez morza alkoholu i rozwalania mebli, a potem wymiotowania gdzie popadnie, bo dzieci są jeszcze malutkie – zmartwiła się nagle. – Ale tak to super. Chętnie ugotuję dla was coś dobrego.

- Nie pozwolę zdemolować nowego domu ani narażać dzieci na takie otoczenie - oznajmił pewnie, chociaż poczuł się dziwnie, gdy użyła słowa „przyjaciół". - Dziękuję. Wreszcie ich poznasz. A przynajmniej Juugo i Karin. Suigetsu jest z Kirigakure w końcu.

- To ten biały od siedmiu mistrzów miecza. Znaczy ten młodszy biały – kiwnęła szybko głową. – Obił mi się o uszy, w Akademii wiecznie siał zamęt na korytarzach – parsknęła wesoło. – Mam nadzieję, że nadal są chętni. Nie chciałabym być odsunięta od twoich znajomych. Ja cię zapoznałam z moją Meg!

Cena Grzechu [Naruto]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz