__________
Otworzyłam moje ciężkie powieki czując okropny ból dochodzący z pobliża głowy, próbowałam złapać oddech. Złapałam się za szyję czując, że nie jestem zdolna do tego. Poczułam na swoim ramieniu czyjąś rękę, rozejrzałam się spoglądając na ludzi wokół mnie. Od razu rozpoznałam te twarze. Louis, Millie, Noah, WIilliam i..Sophie ?
Przecież jeszcze przed chwilą widziałam jak leży nieprzytomna w łóżku, to niemożliwe. Wszyscy patrzyli na mnie z troską i zaniepokojeniem. Swój wzrok skupiłam na Soph, wyglądała całkiem dobrze, zdrowo i kompletnie normalnie. Chwyciłam za jej policzek, żeby się upewnić.. Czy była prawdziwa?
Tak, była. To ta sama dziewczyna którą widziałam przed chwilą, pełna szczęścia i sarkazmu, cała Sophie. Szybko przyciągnęłam ją do siebie utrzymując w mocnym uścisku. Myślałam, że to już koniec, resztki nadziei.
Spojrzałam tym razem na wszystkich z jeszcze większym szokiem wymalowanym na twarzy. Co się stało i co właściwie tu robię? - pomyślałam rozglądając się po pomieszczeniu.
- Jak dobrze, że się obudziłaś - stwierdził Louis czule mnie przytulając
- Co się stało? - zapytałam zdezorientowana
- Byliśmy nad morzem, ciągle krzyczałaś. Nie mogłaś się uspokoić, aż wyskoczyłaś do wody.
- Naprawdę?
- Tak, próbowaliśmy Cię uratować, ale to na nic. Potem zaczęły się telefony na pogotowie. Byliśmy tam razem z tobą przed dwie godziny, a potem stwierdzili, że lepiej będzie kiedy wrócimy z tobą do domu. Długo spałaś, ale już jest wszystko dobrze. Skarbie.. dobrze się czujesz?
- Jasne, tak sądzę - odpowiedziałam próbując się podciągnąć
- Chodź pomogę Ci - powiedział brunet i ułożył mnie w wygodnej pozycji.
- Sophie, wszystko z tobą okej?
- Oczywiście, czemu miałoby być inaczej? - odpowiedziała sympatycznie
- Nie wiem, chciałam się upewnić - odpowiedziałam brunetce. Właściwie co miałoby być nie tak, normalny dzień. Wszyscy są szczęśliwi jak nigdy, przecież mamy wakacje. Trzeba cieszyć się z życia jakby kolejny dzień nie nastał.
___
- Jeszcze to i tamto, William głuptasie, leży na półce - zagarnęła Soph siedząc koło mnie. Razem z resztą okrążyli moją osobę i zaczynają się bawić w opiekunki.
- Naprawdę nic mi nie jest, nie musicie tego robić - powiedziałam po chwili pieszczot z nimi
- Oczywiście, że musimy mała - oświadczył mój brązowowłosy przyjaciel
- Właśnie, trzeba się troszczyć o moją księżniczkę - powiedział Lou po czym złożył lekki pocałunek na moim czole.
- Boziu, jakie słodziaki - zagarnęła przyjaciółka robiąc nam zdjęcie
- Bez przesady, ty lepiej zajmij się swoim rycerzem na białym koniu - po chwili namysłu się odezwałam - A teraz możecie dokończyć niańczenie mnie
- Z wielką chęcią - zaświadczyła Millie na co wszyscy prychnęli śmiechem
Hej!
Wracam z nowym rozdziałem, jest on krótki, ale poświęciłam na niego trochę czasu, kompletnie nie wiedziałam jak się w tym odnaleźć, ale po właściwie kilku dniach rozdział jest już gotowy, napiszcie koniecznie co o nim sądzicie!😻
![](https://img.wattpad.com/cover/255580458-288-k854892.jpg)
CZYTASZ
❝𝑶𝒍𝒅 𝒎𝒐𝒗𝒊𝒆 / 𝑳.𝑷❞
AléatoireW tle grała nasza ulubiona piosenka, a reszta osób była tylko głupią mgłą którą obydwoje mijaliśmy szerokim łukiem. Teraz liczyło się tylko tu i teraz. Baby, I'm dancing in the dark, with you between my arms Barefoot on the grass, listening to our...