~58

265 12 2
                                    

- Właściwie nie mam nic przeciwko. Z Williem przyjdziemy za pół godziny. W razie czego dzwoń - zaświadczyła mi Sophie. Zaplanowałyśmy razem spotkanie, oczywiście z całą paczką.

- Dobra, my się już zbieramy. Spotkamy się na miejscu, do zoba! - zakończyłam rozmowę

Padłam zmęczona na łóżko i odłożyłam smartfona. Brunet położył się obok mnie i czule objął.

- Chodź tutaj - powiedział pozwalając mi odpłynąć w jego objęciach.

Czułam się w nich najbezpieczniej. Najlepiej niż gdziekolwiek, dawały mi ciepło i wszystko czego potrzebowałam.

Ja to jednak mam szczęście - pomyślałam wpatrując się w leżącego bruneta

Nie każdy znajduje właściwą drogę w życiu jaką ja znalazłam. Wszystko dzieje się znienacka, kompletnie nie spodziewanie.

Można powiedzieć, że życie to loteria i nie każdy jest szczęśliwym losem.

Louis uszczęśliwia mnie zawsze kiedy nie jestem w humorze, kiedy czuję jakbym opadała na samo dno.

Zawsze myślałam, że chłopcy są tacy sami. Typowi łamacze serc którzy jedyne co mają do roboty to wykorzystywanie kobiet.

Właśnie się myliłam.

W Lou widziałam nie tylko troskliwego i kochającego chłopaka, ale znałam jego skryte strony. Przy mnie nie musiał udawać kogoś kim nie jest.

Niekiedy bywał smutny i przygnębiony, niegdyś był rozpromieniony i szczęśliwy.

Każda osoba ma swoje wady i zalety. Dwie twarze.

Nie wszyscy potrafią kontrolować i ukazywać to kim są. Niektórzy nawet nie mają pojęcia o swoim prawdziwym obliczu.

Nasz związek nie należy do idealnych, ale dla mnie jest on jak z bajki. Wyróżnia się wszystkim.

Chwile jakie wspólnie przeżyliśmy uważam za najlepszy czas jaki kiedykolwiek spędziłam.

Ten zaskakująco przystojny brunet zawrócił mi w głowie, otworzył moje oczy.

Pokazał mi jak jest kochać i być kochanym. Co tak właściwe oznaczają te słowa. Dzięki niemu znam już na to odpowiedź.

Oczywiście, że znam

+++

- Dzieci szybciej, bo nie zdążymy jeszcze tam wejść. Zaraz zamykają - powiedziała po raz kolejny już Millie.

Cierpliwość nie daje jej znieść tego, w jaki sposób nasza grupa się ociąga.

Chodzimy po mieście już dobre kilka godzin w poszukiwaniu restauracji w której zjedlibyśmy na spokojnie dobrą kolację.

Wszyscy jesteśmy za jednym ale to jedynym miejscem do którego zawsze chodzimy. Jest to skromna budka z przepysznym jedzeniem.

- Idziemy, teraz - znów zaświadczyła brunetka biorąc za rękę Noah który cały się zaczerwienił.

Chwyciłam za dłoń bruneta i w pełni gotowi poszliśmy do wspomnianego miejsca.

witam,
co prawda jest prawie 1 w nocy, ale co tam. każda chwila jest odpowiednia na nagły przypływ weny. dlatego też wstawiam oto ten rozdział i mam nadzieję, że owy się wam spodobał. jeśli chodzi o ogólnie tą część to nie wiem sama co tak mnie nagle wzięło, żeby jakieś sad moment napisać, ale no. trochę oderwanie od rzeczywistości.

dziękuję i do następnego! 😻

❝𝑶𝒍𝒅 𝒎𝒐𝒗𝒊𝒆 / 𝑳.𝑷❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz