W chwili, gdy wyszłam ze samolotu, byłam chyba najszczęśliwszą osobą, która znajdowała się wtedy na lotnisku. To właśnie dzisiaj miałam zamieszkać u ojca i zostać u niego już na zawsze. Życie, które wiodłam dotychczas, nie było najlepsze. Miałam pieniądze i chodziłam do najlepszej szkoły, do której posłał mnie ojciec, ale to nie było to samo. Dom, rodzina, przyjaciele, to właśnie o tym marzyłam od dawna.
Mieszkanie ponad tysiąc kilometrów od rodziny wiązało się słabym kontaktem z nimi. Nie mogłam zaprzeczyć, że moje relacje z tatą znacznie się pogorszyły, kiedy wyjechałam, ale na szczęście ten kontakt wciąż trzymaliśmy. Spotykaliśmy się, co jakiś czas, kłóciliśmy i godziliśmy, dzwoniliśmy do siebie... Matki nigdy nawet nie poznałam, nie wiedziałam, jak się nazywa, kim jest i ile ma aktualnie lat. I czy w ogóle żyje.
Wciąż pamiętałam dzień wyprowadzki. Przez lata uczyłam się i mieszkałam w internacie w Chicago. Przyjaciół nigdy nie miałam, co najwyżej znajomych, z którymi i tak nie często rozmawiałam. Uczyłam się dobrze, nawet bardzo dobrze. W międzyczasie starałam się też panować nad mocą, którą posiadałam. To najbardziej wyróżniało mnie z tłumu tego całego nudnego społeczeństwa, w którym przyszło nam wszystkim żyć.
Po odebraniu swojego bagażu i przejściu przez całą odprawę, udałam się prosto we wcześniej ustalone miejsce. Podobno ktoś miał mnie stamtąd odebrać i zawieść do domu, ale, jeśli miałabym być szczera, nie widziałam nikogo z tabliczką informującą, że szuka właśnie mnie. Dlatego też, ciągnąc za sobą walizkę, skierowałam się w stronę krzesełek, by tam w spokoju na kogoś poczekać, no i oczywiście napisać do taty.
Do Tata❤️💸: Jak miał wyglądać ten twój pracownik co miał po mnie przyjechać? Czekam na lotnisku już 15 minut
Nie otrzymałam odpowiedzi zwrotnej przez kolejne minuty. Zaczynałam się pomału martwić, czy w ogóle ktoś po mnie przyjedzie. Nie miałam w planach czekać na tym lotnisku nie wiadomo ile. Po kolejnych minutach bezczynnego czekania postanowiłam w końcu sama dostać się do domu, choćbym miała błądzić po mieście godzinami. Wstałam, otrzepując się z niewidzialnego kurzu, złapałam za rączkę od walizki i ruszyłam do wyjścia z budynku.
- A panienka nie miała na kogoś poczekać?
Po usłyszeniu tego jakże znajomego mi głosu, gwałtownie odwróciłam się przodem do osoby, która uśmiechała się do mnie szeroko. Na moją twarz również wkradł się uśmiech, a już po chwili znalazłam się w ramionach taty, mocno przez niego ściskana. Pachniał drogimi, męskimi perfumami, które kupiłam mu niegdyś na urodziny.
- Tęskniłam. - wyszeptałam w jego koszulkę.
- Ja również, skarbie. - odparł, a ja mogłabym przysiąc, że uśmiechnął się przy tym. - A teraz chodź. Happy już na nas czeka.
Mężczyzna złapał za rączkę od mojej walizki i oboje ruszyliśmy ku wyjściu z budynku, gdzie następnie przeszliśmy na parking. Tam czekał już samochód, a w nim kierowca, Happy, którego przecież dobrze znałam.
Wsiedliśmy do auta, uprzednio wkładając moje walizki do bagażnika - przy okazji witając się z Hoganem - i ruszyliśmy do domu, a wprawdzie do wieży. Stark Tower, czy też Avengers Tower.
- Nikogo nie ma w wieży, więc możesz w spokoju się rozpakować. Chyba pamiętasz, co ci mówiłem, prawda?
- Nie pokazuj się nikomu. Dowiedzą się o tobie w swoim czasie. - zacytowałam słowa mężczyzny, które powiedział mi jakiś czas temu, kiedy rozmawialiśmy o mojej wyprowadzce i zamieszkaniu z nim. - Tak, pamiętam. A tak w ogóle, to poznam ich kiedykolwiek? Wiesz, nie chcę znowu być sama, nie po to wróciłam. - powiedziałam z nadzieją w głosie. Przez te wszystkie lata czułam się samotna, nawet jeśli otaczali mnie ludzie.

CZYTASZ
Inna niż wszystkie
FanfictionStella to na ogół normalna nastolatka. Na ogół, bo rzeczywistość jest inna niż można przypuszczać. Córka miliardera, obdarzona niezwykłymi mocami. Ukrywana przed innymi w celu zapewnienia jej bezpieczeństwa. Czy, kiedy superbohaterowie dowiedzą s...