Sarada na prośbę Uzumakich została u nich na noc, ponieważ Boruto koniecznie chciał zagrać w jakąś najnowszą grę na konsoli, a nie ukrywając małą Uchihę lubił najbardziej pośród dzieciaków z Konohy. Poinformował ją o tym Sasuke, który w kuchni robił obiad. Pachniało zupą miso i smażonym ryżem.
Pod prysznicem pozwoliła, by gorąca woda ukoiła i rozgrzała jej drobne, teraz styrane ciało. Zaczęła rozmyślać. Musiała jakoś uratować to małżeństwo. A przynajmniej spróbować, zanim całkowicie skupi się na seksownym lekarzu z Kirigakure. Wzdychała raz po raz.
Jednak jak tu skłonić zatwardziałego Uchihę do czułości? Nie widziała na niego na żadnej rady, a nie chciała, by kiedykolwiek więcej odbywało się to, gdy on jest pod wpływem. Może pogłaszcze go po włosach? Wiedziała, że to lubi. Znowu westchnęła. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jeżeli nie będzie miał na to ochoty, to nawet nie da jej się dotknąć. Zrezygnowana namydliła się, a potem dokładnie spłukała. Wyszła spod prysznica, wytarła, ubrała i udała się do kuchni. W samą porę. Właśnie nakładał obiad.
- Jak w pracy? - zagadał, gdy tylko wyczuł jej obecność. Zdziwiła się.
- Całkiem dobrze - uśmiechnęła się lekko. - Hanabi-chan ma talent. Praca z nią to przyjemność. Co tam dobrego ugotowałeś? - próbowała go zagadać.
- Miso i smażony ryż z warzywami - mruknął, odkładając patelnię do zlewu. - Rozumiem. Jesteś zmęczona?
- Moje ulubione, jesteś kochany, Sasuke-kun - podeszła do blatu, by zabrać miskę z ryżem do jadalni. - Trochę jestem, ale raczej wystarczy, gdy się rozluźnię... - spojrzała na niego rozświetlonym wzrokiem.
- Mhm... - mruknął, delikatnie marszcząc brwi. Sądził, że ma na myśli nowe zabawki. Sam chwycił za wazę z miso. - Będę chciał z tobą pogadać, ale to przy posiłku.
- Oczywiście, zawsze jestem gotowa cię wysłuchać, Sasuke-kun - ucieszyła się, że Sasuke w ogóle chce się do niej odzywać. - Może wezmę też zupę? Doniosę.
- Dam radę - uciął, gdyż nie lubił, kiedy ktoś robił z niego większą kalekę niż był. Lubił też być samodzielny. - Chodźmy.
- Przepraszam... - struchlała, spuszczając wzrok. Pierwsza poszła do jadalni.
- Ech, Sakura... - westchnął, idąc za nią. Na miejscu postawił wazę obok miski z ryżem, zaraz siadając na przeciwko niej. Było już nakryte. - Smacznego.
- Itadakimasu - powiedziała spokojnie, choć już neutralnie. Po prostu zabrała się za jedzenie. - To o czym chciałeś porozmawiać, Sasuke-kun?
- Sakura... - zaczął, po czym odchrząknął, grzebiąc pałeczkami w ryżu. - Ty miałaś okres jakoś niedawno, nie...? - zapytał, wbijając wzrok w miskę.
- Tak, miałam - spojrzała na niego uważnie. - A co...?
- A więc... powinnaś mieć dni płodne - odważył się spojrzeć jej w oczy. - Chciałbym się postarać o synka...
Dawna Haruno poczuła, że znowu rumieni się jak dorodny pomidor. Aż zrobiło jej się gorąco, bynajmniej od zupy. Sasuke pyta ją o seks! Sam z siebie! Co prawda znowu chodzi mu tylko o dziecko i klan, ale może to ich szansa...? Uśmiechnęła się do niego szeroko.
- Sarada jest na nocowaniu... - zauważyła cicho, choć z dziwną nutą wesołości w głosie. - I tak się składa, że mam dni płodne, Sasuke-kun.
Brunet odetchnął. Sam się zaczerwienił, ale próbował nie pokazać po sobie swojego wstydu i zakłopotania.
- Idealnie się składa... - posilił się na lekki uśmiech. - Także, może po posiłku... no wiesz.
- Bardzo chętnie... dawno nie byliśmy... razem. Tak... razem-razem - wydukała, choć w duchu cieszyła się jak idiotka. Może Sasuke-kun poczuł się po prostu zagrożony? Może musiał zaznaczyć swoje terytorium? Zadrżała z podekscytowania.
CZYTASZ
Cena Grzechu [Naruto]
FanfictionKrótko po zakończeniu Czwartej Wielkiej Wojny Shinobi Sasuke i Sakura wzięli dawno upragniony ślub. Początkowo życie wydawało się bajką. Lada moment na świecie pojawiła się Sarada. Mimo tego Sasuke, ciągle nękany demonami przeszłości, nie potrafił o...