~39

304 13 3
                                    

__________

Udałam się do sklepu spożywczego w poszukiwaniu produktów potrzebnych mi do zrobienia śniadania jak i obiadu oraz kolacji, nie miałam jakiegoś planu, ale byłam raczej pewna co chciałam kupić. Przy kasie chwyciłam za moją torebkę i wyjęłam z niej czarny portfel, zapłaciłam i schowałam moje zakupy wychodząc już ze sklepu.

°°°

- Ym.. przepraszam, nie chciałam - powiedziałam wchodząc na jakiegoś chłopaka

- Nie no nic nie szkodzi, to moja wina - odparł chłopak, poznawałam jego głos, podniosłam głowę do góry i zauważyłam..

- Noah! - co prawda był moim przyjacielem, ale od początku wakacji się z nim nie widziałam, a z okazji urodzin Sophie zadzwonił do niej tylko na video chacie i złożył życzenia

- We własnej osobie

- Tak szybko wróciłeś?

- Właściwie to tak, niby miałem tak być nawet do końca tego roku, ale w końcu musiałem was zobaczyć, więc wróciłem trochę wcześniej, mam nadzieję że się cieszysz

- No jasne że tak! - powiedziałam i wpadłam w jego ramiona

°°°
No to sobie porozmawialiśmy...

Noah musiał już wracać do domu, pożegnałam się z nim i sama poszłam w swoje strony razem z moją siatką zakupów. Nie pomyślałam, że aż tak się ucieszę z jego przyjazdu, ale jednak to mój przyjaciel którego tak dawno nie miałam, był dla mnie jak brat, troszczył się i po prostu miał ze mną bardzo dobre kontakty, starałam widzieć się z nim jak najczęściej oczywiście zabierając ze sobą Sophie, lecz nie zawsze wychodziło to tak jak po mojej myśli, ale często nasze wypady były udane, po prostu tęskniłam.

°°°
- Lou! Już jestem - powiedziałam wchodząc do domu. Odłożyłam moje zakupy i poszłam na górę, mimo dość później godziny chłopak mi nie odpowiedział, może nie słyszał?

Weszłam do mojego pokoju w którym przed moim wyjściem spał i tak jak wcześniej leżał.

- Louis wstawaj - powiedziałam, a on nadal nie odpowiedział

- Louu! - dodałam i pocałowałam go w policzek, nie odpowiadał, w usta dalej to samo. Nie chciałam tego zrobić, ale lekko walnęłam go w twarz, nadal nic. Chwyciłam po mój telefon i sprawdzając czy oddycha zadzwoniłam na 112.

- Halo? Numer ratunkowy 112, coś się stało?

- Dzień dobry, mówi Anne.. Anne Dorie. Mój chłopak,.. on.. on nie wstaje, nie budzi się, wróciłam przed chwilą do domu i - i już tak było - wydusiłam z siebie nie powstrzymując płaczu

- Dobrze, proszę sprawdzić czy oddycha

- Chyba..
- nie oddycha - powiedziałam kiedy byłam już cała w moich łzach, próbowałam nie panikować, ale nie wyszło to na dobre

- Proszę się uspokoić, gdzie pani się znajduje

- Oxford Place, proszę pomóżcie mu

- Karetka zaraz się zjawi, już jedzie do pani

- Dziękuję bardzo, nie wiem co bym teraz zrobiła

- Przyjemność po naszej stronie, obiecujemy że chłopak wyjdzie cały i zdrowy ze szpitala, proszę się nie stresować jego stanem

- Dobrze, jeszcze raz dziękuję - powiedziałam i zauważyłam jak na podwórku stoi karetka, w końcu przyjechała.

- Przyjechali już

- Świetnie, w takim razie ja się już rozłączam i oddaję w ich ręce

- Dobrze, dowidzenia - powiedziałam i jak najszybciej zeszłam na dół. Ekspresowo otworzyłam drzwi i wpuściłam ich do środka.

Wskazałam im drogę do pokoju i natychmiastowo tam poszli. Kiedy już wychodzili spojrzałam się na Lou cała we łzach, tak jakbyśmy mieli spotkać się ten ostatni raz...

ʕ •́؈•̀ ₎

Hej, oto i jest kolejna część, smutniejsza, ale mam nadzieję, że się wam podobna

buźki ❤️😎

❝𝑶𝒍𝒅 𝒎𝒐𝒗𝒊𝒆 / 𝑳.𝑷❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz