Peter ostatecznie wrócił do swojego domu w białej koszulce z napisem I survived my trip to NYC, różowych spodniach przypominających te od piżamy oraz czarnych japonkach. A dlaczego tak? A no bo mój kochany tatuś kupił mu akurat to.
Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie, a bardziej ja do niego. Byłam na niego wściekła.
Po odwiezieniu nastolatka do domu, skierowaliśmy się od razu do naszego. Ani razu nie odwróciłam głowy w stronę mężczyzny. Cały czas patrzyłam za szybę, na zmieniający się krajobraz, próbując się uspokoić. Byłam niesamowicie zła na ojca i za to, co postanowił zrobić w sprawie Petera.
- A ty co taka naburmuszona? - spytał w pewnym momencie, na moment odwracając głowę w moją stronę. Nie odpowiedziałam, w ogóle nie zareagowałam.
On naprawdę myśli, że mu odpowiem? No to się tatusiek zdziwi.
- Okey. Jeśli nie chcesz gadać, to nie. Ale porozmawiamy później, a od tego już nie uciekniesz.
- Zdziwisz się. - burknęłam pod nosem, zakładając ręce na piersi.
- Jednak się do mnie odzywasz?
W odpowiedzi tylko prychnęłam. Resztę drogi spędziliśmy w ciszy i tylko w tle leciała muzyka z radia.
Oj, coś czuję, że to będzie bardzo trudna, emocjonalna i długa rozmowa. I może się bardzo różnie skończyć.
~*~
Siedziałam w gabinecie ojca, przed jego biurkiem, z założonymi rękoma na piesi. On natomiast siedział naprzeciwko mnie, wpatrując się przed siebie, czyli inaczej mówiąc, we mnie. Mierzyliśmy się wzrokiem w totalnej ciszy. Przyszłam tam tylko dlatego, że musiałam. Chciał ze mną pogadać, dobra, ale ja nie byłam skora do rozmowy. To on chciał gadać, nie ja.
- Będziemy tu tak siedzieć i się na siebie patrzeć, czy zamierzasz na mnie krzyczeć i dasz mi karę? - spytałam, przerywając tym samym ciszę. Miałam już tego serdecznie dość. Niech mówi to, co musi, a ja w spokoju wrócę do pokoju.
Mężczyzna poprawił swoje położenie, jednak ani na moment nie spuścił ze mnie wzroku.
- To prawda, że byłaś tam wraz z Parkerem?
- Zależy gdzie.
- Na tym promie.
Prychnęłam pod nosem.
- Jak w ogóle mogłabym tam być skoro to ty kazałeś mi się zbierać i lecieć do niego? Weź czasami pomyśl zanim coś powiesz. - mruknęłam, pukając się w czoło.
- Nie byłaś taka. - stwierdził, wyciągając z szafki szklankę i butelkę Whisky. Patrzyłam, jak nalewa alkoholu do szklanki i upija trochę trunku.
Alkoholik.
- Taka, czyli jaka? - spytałam, unosząc brew do góry. Nie czekałam nawet na jego odpowiedź. - Z resztą, mógłbyś w końcu przestać pić. Niedługo popadniesz w alkoholizm.
- To chyba ja powinienem cię upominać, a nie ty mnie. - burknął. Po jego oczach widziałam, że zaczyna robić się zły.
Ciekawe, jak długo wytrzyma?
- Tylko, że ja nie robię nic złego. I w dodatku nie piję alkoholu tak, jak ty. - powiedziałam, wskazując na niego palcem. Uśmiechnęłam się wrednie.
CZYTASZ
Inna niż wszystkie
Fiksi PenggemarStella to na ogół normalna nastolatka. Na ogół, bo rzeczywistość jest inna niż można przypuszczać. Córka miliardera, obdarzona niezwykłymi mocami. Ukrywana przed innymi w celu zapewnienia jej bezpieczeństwa. Czy, kiedy superbohaterowie dowiedzą s...