Rozdział 84

955 63 4
                                    

Zaledwie kilka minut później znaleźliśmy się w jednej z wielu sal treningowych. Ubrani w dresy i rozgrzani.

- Gotowy? - spytałam, robiąc krążenia nadgarstków i stawów skokowych. Peter, który aktualnie podciągał się na drążku do góry, kiwnął mi głową na tak. - Rozgrzany?

- A ty? - zapytał tym razem on, zeskakując na ziemię. Oboje przestaliśmy wykonywać swoje czynności i stanęliśmy od siebie w odległości dwóch metrów.

- Oczywiście. Gdybym nie była, to bym nie pytała. - odpowiedziałam, wzruszając ramionami. Posłałam chłopakowi uśmiech, który od razu odwzajemnił.

- W sumie fakt.

Stanęliśmy po obu stronach sali, szykując się do rozpoczęcia treningu. Podniosłam głowę i skierowałam wzrok w stronę Petera. Musiałam jeszcze zadać pewne pytanie, które tak bardzo mnie kusiło.

- Chciałam jeszcze spytać... - zaczęłam, uśmiechając się niewinnie. Brunet kiwnął głową, że mnie słuchał. - Gotowy na porażkę?

- O to samo mógłbym spytać ciebie. - odparł z zawiadackim uśmiechem.

- Zabawne, nie powiem. - zaśmiałam się, kiwając głową. - Dobra. - dodałam, po czym klasnęłam w dłonie. W końcu trzeba było zacząć ten trening, czyż nie? - Możesz używać swoich sieci, ale tylko w razie potrzeby.

- A ty swoich mocy, byle nie ognia. Nie chcę mieć poparzeń. - przyznał, na co jedynie się uśmiechnęłam. Nie zrobiłabym mu krzywdy, przynajmniej nie świadomie.

- O to akurat martwić się nie musisz. - oznajmiłam, przygotowując się do ewentualnego ataku. - Noo, to zaczynamy.

To ja wykonałam pierwszy ruch i zaatakowałam chłopaka poprzez nagłe powalenie go z nóg. Jęknął z bólu, lecz szybko podniósł się z ziemi. Ponownie stanęłam od niego w odległości kilku metrów. Nim zdążyłam zareagować, leżałam już na podłodze. A wszystko przez sieć chłopaka, której na mnie użył.

Z cichym jękiem podniosłam się do góry, wiedząc już, co zrobić.

Od czegoś w końcu mam moce, czyż nie?

Wokół moich dłoni wytworzył się strumień wody, który natychmiast otoczył Petera z każdej strony. Nie zamierzałam robić mu krzywdy, chciałam pokazać, co jeszcze potrafiłam, a czego jeszcze nie widział. Wody było tak dużo, że w pewnym momencie uniosła ona chłopaka metr nad ziemię, co było dla mnie naprawdę wielkim wyczynem. Nie było to jakoś bardzo wyczerpujące, ale trochę energii musiałam wykorzystać.

Parker wylądował na ziemi w niemałym szoku. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc jego minę.

- Nie spodziewałeś się tego, co? - spytałam, śmiejąc się pod nosem. Oparłam się rękoma o biodra, podczas gdy on macał się po całym ciele, nie dowierzając w to, co się przed chwilą wydarzyło. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

- Nie wiedziałem, że tak potrafisz. - przyznał, na co tylko szeroko się uśmiechnęłam.

~*~

- Zróbmy może chwilę przerwy, proszę. - wysapał Peter, podpierając się rękoma o uda. Oddychał głośno, głęboko, szybko. Musiałam przyznać, dałam mu niezły wycisk.

On jednak też nie był niczego sobie i mimo iż miał pewne opory, by mnie zaatakować, to wiele razy wylądowałam na ziemi bądź po prostu dostałam w którąś część ciała. Używał swoich sieci, ale tylko wtedy, gdy nie miał wyboru i musiał to zrobić. Ja też go nie oszczędzałam. Wielokrotnie padał na ziemię po bliskim spotkaniu z moimi mocami i ciosami.

Inna niż wszystkieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz