Rozdział 94

869 66 7
                                    

- Idź do mojego pokoju, ja zaraz przyjdę. - powiedział Peter, gdy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania. Wciąż trzymał mnie za dłoń, którą ja ściskałam mocno. Nadal się trzęsłam, ale to pomału przechodziło. Pomału.

- Tylko wróć, dobrze?

Mój głos był cichy i całkowicie nie podobny do mnie. Mocno wstrząsnęło mnie po tej sytuacji z Alanem, Andrew i Denisem. Nie wiedziałam, jakbym zareagowała przy kolejnym spotkaniu z nimi.

- O to się nie martw.

Chłopak puścił moją dłoń i podszedł do mnie, łapiąc moją twarz w swoje dłonie. Spojrzał wprost w moje oczy, po czym pocałował w czoło. Uśmiechnęłam się mimowolnie.

Peter jest kochany.

Podczas gdy nastolatek poszedł w stroju Spidermana do łazienki, ja udałam się do jego pokoju. Usiadłam na jego łóżku, rozglądając się wokoło, jakbym była tu po raz pierwszy w życiu. Kiedy spojrzałam na swoje dłonie, śmiało mogłam zobaczyć, że się trzęsły. Moja twarz prawdopodobnie była czerwona i nieco spuchnięta od płaczu.

- Już jestem. - podniosłam głowę, słysząc głos chłopaka, który właśnie zamykał za sobą drzwi. - Potrzebujesz czegoś? Mogę ci zaraz coś przynieść. - dodał, wskazując na wyjście. Jego oczy mówiły mi, że był zmartwiony moim stanem, co utwierdzało mnie w przekonaniu, że mu na mnie zależało.

- Peter? - spytałam cicho, patrząc wprost na chłopaka. Podszedł do mnie kilka kroków i kucnął przede mną, podpierając się o moje kolano. Złapał jedną moją dłoń w swoją.

- Tak?

- Przytul mnie. - powiedziałam, wywołując na twarzy Petera delikatny uśmiech. Chłopak wstał prędko i usiadł koło mnie, przyciągając do swojej piersi. Objął mnie swoimi ramionami, a ja spokojnie wtuliłam się w jego tors. Był niesamowicie ciepły.

- Już nigdy nie puszczę cię samej do domu. Nie po zmroku. - stwierdził cicho. Odsunęłam się od niego nieznacznie, patrząc na jego twarz. 

- Możemy o tym nie rozmawiać?

- Czego tylko chcesz, Śnieżynko. - przytaknął, ponownie mnie do siebie przyciągając. Czułam, jak złożył pocałunek na moich włosach, co spowodowało, że na moich ustach pojawił się lekki uśmiech. Uwielbiałam go za to, jak troszczył się o innych. W szczególności o mnie i ciocię May. - Może ci coś przynieść?

- Nie idź nigdzie już. Zostań ze mną. - poprosiłam cicho, przymykając oczy. Parker nie ruszył się nawet z miejsca, jedynie przeciągnął mnie na swoje kolana, obejmując mocniej.

Nie zostawiaj mnie już nigdy, Pajączku.

~*~

Wszędzie panowała ciemność, a wśród niej znajdowała się pewna nastolatka. Nie wiedziała, gdzie jest, nie wiedziała, dlaczego tam jest.

- Halo?! Czy ktoś tu jest?! - krzyknęła w mrok, wciąż stawiając przed siebie niepewne kroki.

- Tutaj! - zawołał jakiś głos. Był odległy, ale było go doskonale słychać. Dziewczyna rozejrzała się dookoła, lecz nikogo nie zauważyła. W głowie krążyła jej myśl, że tajemnicza osoba pomoże się jej stamtąd wydostać.

- Gdzie jesteś?! - krzyknęła ponownie brunetka, w nadziei, że jej rozmówca nie zniknął nagle.

- Podążaj za mym głosem!

I nastolatka naprawdę zaczęła podążać za głosem. Tam, gdzie była, wciąż panowała ciemność, a ten tajemniczy głos znów zniknął. Ponownie stała w mroku, wiedziona jedynie nadzieją.

Inna niż wszystkieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz