Sasuke obudził się, gdy promienie słońca przebijające się przez drzwi balkonu oświetliły idealnie jego urodziwą, smukłą twarz. Zdał sobie sprawę, że był całkiem nagi. Tak samo Naomi, którą tulił z mocą. Wszystko pamiętał.
Czuł się dziwnie z tą sytuacją, ale nie uciekał. Nie chciało mu się wymiotować. Nie od niej. Leżał spokojnie, wdychając jej zapach. Kwaśnych jabłek i mięty. Kojarzył mu się ze wszystkim, co najlepsze. Czekał spokojnie, aż i Yuki się zbudzi. Delikatnie nawijał sobie jej brązowe kosmyki na palec.
Jeszcze przez sen odwróciła się do niego, obejmując jego ciało z mocą niczym przytulankę. Oddychała tak cicho i spokojnie. Zupełnie nieświadoma tego, co dzieje się w świecie rzeczywistym. Jej dłoń spoczęła idealnie na piersi bruneta, co niebywale go rozczuliło.- Ohayou... - wyszeptał cichutko, chcąc sprawdzić, czy jeszcze śpi czy tylko tak leży. Pogłaskał ją po włosach.
Nie odpowiedziała mu, ale zaczęła marszczyć się na twarzy, co zwiastowało pobudkę w najbliższym czasie. Zaciągnęła się jego zapachem, po chwili wreszcie otwierając lekko powieki. Skrzywiła się, gdy słońce padło jej na oczy.- Dzień dobry - powtórzył, ośmielając się ucałować Yuki czoło. Przywarł wargami do jej skóry na dłuższą chwilę. Czekał aż się rozbudzi.
- Hej, Sasuke... - szepnęła, kradnąc mu zaraz krótki pocałunek. Ziewnęła jeszcze niepozornie. - Jak spałeś...?
- Hej... - oddał jej delikatnie całusa. - Bardzo dobrze. Spokojnie i twardo. A ty?
- Ja też... przy tobie - uśmiechnęła się. - Nie masz kaca? Wszystko w porządku? - od razu spojrzała z troską.
- Trochę boli mnie głowa - przyznał. - Ale przeżyję. Cieszę się.
- To czekaj... - zmarszczyła brwi zatroskana, przykładając dłoń do czoła bruneta. Jej skóra delikatnie pokryła się tą mglistą, błękitną czakrą. Powiało chłodem.
- Jesteś jak podręczna apteczka... - zaśmiał się cicho, przyjmując pomoc. Poczuł ulgę niemal natychmiast. - Dziękuję...
- Ta czakra to dar medycyny. W pewien sposób - również się roześmiała. - Zawsze pomogę jak mogę. I jakby co... to nie. Nie zrobiliśmy tego.
- Wiem... tym razem wszystko pamiętam - uśmiechnął się lekko. - Ty jesteś darem.
- Darem...? - poczuła, że się rumieni. Wtuliła się w niego trochę bezradnie. Miło jej było.
- Mhm. Bez dwóch zdań - potwierdził. - Przepraszam. Niedługo będę chciał się ubrać. Jest miło i ciepło, ale jednak.
- Oj, wiem... - mruknęła, odrywając się od niego od razu. Nie krępowała się swoją nagością. - Zrobimy tak. Ja się ubiorę pierwsza, bo to w końcu mój pokój i mam tutaj szafę, wyjdę i obczaję teren. Czy Sarada wstała, czy reszta na nogach czy cokolwiek - zaproponowała. - I dam ci znać. Żeby nie było wtopy.
- Dobrze. A ja w tym czasie się ubiorę - zgodził się. - Nie chciałbym, by Sarada widziała, że czmycham z twojego pokoju - gdy się podniosła, grzecznie spojrzał gdzieś w bok.
- Nie musisz odwracać ode mnie wzroku - wzruszyła ramionami, zupełnie na luzie podchodząc do komody, by wyciągnąć z niej jakieś świeże spodnie i bluzkę. Zdecydowała się na czarne spodnie i elegancką szarą bluzeczkę ozdobioną na ramionach i biuście seksowną czarną koronką.
- Wiem, że to ci nie robi - odparł spokojnie. - Ale to ja nie mam po prostu śmiałości - wyjaśnił, pozwalając sobie spojrzeć dopiero gdy zamknęła szufladę komody. - Dziękuję, że mi pomagasz.
- Nie ma za co. Sama bym nie chciała, by córka zobaczyła mnie uciekającą z sypialni innej niż ta taty czy mamy - zapewniła, wciągając na siebie najpierw czarną, prostą bieliznę i dopiero potem ubrania. - To ty się ubieraj, a ja idę do małej. Zaraz wrócę - przypomniała, ostrożnie wychodząc z własnego pokoju.
CZYTASZ
Cena Grzechu [Naruto]
FanfictionKrótko po zakończeniu Czwartej Wielkiej Wojny Shinobi Sasuke i Sakura wzięli dawno upragniony ślub. Początkowo życie wydawało się bajką. Lada moment na świecie pojawiła się Sarada. Mimo tego Sasuke, ciągle nękany demonami przeszłości, nie potrafił o...