Drużyna z Kirigakure

227 11 6
                                    

W tym samym czasie ordynatorka z Kirigakure, w odróżnieniu od nich, nie mogła sobie pozwolić na odpoczynek i regenerację. Czekało na nią jeszcze szesnastu pacjentów, a ich priorytet, chociaż nieco brutalny, był zrozumiały. Jako następny, mimo dość stabilnego stanu był sławny Uzumaki i jego rodzina. Znacznie przed innymi cierpiącymi, aczkolwiek gdyby Naruto przypadkiem umarł, lisi demon przedostałby się do ich świata i możliwe, że pozbawiony przyjaciela byłby tak samo groźny jak niegdyś, gdy tylko marzył o ucieczce. W ich izolatce spotkała się ze swoimi asystentami. Z Saburą oraz Tsubasą.

Członkowie jej medycznej drużyny byli jak ogień i woda albo raczej jak dzień i noc. Tsubasa, wyjątkowo zdolny użytkownik fuutonu, zawsze nosił na sobie czarny golf. Generalnie był owinięty po samą szyję, mimo że na tyłku wisiały mu luźne portki tak mniej więcej do łydki. Mimo niecodziennego stroju, spod jego okularów błyskało jasne, bystre spojrzenie. W tej chwili przeczesywał dłonią swoje przydługie, ciemnobrązowe włosy, patrząc z lekkim rozbawieniem na kotłującego się w pościeli blondyna.
Z drugiej strony z kolei notatki sporządzał błękitnooki Saburo. Ten był ciekawy. Białe jak śnieg włosy z przydługą, choć sterczącą grzywką miał ułożone we wszystkie strony świata, a łososiowa koszulka z dość głębokim jak na mężczyznę dekoltem sprawiała wrażenie „seksi doktorka". Ordynatorka z Kirigakure uśmiechała się za każdym razem, jak widziała ich podczas pracy. Tym razem jednak skupiła się na swoim zadaniu.

- Tsubasa, Saburo! Co tutaj mamy? Mam wam pomóc moją czakrą?

- Poradziliśmy sobie z tymi młodzieńcami, ich matka, Uzumaki Hinata jest w stanie stabilnym i zaskakująco dobrym. Sprytnie zablokowała własne ujścia czakry, nie pozwalając wirusowi się rozprzestrzenić po całym organizmie - streścił swoje notatki białowłosy Saburo.

- Tak, w rzeczy samej - zgodził się z kolegą Tsubasa. - Jednak z panem Naruto jest coś nie tak. Ma tak ogromne pokłady czakry, że wirus nie nadążał się nimi posilić, ale jego stan jest.... jest po prostu mierny. Zablokowanie ujść czakry przez jego małżonkę niczego nie zmieniło. Czakra krąży dalej.

- Pan Naruto, jak się domyślam, jest nosicielem lisa o dziewięciu ogonach - mruknęła kobieta. - Bohater wojenny i najpotężniejszy shinobi z Konohagakure. Spojrzy pan na mnie? Halo?

- Haai... Rameeen... - wymruczał rozmarzony. Najwyraźniej właśnie uciął sobie drzemkę. Głośne rozmowy w niczym mu nie przeszkadzały.

Kociooka skrzywiła się lekko, ale zaraz spojrzała na Hinatę, która po prostu bezradnie wzruszyła ramionami.

- Okej, wszystko jasne - skwitowała. - To ja zobaczę tę dwójkę maluchów, a wy dwaj użyjcie wspólnie Shosen w jednym miejscu. Wiecie jak.

- Tak jak zawsze, szefowo? - zapytał wesoło, i może trochę zadziornie, Saburo.

- Tak jak zawsze, w okolicy serca - puściła mu oczko. - Stamtąd czakra uderzy we wszystkie naczynia - dopowiedziała, siadając przy widocznie naburmuszonym Boruto. Dzieciak dygotał i był cały spocony, lecz na szczęście bez choćby śladu krwi. - Co jest, młody? Co taki zły jesteś?

- No... No bo! - młody Uzumaki wyciągnął bezradnie dłonie w stronę ojca. - Stary śpi i ględzi o ramenie, a dookoła ludzie umierają! My też mogliśmy! Ja pierdzielę...!

- Boruto! Co to za język! - skarciła go matka.

- O rety, ty się coś za dobrze czujesz jak na tak straszną chorobę - skwitowała szatynka, starając się dusić śmiech. Tsubasa i Saburo, którzy po prostu tym śmiechem ryknęli, wcale jej nie pomagali. - Doprawdy... czasami organizm radzi sobie z chorobą właśnie snem. Nie bocz się tak na tatę.

- Mnie tam nic takiego nie było... wszystkich poskładało, a mi dopiero za gardło się wzięło - mruknął. - Nie boczyłbym się tak, gdyby nie powtarzał kilka razy dziennie, że zostanie Hokage! Hokage, który śpi, jak wioska jest w potrzebie? Phi!

Cena Grzechu [Naruto]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz