~35

398 16 1
                                    

__________

Dni mijały tak szybko, codziennie cieszyłam się pierwszymi dniami wakacji, wolności i odcięcia od rzeczywistości. Dziś jest ten dzień, dzień w którym urodziny ma moja przyjaciółka i zarazem przyjaciel William. Dzisiejszy poranek minął tak jak zawsze, niechętne wstanie z łóżka i wykonanie codziennej rutyny, a dokładniej ogarnięcia się zaczynając od prysznica, aż do lekkiego makijażu, potem ubranie się i zaczęcie nowego dnia.

A więc, plan jest taki, dom do imprezy mamy już opłacony, ale wystarczy go tylko lekko podrasować dając dekoracje. Prezenty mamy już zapakowane, oczywiście ja musiałam to zrobić, bo mój chłopak nie za bardzo brnie w te tematy lecz dałam radę bez jego pomocy. Dla Soph przygotowałam paczkę kosmetyków z jej ulubionej marki jaką jest Florence od Millie Bobby Brown, która również jest zaproszona na imprezę i album z naszymi dosłownie wszystkimi zdjęciami, a jako że Sophie bardzo lubi robić zdjęcia mamy ich naprawdę mnóstwo. 

Wraz z albumem dołączone są bransoletki, oczywiście jak to przystało na przyjaciółki jest to bransoletka nieskończonej przyjaźni, ja mam jedną, a druga czeka na Soph w prezencie. Ma na sobie małą zawieszkę w kształcie serca, miałam do wyboru jeszcze inne, ale ta najbardziej przypadła mi do gustu, była ze srebra i po prostu czułam, że będę ją do końca życia nosić. Do pakunku dorzuciłam parę jej ulubionych słodyczy jakimi są Oreo i przeróżne żelki.

Williamowi za to kupiłam perfumy i terrarium, po co? Nie wiem, ale po odpowiedzi Lou wywnioskować mogę tylko, że narzekał na swoje stare terrarium, w którym miał pająka Gosh'a, więc bez wahania wybrałam się do sklepu zoologicznego i to kupiłam z nadzieją, że się ucieszy z prezentu. Oczywiście jak to ja, dałam coś jeszcze, kilka paczek słodkości które lubi zapakowałam w ozdobną folię do pakunków. I prezent już gotowy.

°°°
Po zjedzeniu śniadania przygotowanego przeze mnie udałam się do mojego pokoju, aby powoli szykować się na imprezę, ale Soph też trzeba było na to przygotować więc zadzwoniłam do dziewczyny

- Siema stara, jest sprawa - powiedziałam kiedy usłyszałam dźwięk głosu mojej przyjaciółki

- Hej, no jaka?

- Musimy się spotkać, ale koniecznie ubierz tą sukienkę którą kupiłyśmy w galerii

-Spoko założę

- Dobra, to podjadę do ciebie, około dziewiętnastej, Louis z nami jedzie dobra? - tymczasowo była godzina piętnasta, więc miałam sporo czasu na ogarnięcie sali

-Jasne, do zoba! - odparła, a ja rozłączyłam się i odłożyłam telefon na półkę

Teraz tylko trzeba się ubrać i zrobić makijaż, zaczęłam od otworzenia szafy w której czekała już na mnie piękna suknia, wzięłam ją do rąk i podeszłam do lustra. Przeglądałam się jakiś czas po czym ubrałam ją. 

Próbowałam znaleźć jakiejś pasującej torebki i butów, co szybko dało mi się osiągnąć i podeszłam do mojej toaletki. Sięgnęłam po moją ulubioną paletę cieni i zaczęłam nakładać je na moje powieki, oczywiście podkład i korektor który zakrywał moje niedoskonałości miałam już wcześniej nałożony.

 Zblendowałam niebieski i czarny odcień cieni powtarzając czynność na drugim oku, potem wzięłam eyeliner i machnęłam dwie kreski, były proste i że tak powiem po prostu symetryczne, w porównaniu do innych dziewczyn nigdy nie miałam z tym problemu, lubiłam je robić i najwidoczniej miałam po prostu do nich talent. Górny makijaż był już w pełni gotowy, a teraz pozostało mi tylko nałożyć resztę kosmetyków. 

Sięgnęłam po małą paletkę z różem, a kiedy miałam ją już w ręce machnęłam lekko gdybym pędzlem po moim policzku, a następnie na drugim zostawiając lekkie różowe ślady. Po chwili wzięłam się za rozświetlacz, przejechałam nim po kościach policzkowych i nosie. Bronzer miałam już nałożony, widniał on na moich kościach policzkowych bardziej od strony dołeczków, które swoją drogą inni uważają za słodkie, że je posiadam, ale ja nie czuje żadnej różnicy.

❝𝑶𝒍𝒅 𝒎𝒐𝒗𝒊𝒆 / 𝑳.𝑷❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz