~41

314 16 0
                                    

__________

Nastał poranek, pierwsze wstawanie bez obecności Lou.. Będzie to trudny dla mnie czas, minęło dopiero kilka godzin, a tęsknie za nim jak cholera, chciałabym teraz być przy nim i pomóc mu przez to przejść.. Niestety na tą chwilę nie mogę tego zrobić, lecz bardzo bym tego chciała, lekarze twierdzą, że nie jest jeszcze w lepszym stanie na odwiedziny i będę mogła przyjść dopiero kiedy nie będzie potrzebował większej pomocy, w tej chwili właśnie był w śpiączce, nie mam pojęcia kiedy się wybudzi, czy będzie o mnie pamiętał, o nas..

- Dzień dobry, wstawaj - zgarnęła brunetka

- No dobra 

Wstałam na nogi i najpierw sięgnęłam po butelkę wody która leżała przy stoliku, napiłam się łyka i prowadziłam się w stronę kuchni w której stała przyjaciółka, robiła jakiś posiłek, więc stwierdziłam, że jej pomogę, przecież nadal umiem gotować

- Przesuń rękę - powiedziałam wsypując mąkę do masy na naleśniki

- Dzięki dzięki, ale teraz już idź się ogarnij, bo marnie wyglądasz - odpowiedziała, nie miałam do niej wyrzutów, że tak powiedziała, miała dość cięty język, mogłaby zabić każdego kto mnie skrzywdzi albo zalać go najgorszymi słowami, zawsze była szczera i mówiła co jej myśl nasunie, za to ją właśnie lubiłam, była taka, nie wiem jak to powiedzieć, po prostu szczera, ale wredna, normalnie jakbym miała bliźniaczkę, ale jednak nie do końca. Byłam szczera, ale starałam się nie mówić tego co przychodzi mi na myśl, opiszę to w kilku słowach

Miła, ale wredna

Szczera, lecz nieuczciwa

°°°
Leżałam właśnie na łóżku w pokoju mojego chłopaka, w dłoniach trzymałam nasze wspólne zdjęcie, a na sobie miałam jego bluzę, chciałam jak najszybciej go spotkać, przytulić, czuć jego dotyk, jego oddech.. W tej chwili pragnę tylko tego, sprawiał mi największe szczęście jakie mogłam spotkać, każde spotkanie było dla mnie jak wygranie w loterii. Wyjazd do Londynu był najlepszym wyborem w moim życiu, teraz w ogóle nie chcę wracać do Denver, ale jednak kiedyś muszę odwiedzić ciotkę która teraz mieszka sama, tęskniłam za nią tak jak za miastem w którym się znajdowała. Dzięki niej, dzięki temu, że zawsze pozwalała mi robić to czego pragnę, tego czego mi właśnie brakowało, przyjaciół i szkoły, zawsze byłam sama..

- Halo? - spytałam słysząc głos w słuchawce

- Dzień dobry, Anne Dorie?

- Tak, a kto mówi?

- Doktor Stevens, dzwonię w sprawie Louisa Partridge'a

- Tak? Coś - się stało?

- Może pani już dzisiaj go odwiedzić, ale jeszcze jest w śpiączce - powiedział doktor

- Naprawdę? - odpowiedziałam szczęśliwa - Przyjdę jeszcze dzisiaj, dziękuję!

Rozłączyłam się, czułam się jak najszczęśliwsza osoba na świecie, w końcu mogłam go spotkać, te kilkanaście godzin rozłąki mnie po prostu zniszczyło, bez niego nie dałam rady..

Mój kochany Lou..

Sięgnęłam po mojego smartfona i od razu wybiegłam z domu, skierowałam się do najbliższego szpitala w którym leżał. Dla niego przeszłabym cały Londyn, żeby tylko go odwiedzić.

Kocham go najbardziej na świecie, poświęciłabym dla niego wszystko, nawet więcej. Był dla mnie calutkim światem, po prostu całym... Nie mogę się doczekać chwili kiedy nasze drogi w końcu się spotkają.

A więc, przepraszam was za to, że nie było wczoraj części, ale proszę, tutaj następna, mam nadzieję że się wam podoba

buźki 🤪❤️


❝𝑶𝒍𝒅 𝒎𝒐𝒗𝒊𝒆 / 𝑳.𝑷❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz