Rozdział 81

1K 65 32
                                    

Bycie bohaterką miało zarówno swoje plusy i wady. Jednak bycie bohaterką, której tożsamość znała jedynie niewielka grupka zaufanych osób, była jeszcze do zniesienia. Gorzej było, gdy znaczna część społeczeństwa wiedziała, kim tak naprawdę byłeś i patrzyła, aż powinie ci się noga, a oni będą mieli temat do plotkowania.

Nigdy nie chciałam, by wszyscy dowiedzieli się o mojej drugiej tożsamości. Nie chciałam, żeby dowiedzieli się, że byłam Snow. Było mi dobrze tak, jak było od zawsze.

Dlatego też szokiem było dla mnie, gdy tata powiadomił mnie o tym, że chciałby przedstawić mnie światu. Chciał wyjawić wszystkim, że miał nastoletnią córkę oraz przedstawić Snow, czyli bohaterkę z Nowego Jorku, którą byłam już od dość dawna.

W tamtym momencie miałam ochotę na niego krzyczeć, wrzeszczeć, płakać i się cieszyć. Nie zrobiłam jednak nic, stałam bez ruchu, tępo wpatrując się przed siebie. Te informacje docierały do mojego mózgu bardzo, ale to bardzo powolutku. Przyswajał każde słowo, jakby nie wierząc w to, co usłyszały uszy.

Po prostu mnie sparaliżowało.

Minął dzień od tamtego dnia, a ja nie spałam całą noc, zastanawiając się i analizując słowa mężczyzny. Czy byłam na niego zła? Z całą pewnością. Czy cieszyłam się, że w końcu świat pozna nową bohaterkę? Na pewno. Ale czy chciałam, żeby inni dowiedzieli się, że Tony Stark miał nastoletnią córkę? Tego już nie do końca chciałam.

Wiedziałam jednak, że nie miałam już wyboru. Tata dał mi jasno do zrozumienia, że bardzo cieszyłby się, gdybym zgodziła się na tą drugą propozycję, czyli ujawnienie, że byłam jego córką. Nie chciałam go zawieść, robił dla mnie naprawdę wiele. Mimo wielu kłótni, sprzeczek, krzyków i innych, był dla mnie wsparciem, choć nie było tego widać na pierwszy rzut oka. Dodawał mi otuchy, gdy tylko tego potrzebowałam. Nauczył mnie wielu rzeczy... Dzięki niemu zawdzięczałam to, że nauczyłam się mniej więcej kontrolować w młodości moje moce. Uczył mnie między innymi fizyki i matematyki, a także innych przedmiotów. Zabierał mnie w różne miejsca. Załatwił mi spotkanie z Fury'm, który w końcu przyjął mnie do Avengers. Pozwolił mi na pójście do szkoły Petera. Załatwił najlepszego adwokata w mieście, dzięki któremu wygraliśmy sprawę w sądzie. Pozwalał mi na wiele rzeczy.

A ja musiałam mu się teraz odwdzięczyć, nawet jeśli miałam pewne obawy, co do sprawy ujawnienia mojej tożsamości.

~*~

Przede mną na moim łóżku leżały dwie kreacje. Pierwszą była bordowa sukienka na grubych ramiączkach za kolano. Drugą - dżinsowe spodnie, biała koszula i w dodatku czarna skórzana kurtka. Pierwsza ze stylizacji była pomysłem Pepper, druga taty. Miałam ogromny dylemat, co na siebie założyć, jednak ostatecznie to propozycja taty wygrała. Nie lubiłam chodzić w sukienkach, czy w spódniczkach, nawet jeśli - zdaniem innych - wyglądałam w nich dobrze.

Zabrałam wszystko to, co chciałam i udałam się do łazienki, gdzie przebrałam się i uczesałam, umyłam nawet zęby, żeby nie było. Kiedy już się ogarnęłam i wyszłam z pokoju...

- Ja cię kiedyś za to zabiję! - krzyknęłam na mężczyznę, łapiąc się za serce.

Czy on naprawdę musi mnie tak straszyć?

Miliarder jedynie się zaśmiał na moją reakcję, po czym przywołał mnie do siebie gestem ręki. Podeszłam do niego, a mężczyzna złapał moje dłonie w swoje. Zlustrował mnie od góry do dołu, po czym uśmiechnął się szeroko.

- Ubrałaś to, co ci wybrałem. - stwierdził, dumny z mojego wyboru. Zachichotałam cicho, obserwując jego twarz.

- Czysty przypadek. - odparłam, wzruszając ramionami. Chciałam się trochę podroczyć z mężczyzną, zanim będę musiała użerać się ze stresem. Brunet dźgnął mnie w bok, a ja tylko zaśmiałam się głośniej.

- Jesteś gotowa?

- A czy można być gotowym na wyznanie światu prawdy? - spytałam retorycznie, wychodząc wraz z tatą z pokoju. - Nie spałam w nocy. Taka odpowiedź ci wystarcza?

- Zobaczysz, że nie będzie aż tak źle, jak myślisz. Wierzę, że sobie poradzisz z tymi drętwymi reporterami i ich durnymi pytaniami.

Ja też mam taką nadzieję, tato.

~*~

Stałam przed tymi samymi drzwiami, za którymi niegdyś znajdowało się pięćdziesiąt reporterów, których tata załatwił dla Petera. Teraz chłopaka tutaj nie było, a tak szczerze to bardzo by mi się tu przydał.

Koło mnie za to stał tata, który miał wejść na salę razem ze mną, pilnując, by przypadkiem nikt niepowołany wtargnął do pomieszczenia i zrobił mi krzywdę. Byłam mu za to ogromnie wdzięczna, bo świadomość, że ktoś znajomy tam ze mną będzie, dodawała mi otuchy.

- Spytam dla upewnienia... Na pewno chcesz tam wejść? - zapytał, spoglądając na mnie. Odwróciłam się do niego przodem, dostrzegając delikatny uśmiech na jego twarzy.

- Powiem ci prawdę, bo na to zasługujesz. - zaczęłam cicho, patrząc w brązowe tęczówki, takie same, jak moje. - Nie jestem na to gotowa w żadnym stopniu, ale wejdę tam ze względu na ciebie.

Mężczyzna złapał za moje policzki i pocałował w czoło, po czym przyciągnął mnie do swojej piersi. Wtuliłam się w jego ciało, choć ta chwila nie trwała wiecznie. Nim się obejrzałam, a ktoś otworzył drzwi do sali, sprawiając tym samym, że moje serce zaczęło szybciej bić, a nogi zrobiły się, jak z waty.

Kiedy tylko weszliśmy z tatą na prowizoryczną scenę, wszelakie rozmowy ucichły, a w pomieszczeniu nastała nienaturalna cisza przerywana jedynie naszymi krokami. Tata stanął przy mównicy, a ja zatrzymałam się tuż obok niego, choć jeden krok w tyle. Takim też sposobem było mnie widać, ale z drugiej strony nie. Odpowiadało mi to.

- Kim jest ta młoda dziewczyna za panem, panie Stark? - zapytał któryś z reporterów. Kilku innych poszło w jego ślady i również spytało, kim byłam. Miliarder, zanim cokolwiek odpowiedział, odwrócił się w moją stronę, wystawiając do mnie dłoń. Złapałam za nią, wiedząc, że chciał, bym podeszła bliżej i ukazała się dziennikarzom.

- Ta młoda dama koło mnie to... - zaczął, spoglądając na mnie, jakby chcąc się upewnić, czy mógł mówić dalej. Kiwnęłam nieznacznie głową, dając mu znak, żeby mówił. - Ta młoda dziewczyna nazywa się Stella Lea Stark i jest moją córką.

I wtedy na sali zapanował chaos. Reporterzy podchodzili do sceny z wyciągniętymi w naszą stronę dyktafonami i mikrofonami. Kilka obecnych w pomieszczeniu kamer zwróciło swój obiektyw wprost na mnie. Wszelakie pytania leciały w moim kierunku, ale nie potrafiłam odpowiedzieć na każde, ze względu na ich dużą ilość.

Oczami wyobraźni widziałam już te wszystkie okładki gazet.

Anthony Edward Stark ma nastoletnią córkę!

Kim jest tajemnicza Stella?

Jak wiele skrywa przed nami Stark?

Czy Stella Stark, tak jak jej ojciec, jest superbohaterką?

I wiele, wiele innych.

Wtedy zrozumiałam, że to koniec mojego spokojnego życia.

I wiedziałam, że teraz zacznie się masa pytań na mój temat.

A także mnóstwo wiadomości od znajomych, którzy nawet nie podejrzewali, że poznali córkę miliardera.

Inna niż wszystkieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz