Wielkie wejście Raikage

109 4 6
                                    

Wystawny posiłek trwał w najlepsze od dobrej godziny. Tradycja pierwszego tańca pary młodej przybyła zza granicy, ale nie została jeszcze zaakceptowana i przyjęta przez większość tradycyjnych klanów, więc uczta trwała w najlepsze. Po ramenie na stół wniesiono kilka wyśmienitych tradycyjnych dań, dzięki czemu każdy znalazł coś dla siebie. Polano też sake. Mimo usilnych prób Uzumakiego, pana młodego oraz Saburo, Uchiha uraczył się tylko jedną czareczką. Od roześmiania i upojenia alkoholem ważniejsze było dla niego bezpieczeństwo jego pociech. Poza tym, jak na przewrażliwionego po ostatnich wydarzeniach shinobi przystało, w każdej chwili spodziewał się jakiegoś ataku. Być może wpadał już w paranoję, ale wolał to od nieostrożności.

Zresztą spoglądanie na odzianą w elegancką czerń Naomi było dla niego wystarczającym upojeniem. Dawno nie widział jej w takim wydaniu. Sukienka, choć prosta i bez żadnych wzorów, otulała jędrne ciało kociookiej, spływając po nim podobnie do satynowej, cienkiej koszuli nocnej. Mimo widocznych śladów po ciężkim porodzie i ogólnej pulchności, wydawała mu się bardzo ponętna, wręcz magnetyzująca. Właśnie. Ta kobieta była jak magnes. Wystarczyło jedno kocie spojrzenie i już była jedyną myślą w jego głowie. Albo był aż tak zakochany, albo jedna czarka sake, o zgrozo, wystarczała. Wolał jednak wzdychać do narzeczonej niż zastanawiać się nad źródłem swojego nie do końca naturalnego zachowania.

Po naprawdę długim obiedzie przyszła pora na wesele w szerzej znanym tego słowa znaczeniu – tańce i zabawy. Gdy obsługa zabrała brudną zastawę oraz puste dzbanki po herbacie, w przygotowanym do świętowania ogrodzie zabrzmiała głośniejsza, nieco żywsza muzyka. Wynajęty muzyk najwyraźniej bardzo się wczuł, ponieważ energicznie szarpał strunami shamisenu, machając dookoła przydługimi, rozpuszczonymi włosami w kolorze orzecha. Hiashi spoglądał na grajka z politowaniem, ale młodym najwidoczniej się to podobało.

Wyznaczone do tańców miejsce w ogródku szybko zapełniło się wirującymi parami. Prym wiódł Uzumaki z biedną Hinatą, co nikogo specjalnie nie zdziwiło. Podskakiwał z nią żwawo, kręcił się niemal non stop, co nie było szczególnie dobrym pomysłem po tak obfitym posiłku, ale kalorie same się nie spalą, prawda? Zresztą Hyuga była rekordzistką w jedzeniu ramenu. Za to między innymi ją pokochał. Niektórzy spoglądali na nich z niedowierzaniem lub z rozbawieniem, idąc coraz śmielej w ślady rozszalałej pary. Nawet Uchiha zaprosił ukochaną do tańca, chociaż trzymał się zdecydowanie z brzegu.

Trwało to wszystko jakiś czas, kiedy nagle na środek parkietu wpadli Tsubasa z Hanabi. Podczas pierwszego utworu najwidoczniej zdążyli się przebrać, gdyż teraz okularnik miał na sobie elegancki biały garnitur oraz ciemnoszarą koszulę, a jego młodziutka żona piękną białą sukienkę z seksownym rozcięciem na udzie. Goście zaczęli wiwatować na ich widok, zachęcając do udziału w tanecznej zabawie. Dziewczyny nie trzeba było nakłaniać wcale, za to ciągle niesiony chwilą szatyn rozejrzał się po ogrodzie, dostrzegając Sasuke i Naomi. Brunet nadal tańczył z narzeczoną, ale pokręcił głową do pana młodego, wyrażając tym, że też wcale nie chciałby być w centrum uwagi. Brązowowłosy westchnął do niego. Ich wargi bezgłośnie wypowiedziały „powodzenia" niemal w tej samej chwili, a wtedy Tsubasa już zniknął w tłumie. Hanabi uczyła się też tańczyć. Nawet nie musiał pytać.

Szybko okazało się, że z młodej pary to panna młoda zdecydowanie prowadzi w tańcu, co okularnik starał się jakoś zatuszować. Wyprostował się dumnie (chcąc nie chcąc przypominając teraz kij od szczotki) i płynął w tych uroczych pląsach pośród morza weselników. Uśmiechał się szeroko, wpatrując wprost w czarujące oczy swojej świeżo upieczonej żony. Dla niego cała reszta przestała istnieć. Na szczęście.

Może to i lepiej, bo Saburo śmiał się do rozpuku, widząc to nieporadne kuśtykanie. Sam o wiele lepiej radził sobie z Sakurą, co zadziwiało różowowłosą. Wydawało się, iż łamacz serc z Kirigakure miał naprawdę wiele ukrytych talentów. Jeśli chodzi o kwestie kontaktów międzyludzkich, zagajania rozmowy czy zalotnych sztuczek takich jak ponętne tańce albo zaniesienie ukochanej lampki wina do łóżka, to zdecydowanie wiódł w tym prym. Był przy tym równie żywiołowy co Naruto, chociaż odrobinę pomogło mu sake. Mimo to na jego twarzy nie było choćby śladu rumieńca. To zdecydowanie za mało, aby Saburo się upił!

Cena Grzechu [Naruto]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz