Orochimaru ma konto na twarzozwoju?!

148 5 16
                                    

Po chwili byli na miejscu. Megurine zgodziła się zostać sama z Saradą na tę parę godzin (Tsubasa już urzędował w dzielnicy Hyuga), przygotowała nawet jakąś kolację oraz drobny deser. Dom stał cały, kuchnia nie wybuchła, telewizor grał jak trzeba. Nic się nie stało. Spojrzeli na zegar w salonie. Dochodziła dwudziesta druga. Sarada szykowała się już powoli do spania, lecz Sasuke bardzo chciał mieć to wszystko za sobą. Z ciężkim sercem zostawił dziewczyny same sobie, a sam ruszył z córką do pokoju, aby pomóc jej się przygotować do snu, przeczytać ostatnią bajkę i wreszcie porozmawiać. Zdziwił się, gdy to Sarada zaczęła.

- Papo... a dlaczego wujek Saburo i mama zostali u dziadków dłużej na kolacji? A papa wrócił z ciocią Naomi? Pokłóciliście się znowu z mamą...? O co chodzi? – z jej czarnych oczu biła bezradność.

- Nie pokłóciliśmy się - westchnął, głaszcząc ją po główce z czułością. - Po prostu... ja i mama się niedługo rozstaniemy...

Twarz dziewczynki nagle stężała. Otworzyła szeroko powieki, wpatrując się w swojego ojca tymi czarnymi jak węgiel tęczówkami. Chwilowo jej spojrzenie było puste. Broda zadrżała jej delikatnie, ale nic poza tym. Trwało to kilka sekund, aż zapytała:

- Rozstaniecie...? Papo... ale co to znaczy? Mama już nie będzie z nami mieszkać?

- Prawdopodobnie nie - westchnął. - Nie układało się między nami od dłuższego czasu - wyznał. - Mama zakochała się w wujku Saburo. Będą mieli dziecko. A ja... ja zakochałem się w cioci Naomi.

- Papa nie był szczęśliwy z mamą...? - dopytała smutno. - Ale dlaczego? Nie rozumiem...

- A mama nie była ze mną... - wyszeptał. - Czasem tak jest... że ludzie wiążą się z sobą, biorą ślub, a po latach wychodzi, że do siebie nie pasują. Duszą się ze sobą wzajemnie... więc czasem po prostu najlepiej odpuścić. Tym bardziej, że będziesz miała przyrodniego brata lub siostrę.

- Odpuścić... - usiadła bezradnie na łóżku, wtulając się zaraz w swojego ukochanego misia. Z jej oczu wolno spłynęły łzy. – Rodzeństwo... fajnie, ale już nie będzie papy i mamy codziennie... wujek Saburo i ciocia Naomi są w porządku, ale... ale... - zapłakała mocniej, a wtedy jej łzy wymieszały się ze świeżymi strużkami krwi. Tęczówki zmieniły barwę z czarnej na szkarłatną. Dwa tomoe.

- Kochanie... - wyszeptał, niepewnie ją obejmując. - Nie chciałem cię zranić...

- Ja po prostu... ja po prostu... - pociągała gwałtownie nosem - ja chciałam mieć rodzinę, papo... ciebie ciągle nie było w domu... nawet cię nie pamiętałam... a przed epidemią nagle wróciłeś i ja... ja marzyłam, że będzie fajnie...!

- Ja... przepraszam - w jego oczach również stanęły łzy. - Nie chciałem, byś przeżywała to co ja... - pokręcił głową. - Ale to koniec z podróżami, kochanie...

- Koniec z podróżami...? Już nigdzie nie pójdziesz, papo...? – spojrzała na niego rozjarzonymi czerwienią oczami. – Naprawdę nigdzie nie pójdziesz...? Nie zostawisz mnie już...?

- Już nigdzie i nigdy - odparł zdecydowanym głosem. - Jeśli zdecydujesz się zostać ze mną i ciocią Naomi...

- A co będzie z mamą...? I siostrą albo bratem? Będziemy się jeszcze widywać...?

- Może mama zamieszka z wujkiem w Konosze... zapytam ją o to - westchnął. - Ale raczej wyjadą do Kiri. A spotykać się będziemy, tak czy inaczej. Dopilnuję tego.

- No dobrze... - odparła cicho, ocierając zapłakaną twarz. Gdy zobaczyła krew na swojej małej dłoni, krzyknęła przerażona. – P-Papo...! Krew mi leci z oczu! Czerwone...! Papo! – aż się zapowietrzyła.

Cena Grzechu [Naruto]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz