Po wróceniu do wieży spędziłam chwilę czasu z tatą i resztą Avengers, lecz szybko się zmyłam, bo musiałam się jeszcze uszykować na spotkanie. Nikt nie wiedział, że od jakichś trzech miesięcy spotykałam się ze Spidermanem na co nocne rozmowy na dachu jednego z budynków w Queens. To nawet trochę dziwne, że nie pytali, dlaczego znikałam codziennie wieczorami i wracałam dość późną nocą do domu, a następnego dnia z samego rana wstawałam, jak gdyby nigdy nic, i szykowałam się do szkoły. Ale w prawdzie było mi to na rękę.
Po ubraniu się w strój, napisałam na małej karteczce wiadomość, że wychodzę i nie wiem, kiedy wrócę. Zawsze to robiłam, by nie było później żadnego problemu, tak jak ostatnim razem. Czasami, jak wracałam w nocy, patrzyłam, czy kartka leżała w tym samym miejscu. Zawsze leżała, ale niekiedy pisało na niej: okey, dobrze i podpis tego, kto to napisał. Często był to właśnie tata.
Karteczka z wiadomością leżała na biurku, a ja sama podeszłam do okna, przez które chwilę później wyleciałam. Znów to uczucie wiatru we włosach i płynącej adrenaliny w żyłach. Nie zastanawiając się długo, ruszyłam w odpowiednim kierunku.
~*~
Gdy dotarłam na miejsce, mój kochany Pajączek już tam był. Jak codziennie siedział przy krawędzi dachu i patrzył na miasto. Podleciałam do niego od przodu, dzięki czemu mógł mnie lepiej zobaczyć.
- Hej, Pajączku.
- Jak zwykle punktualna. - zaśmiał się, przyglądając się mi. - Cześć, Śnieżynko.
Dosiadłam się do niego, zaczynając jakiś błahy temat. Rozmawialiśmy, co jakiś czas śmiejąc się z czegoś. Spidey, bo też go tak czasami nazywałam, choć było to rzadkością,, miał odsłonięte nos i usta, by lepiej mu się oddychało i mówiło. Ja natomiast miałam odsłonięte tylko oczy, bo inaczej chłopak mógłby zobaczyć, kim tak naprawdę byłam, a do tego nie mogłam dopuścić, a przynajmniej nie teraz.
- Działo się dzisiaj coś ciekawego u ciebie w szkole? - spytałam, leżąc na plecach i patrząc na rozgwieżdżone niebo. W ostatnim czasie często patrzyłam na gwiazdy, które zdawały się patrzeć również na nas.
- W sumie, to niezbyt, choć była dzisiaj mała akcja z moim udziałem. - powiedział tak niewinnie i niepewnie, że aż trudno było się nie uśmiechnąć, co też zrobiłam.
- Zapewne Flash, zgadłam?
- Taa. - przytaknął z niesmakiem, krzywiąc się nieznacznie. - Stella powiedziała mi coś, a raczej poradziła, ale o tym powiem ci później.
Oh, ta Stella to musi być jakaś wspaniała i dobroduszna, jeśli ratuje mu tyłek.
O, cóż za ironia. Stella to przecież ja.
- Mów. Ja chętnie posłucham, co ci się przytrafiło. - zachęciłam, szturchając go delikatnie w ramię. Zaśmiał się cicho, odwracając na moment w moją stronę.
- Jeśli tak bardzo chcesz. - stwierdził, wzruszając ramionami. Ułożył się zaraz wygodniej i zaczął mówić. - Flash przyczepił się do mnie jakoś na początku przerwy przed biologią. Jak zwykle miał do mnie jakieś wąty i w ogóle. Obrażał mnie, ale to u niego w sumie norma.
Zrobił krótką przerwę, jakby czekając na moją reakcję.
- Mów dalej.
CZYTASZ
Inna niż wszystkie
FanfictionStella to na ogół normalna nastolatka. Na ogół, bo rzeczywistość jest inna niż można przypuszczać. Córka miliardera, obdarzona niezwykłymi mocami. Ukrywana przed innymi w celu zapewnienia jej bezpieczeństwa. Czy, kiedy superbohaterowie dowiedzą s...