Prologue

1.8K 42 11
                                    

Był mroźny poranek w małym domku mojej ciotki. Wstałam niechętnie, pogłaskałam mojego kota i zeszłam na śniadanie. Ciotki zwykle nie było w domu wiec musiałam zrobić je sama. Była burza, zamknęłam okno i kończyłam mój posiłek. Przygotowałam najprostsze danie jakie umiałam. Była to jajecznica z pomidorem i kromką chleba. Usiadłam na dużej puchatej kanapie i zaczęłam jeść. Jadłam wolno i na spokojnie, bo nigdzie mi się nie spieszyło. Nie miałam znajomych, tym bardziej przyjaciół, z którymi mogłabym wychodzić, spotykać i śmiać się do rozpuku. 

Jestem Anne Dorie, pochodzę z Denver, jest ono moim rodzinnym miastem, mam czternaście, niedługo piętnaście lat, chętnie gotuję, sprzątam i pomagam ciotce. Moi rodzice zmarli podczas wypadku samochodowego w naszym mieście. Jako że nie miałam rodzeństwa i bliższej rodziny, a nie chciałam trafić do sierocińca lub innego ośrodku, przyjęła mnie moja ciotka, Madeline. Jest bardzo spokojna, delikatna i z charakteru zabawna. Bardzo brakuje mi rodziców, ale daje sobie z tym radę, kiedy obok mnie jest ciocia. Ma krótkie, lśniące włosy w kolorze podpadającym w coś pomiędzy różem, a blond. Moje w porównaniu do jej włosów były ciemne i mroczne, ale w pewnych miejscach pojawiały się pasemka w odcieniu ciemnego brązu.

Nadeszło popołudnie, czas powrotu cioci na który czekałam cały ranek. Nie mogłam się doczekać aż w końcu z kimś porozmawiam, brakuje mi towarzystwa kiedy jestem sama w tym domu.

- Cześć Anne, wróciłam - powiedziała ciotka z promienną twarzą. Z resztą jak zawsze, zawsze jest taka ,,nadzwyczajnie" optymistyczna co na samą myśl o tym przyprawiało mnie o uśmiech na twarzy. W każdej sytuacji potrafiła mnie pocieszyć, dla mnie była ogromnym wzorem.

- Hej ciociu, jak tam - zapytałam miętoląc swoje bransoletki na ręce

- Dobrze, ale niedługo mamy gości, więc muszę iść na chwilę do sklepu, możesz rozstawić obrus na stole? - spytała cierpliwie wyczekując mojej odpowiedzi.

- Jasne - zagarnęłam biorąc się za pracę

Wyszła zamykając za sobą drzwi. Zwykle niestety mnie opuszczała, chciałabym z kimś teraz porozmawiać, powiedzieć jak mi teraz trudno siedzieć w tych czterech ciemnych ścianach i mówiąc do siebie mimo tego, że nie doczekam się żadnej odpowiedzi.

Czasem myślałam, czy wybrać się do jakiejś szkoły, może poznać znajomych, zaprzyjaźnić się, wychodzić częściej z domu, uczyć się..., ale nie chce zostawić mojej ciotki, z nią bardzo dobrze mi się rozmawia, zawsze mnie wysłuchuje, potrafi zrozumieć.

Nudziło mi się więc poszłam do kuchni i ugotowałam coś dla gości, bo nie chce żeby się przemęczała kiedy wróci.

Zrobiłam ciasto czekoladowe i herbatę. Kiedy zrobiłam już wszystko co miałam zrobić, przyszła ciocia. Była ubrana w grubą kurtkę i przewiewny szal. Przebrała się i zaczęła się zajmować obiadem. Oczywiście jej pomogłam ze wszystkim, a kiedy już było gotowe, wzięłam mojego kota i poszłam z nim do mojego pokoju, był on moją oazą spokoju, ściany w odcieniach szarości, każda inna od siebie i dużo półek z książkami. 

Lubiłam czytać i robiłam to zawsze w wolnym czasie. Ciocia rozumiała to co lubię robić i też polubiła czytanie. Nastała już pora obiadowa, gdy zjawili się goście. Poszłam otworzyć drzwi, które były zakluczone. Otworzyłam i w drzwiach stała średniego wzrostu kobieta z lekko wyższym starszym Panem. Poprosiłam aby weszli. Ciocia przywitała ich i zaprosiła do stołu. Dorośli rozmawiali o swoich sprawach, rodzinach i o innym rzeczach które mnie nie interesowały.

❝𝑶𝒍𝒅 𝒎𝒐𝒗𝒊𝒆 / 𝑳.𝑷❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz